- Poranku? – usłyszał nagle głos swojej mentorki. Podniósł gwałtownie głowę i spojrzał na Murmur – Coś się stało?
- Zamyśliłem się – mruknął kocurek i wyrzucił z głowy spotkanie z nowo poznaną kotką.
***
*Przed śmiercią Witki*
- Poranku wstawaj – usłyszała nagle głos Witki, który przebił się przez jego sen. Powoli otworzył oczy i zamrugał kilka razy, by dostosować wzrok. Był już ranek. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że medyczka dalej przy nim stoi. Od razu się podniósł i spojrzał na nią. Po rozmowie z Przepiórką obawiał się nieco Witki. Głównie ze względu, że mogłaby zrobić coś jego bratu lub siostrom, ale jednak. Nie był do niej do końca przekonany.
- Sówka przyszła po zioła? – zapytała medyczka, a kocurek pokiwał głową. Wtedy przypomniało mu się o wydarzeniu ze żłobka. Od razu chciał wstać i zacząć chodzić w kółko, ale starał się to opanować. Jeszcze nigdy nie widział, jak ktoś umiera. Czyli na tym też polegała praca medyka. Potrząsnął lekko głową, chcąc to wszystko wyrzucić z głowy. Po chwili zauważył, że szylkretki już nie ma i stoi przy jakimś pacjencie, a była to sama liderka, Daglezjowa Igła. Kocurek spojrzał na przywódczynię i lekko schylił głowę, niepewny tego, co zrobić. Po chwili zdał sobie sprawę, że legowisku nie było Murmur. Rozejrzał się, a jego wzrok przykuła dość pusta półka na zioła. Medyczka musiała pójść je pozbierać. W związku z tym Chwast miał chwilę wolnego, postanowił więc wyjść i porozmawiać z jedną ze swoich mam, Gruszką. Kotka była zwiadowczynią, która najpewniej nie spała o tej wczesnej porze, przez poranny patrol. Gdy tylko wyszedł z legowiska, rozejrzał się w poszukiwaniu szylkretki. Zamiast niej znalazł coraz większą plamę słońca na polanie, przed którą postanowił się schować i szukać dalej. Po chwili zauważył znajomą sylwetkę swojej matki. Powoli do niej podszedł i wbił w nią spojrzenie swych oczu.
- Cześć – powiedział w końcu, zdając sobie sprawę, że spojrzeniem nic nie zdziała.
- O, witaj Poranku – przywitała się Gruszka – Jak ci idzie trening? Jesteś zadowolony?
Kocurek pokiwał głową i opowiedział o swoim treningu. Rozmawiał tak chwilę ze swoją matką, jednak po jakimś czasie ktoś ją zawołał i zwiadowczyni musiała iść. Chwast pożegnał się z nią i sam spojrzał na legowisko medyka, do którego właśnie wychodziła Kaczka ze swoim synem, Listkiem. Poranek już miał tam pójść, gdy nagle zatrzymał go jakiś kot. A była to Przepiórka. Kotka powoli i nieco niepewnie do niego podeszła i się przywitała.
- Em... Witaj – odparł niepewnie uczeń medyka, nie odrywając wzroku z lęgowiska medyka.
- Jak tam u ciebie? – zapytała Przepiórka, chyba by przetrwać ciszę.
- Dobrze – odparł rudy – Ale teraz muszę iść... – zaczął i powoli oddalił się od kotki. Odetchnął, gdy tylko wrócił do legowiska. Czuł się nieswojo, zdobywając przyjaciół i najchętniej zostałby sam, choć po jego pysku nie było tego widać. Dobrze było mu tak, jak było. Nie rozumiał więc zachowania starszej kotki. Jasne, chciała tylko zdobyć przyjaciół, ale dla niego już sam ten fakt był dość... Dziwny. I trudny dla niego. Wiedział, że kotka najpewniej gdy tylko pozna kogoś innego, przestanie z nim rozmawiać, zostawiając go w spokoju. Pozostało mu tylko na to czekać, ale to była tylko kwestia czasu. Przypuszczał, że zaprzyjaźni się z kimś innym w najbliższym czasie.
- Poranku, chodź, będziesz podawał mi zioła – poprosiła Murmur, która właśnie zajmowała się Kaczką.
***
- Niedługo wrócę, pójdę do rodzeństwa – oznajmił wieczorem Chwast, wychodząc z legowiska medyka. Chciał chwilę odpocząć, ponieważ miał pracowity dzień. Skierował się do stosu zwierzyny, chcąc coś zjeść. Znalazł sobie małą myszkę. Złapał ją i udał się gdzieś na bok, by zjeść swój posiłek. Wtedy zobaczył Przepiórkę.
- Cześć Chwaście – przywitała się starsza kotka i usiadła obok ucznia medyka. Ten kiwnął jej głową na powitanie i zajął się jedzeniem. Wtedy coś wpadło mi do głowy. Przypomniał sobie te wszystkie lekcje Świergot dotyczące dobra i zła i zdał sobie sprawę, że chyba powinien jakoś podziękować starszej, za ostrzeżenie przed Witką i pokazanie bazy. Nie chciał po raz kolejny słuchać długiego wywodu mamy na ten temat, dlatego gdy tylko przełknął ostatni kęs zdobyczy, spojrzał na Przepiórkę i wbił w nią swój wzrok, jak to miał w zwyczaju, gdy chciał się do kogoś odezwać.
- Muszę ci podziękować za ostrzeżenie przed Witką i pokazanie bazy – powiedział.
- Nie ma sprawy – odparła kotka – Ale teraz mogę ci pokazać najlepszą funkcję bazy. Jest idealna pora. Chodź! Będzie super – przekonywała. Kocur pokręcił głową. Wolał wrócić do legowiska i odpocząć przed kolejnym dniem, albo znaleźć rodzeństwo. Ona jednak nie dawała za wygraną. W końcu niechętnie, ale się zgodził i poszedł za uczennicą. Weszli do bazy i usiedli w środku.
- Spójrz przez zasłonę z liści i poczekaj. Może to chwilę potrwać – wyjaśniła i zrobiła dokładnie to samo. Rudy wbił wzrok w niebo za zasłoną. Wyglądało jak zwykle. Nie rozumiał więc, o co chodzi Przepiórce.
- Wygląda normalnie – mruknął.
- Musisz poczekać!
Po jakimś czasie za zasłoną pojawiły się małe, świecące punkty. Powoli było ich coraz więcej, a były to gwiazdy.
- Spójrz! Są – oznajmiła kotka i spojrzała zadowolona w niebo, za liśćmi. Poranek zrobił to samo, ale mimo to, nie rozumiał tego zachwytu uczennicy.
- No... Są jak gwiazdy – powiedział.
- No ale tu się je świetnie obserwuje! Nie widzisz? Najlepsze miejsce – mówiła za to Przepiórka. Poranek jej nie rozumiał, dlatego tylko pokiwał głową. Może lubiła gwiazdy jak on chwasty? Nie miał pojęcia, ale obserwował już te świecące punkty, nie chcąc za bardzo wdawać się w kolejną rozmowę.
- Muszę ci podziękować za ostrzeżenie przed Witką i pokazanie bazy – powiedział.
- Nie ma sprawy – odparła kotka – Ale teraz mogę ci pokazać najlepszą funkcję bazy. Jest idealna pora. Chodź! Będzie super – przekonywała. Kocur pokręcił głową. Wolał wrócić do legowiska i odpocząć przed kolejnym dniem, albo znaleźć rodzeństwo. Ona jednak nie dawała za wygraną. W końcu niechętnie, ale się zgodził i poszedł za uczennicą. Weszli do bazy i usiedli w środku.
- Spójrz przez zasłonę z liści i poczekaj. Może to chwilę potrwać – wyjaśniła i zrobiła dokładnie to samo. Rudy wbił wzrok w niebo za zasłoną. Wyglądało jak zwykle. Nie rozumiał więc, o co chodzi Przepiórce.
- Wygląda normalnie – mruknął.
- Musisz poczekać!
Po jakimś czasie za zasłoną pojawiły się małe, świecące punkty. Powoli było ich coraz więcej, a były to gwiazdy.
- Spójrz! Są – oznajmiła kotka i spojrzała zadowolona w niebo, za liśćmi. Poranek zrobił to samo, ale mimo to, nie rozumiał tego zachwytu uczennicy.
- No... Są jak gwiazdy – powiedział.
- No ale tu się je świetnie obserwuje! Nie widzisz? Najlepsze miejsce – mówiła za to Przepiórka. Poranek jej nie rozumiał, dlatego tylko pokiwał głową. Może lubiła gwiazdy jak on chwasty? Nie miał pojęcia, ale obserwował już te świecące punkty, nie chcąc za bardzo wdawać się w kolejną rozmowę.
Wyleczeni: Daglezjowa Igła, Kaczka, Listek
<Przepiórko?>
[938 słów]
[przyznano 19%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz