Makowy Nów stała przed legowiskiem medyka. Przez uraz Iskrzącej Łapy, miały do tyłu z treningami. Westchnęła cicho. Po chwili podniosła głowę, którą wcześniej miała opuszczoną, ze wzrokiem wlepionym w ziemię i weszła do legowiska Cisowego Tchnienia. Wymamrotała jakieś słowa powitania i podeszła do Iskierki, leżącej na jednym z posłań.
- Witaj Iskrząca Łapo – padło z jej pyska, obserwując uważnie uczennicę, po chwili jednak przenosząc wzrok na jej ranną łapę – Jak łapa?
- Jak na razie wiem tylko, że nie jest złamana. – mruknęła Iskrząca Łapa, patrząc w oczy swojej mentorki. – Trochę boli, i nie mogę chodzić, ale da się żyć. Cisowe Tchnienie dała mi jakieś zioła, i już nie boli tak bardzo – oznajmiła, a Mak pokiwała głową, siadając na ziemi.
- Dobrze sobie poradziłaś z Dwunożnym – powiedziała jeszcze, przypominając sobie tamtą sytuację – Ale musisz pamiętać, by opanowywać strach i emocje – już chciała dodać, że to oczywiście Klan Wilka, jednak odpuściła to sobie. Uczennica w końcu była tego świadoma – Jak tylko wrócisz do zdrowia, musimy poćwiczyć walkę. Bez tego sobie nie poradzisz – wydedukowała. Może i Iskra zraniła Dwunożnego, jednak było to spowodowane najpewniej przypadkiem. Musiały poćwiczyć walkę, by więcej nie dochodziło do takich sytuacji. W końcu gdyby kotka nie trafiła w Dwunożnego, ten również mógłby ją zabić.
- Dzięki. Nie byłam po prostu przygotowana na ten atak, ale następnym razem będę! – uczennica chciała wstać i pokazać, że nie jest słaba, ale kiedy tylko wysunęła pazurki, zaraz zrezygnowała i tylko pisnęła boleśnie. Jedyne, co mogła zrobić, to pokazać swoje ostre ząbki, więc tak zrobiła – Już nie mogę się doczekać, aż wyzdrowieję, i będę mogła dalej trenować. – mruknęła entuzjastycznie. Makowy Nów odpuściła już sobie i się nie odezwała. Zamiast tego znów kiwnęła głową. Przynajmniej młoda chciała się uczyć i miała do tego zapał.
- Trzymam cię za słowo. Nigdy nie wiadomo, kiedy ktoś może nagle zaatakować. Nawet w najmniej oczekiwanym momencie, trzeba być gotowym – pouczyła jeszcze. Przecież nie wiadomo było, ile uczennica spędzi w legowisku medyka, a choć małe przyswojenie nowej wiedzy dobrze jej zrobi. Iskierka chyba nie wiedziała działa, co odpowiedzieć, ponieważ po prostu uśmiechnęła się do mentorki i przytuliła ją lekko, tak, by nie ruszać unieruchomioną łapą. Makowy Nów za to chciała odsunąć się od młodszej kotki, by ta jej nie tuliła, jednak wtedy ta szepnęła jej do ucha:
- Bo przecież to Klan Wilka, tutaj trzeba być twardym, żeby przetrwać wszystko.
Liliowa spojrzała na uczennicę, która już chwilę później odsunęła się od niej. Jednak jej mówienie coś dało. Nawet jak Iskierka może nie do końca to rozumiała, a przynajmniej tak wyglądało to od strony Mak, to słuchała. I jakby czytała w jej myślach. Rozbawiło to nieco wojowniczkę, lecz na jej pysku jak zwykle nie było tego widać.
- Szybko się uczysz – mruknęła za to, a w jej głowie dalej rozbrzmiewały te słowa, "trzeba być twardym". Trzeba... Sama często sobie to powtarzała. Taki był Klan Wilka. A ona musiała się dostosować, jak chciała tu żyć. A gdzie indziej mogła? Wtedy tu była rodzina, teraz jej nie ma, ale jest kult i lojalność wobec klanu. Nawet jak nie podobały jej się niektóre rzeczy, była lojalna. Nawet jak uważała, że to wszystko sprawiło, że stała się... Zamknęła na chwilę oczy, przypominając sobie czas po śmierci Naparstnicy i tamtą walkę z samotnikiem. Stała się kimś, kim nigdy nie chciała. Kogo się bała, jak była kociakiem. Szybko potrząsnęła głową, wyrzucając wszystkie te myśli z głowy. Nie myślała o tym na co dzień, dlaczego więc teraz nagle zaczęła? Otworzyła oczy, a wzrok wbiła tylko w ziemię.
- Czy coś się stało? – Mruknęła nagle Iskra zmartwiona miną mentorki. Na jej pyszczku malowało się zakłopotanie, a nawet odrobina strachu. Jednak zanim Mak zdążyła jej odpowiedzieć, podeszła do nich Cis, z jakimiś ziołami. Położyła je przed Iskrą, a następnie zwróciła się zarówno do mentorki, jak i do czekoladowej.
- Łapa jest zwichnięta. Jak będziesz wypoczywać, to za kilka dni będziesz mogła wrócić do treningu, ale nie możesz od razu ciężko ćwiczyć, najpierw coś lekkiego – oznajmiła, patrząc raz na Iskrę i raz na liliową. Wojowniczka kiwnęła głową, a medyczka wróciła do swoich działań. Przynajmniej łapa nie była złamana, czy nie było z nią jeszcze gorzej.
- Nic się nie stało – odpowiedziała na ostatnie pytanie swojej uczennicy.
- Nie jedz tego. Dzięki temu twoja łapa nie będzie się ruszać – oznajmiła jeszcze medyczka.
- Dobrze Cisowe Tchnienie – powiedziała cicho najmłodsza z kotek, a następnie odezwała się, do Makowego Nowiu – Do zobaczenia – mruknęła i głowę położyła na posłaniu. Liliowa również powiedziała jakieś słowa pożegnania i widząc, że Iskrząca Łapa ma zamiar spać, wyszła z legowiska.
<Iskrząca Łapo?>
[817 słów]
[przyznano 8%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz