Topola położył uszy. Coraz więcej osób to zauważyło. A przecież Żagnica kazał mu nic nie mówić nikomu. Przez co nie wiedział jak zachowywać się w ciągłe powtarzającej się sytuacji. Zmarszczył brwi, próbując wysilić się na jakieś mądre wytłumaczenie tego wszystkiego. Dwie szare komórki w jego głowie szukały się, ale wciąż coś stawało im na drodze.
— On ma takie poczucie humoru — mruknął w końcu.
Jeżyna podniosła brew. Nie zdawała się być przekonana. Wyglądała prawie jak druga mama. Kiedy nie dowierzała w jego historie. Dopiero teraz uzmysłowił sobie jak podobne są kotki.
— Naprawdę. To ja jestem za sztywny. Serio.
Jeżyna wydała z siebie niezadowolony pomruk. Jej ogon znajdował się sztywno w powietrzu. Niczym drzewo pośród gęstwiny krzewów. Albo wiewiórka. One miały takie puchate ogonki. I sztywne. Ciekawe jak silny była kita siostry. Czy byłaby zdolna wytrzymać jego ciężar?
— Wcale nie jesteś. Twój mentor musi przestać z tymi żartami. Wcale nie jest zabawny.
Topola pokiwał głową, nie wiedząc za bardzo co innego mógł zrobić. Możliwe, że zbyt długo nią kiwał, bo zaskoczony wzrok kotki spoczął na nim. Otrząsnął się i wyprostował.
— Porozmawiam z nim. — miauknął nieśmiało. — Powiem, że jak nie przestanie to obudzi się z dżdżownicą w buzi.
Bura uśmiechnęła się w końcu. Lekko pacnęła to ogonem rozbawiona i zrobiła parę kroków do przodu.
— Ja nie żartuje. Wiesz, że jestem do tego zdolna. — przybrała pozycję łowiecką.
Topola zaśmiał się cicho i podszedł bliżej siostry.
— Listek ledwo uszedł z życiem. — stwierdził.
Jeżyna wyprostowała się dumnie i tupnęła łapką o ziemie.
— Właśnie. A dżdżownic nam nie brakuje. — rozejrzała się wokół, jakby szukała już jakiś na zapas. — Właśnie Listek. Prawie o nim zapomnieliśmy. Za dobrze mu, nie uważasz?
Kocurek przekręcił łebek, zastanawiając się. Czekoladowy zdawał się być dość zmęczony po treningach. Ale za to zawsze spał dłużej niż on czy Jeżyna. Ale czy można byłoby uznać to za dobrostan.
— Halo? Topola? To moment, w którym mówisz tak. — uzmysłowiła mu, śmiejąc się pogodnie.
Brat uśmiechał się lekko. Pokiwał łbem zrezygnowany. Może Listek faktycznie za nimi tęsknił i potrzebował trochę ich uwagi. Nie mogli go zaniedbywać.
— No dobra.
Jeżyna podskoczyła radośnie i zaczęła się rozglądać. Zdawała się szukać inspiracji. Topola do niej dołączył. Musieli zrobić coś co uświadomi Listkowi jak ważny jest dla nich i jednocześnie będzie dobrą zabawą. Rozdzielili się, sprawdzając każdy kąt obozowiska. Na pewno coś tu znajdą. W końcu koty często przynosiły ciekawe przedmioty do obozowiska. Kocurek podszedł do stosu gałęzi. Zaskoczony odkrył, że wdepnął w coś lepkiego. Klejącego się. Skrzywił się nie mogąc się pozbyć substancji. Skądś znał jej zapach. I nie kojarzyła mu się pozytywnie.
— Topola? Co tak tutaj utknąłeś?
Słyszał siostrę, więc zawołał ją, nie mogąc sobie samodzielnie poradzić z ów breją. Nieważne jak się siłował, lekko żółtawa maź nie chciała zostawić jego łapy. Nie pomagało ani szuranie, ani lizanie, ani modlitwy do wszelakich bóstw.
— Topola? O tu jesteś. Co jest?
Pokazał niezadowolony swoją łapę. Kotka powąchała niepewnie. Jej oczy zabłysły.
— Jesteś genialny. Mam już idealny pomysł. Musimy tylko znaleźć parę gałązek i liści.— zarządziła.
Kocurek kiwnął głową. Zaczął rozmyślać nad potencjałem znaleziska. Cierń była tu dobrą inspiracją. Tylko musieli zebrać żywice tak by nie posklejać siebie nawzajem po drodze.
— Możemy mu zrobić rogi. Albo wąsy z liści. Szyszki na ogonie?
Jeżynka pisnęła podekscytowana. Topoli udzielił się jej nastrój. Obydwoje wymyślili coraz dziwniejsze pomysły.
— On ma takie poczucie humoru — mruknął w końcu.
Jeżyna podniosła brew. Nie zdawała się być przekonana. Wyglądała prawie jak druga mama. Kiedy nie dowierzała w jego historie. Dopiero teraz uzmysłowił sobie jak podobne są kotki.
— Naprawdę. To ja jestem za sztywny. Serio.
Jeżyna wydała z siebie niezadowolony pomruk. Jej ogon znajdował się sztywno w powietrzu. Niczym drzewo pośród gęstwiny krzewów. Albo wiewiórka. One miały takie puchate ogonki. I sztywne. Ciekawe jak silny była kita siostry. Czy byłaby zdolna wytrzymać jego ciężar?
— Wcale nie jesteś. Twój mentor musi przestać z tymi żartami. Wcale nie jest zabawny.
Topola pokiwał głową, nie wiedząc za bardzo co innego mógł zrobić. Możliwe, że zbyt długo nią kiwał, bo zaskoczony wzrok kotki spoczął na nim. Otrząsnął się i wyprostował.
— Porozmawiam z nim. — miauknął nieśmiało. — Powiem, że jak nie przestanie to obudzi się z dżdżownicą w buzi.
Bura uśmiechnęła się w końcu. Lekko pacnęła to ogonem rozbawiona i zrobiła parę kroków do przodu.
— Ja nie żartuje. Wiesz, że jestem do tego zdolna. — przybrała pozycję łowiecką.
Topola zaśmiał się cicho i podszedł bliżej siostry.
— Listek ledwo uszedł z życiem. — stwierdził.
Jeżyna wyprostowała się dumnie i tupnęła łapką o ziemie.
— Właśnie. A dżdżownic nam nie brakuje. — rozejrzała się wokół, jakby szukała już jakiś na zapas. — Właśnie Listek. Prawie o nim zapomnieliśmy. Za dobrze mu, nie uważasz?
Kocurek przekręcił łebek, zastanawiając się. Czekoladowy zdawał się być dość zmęczony po treningach. Ale za to zawsze spał dłużej niż on czy Jeżyna. Ale czy można byłoby uznać to za dobrostan.
— Halo? Topola? To moment, w którym mówisz tak. — uzmysłowiła mu, śmiejąc się pogodnie.
Brat uśmiechał się lekko. Pokiwał łbem zrezygnowany. Może Listek faktycznie za nimi tęsknił i potrzebował trochę ich uwagi. Nie mogli go zaniedbywać.
— No dobra.
Jeżyna podskoczyła radośnie i zaczęła się rozglądać. Zdawała się szukać inspiracji. Topola do niej dołączył. Musieli zrobić coś co uświadomi Listkowi jak ważny jest dla nich i jednocześnie będzie dobrą zabawą. Rozdzielili się, sprawdzając każdy kąt obozowiska. Na pewno coś tu znajdą. W końcu koty często przynosiły ciekawe przedmioty do obozowiska. Kocurek podszedł do stosu gałęzi. Zaskoczony odkrył, że wdepnął w coś lepkiego. Klejącego się. Skrzywił się nie mogąc się pozbyć substancji. Skądś znał jej zapach. I nie kojarzyła mu się pozytywnie.
— Topola? Co tak tutaj utknąłeś?
Słyszał siostrę, więc zawołał ją, nie mogąc sobie samodzielnie poradzić z ów breją. Nieważne jak się siłował, lekko żółtawa maź nie chciała zostawić jego łapy. Nie pomagało ani szuranie, ani lizanie, ani modlitwy do wszelakich bóstw.
— Topola? O tu jesteś. Co jest?
Pokazał niezadowolony swoją łapę. Kotka powąchała niepewnie. Jej oczy zabłysły.
— Jesteś genialny. Mam już idealny pomysł. Musimy tylko znaleźć parę gałązek i liści.— zarządziła.
Kocurek kiwnął głową. Zaczął rozmyślać nad potencjałem znaleziska. Cierń była tu dobrą inspiracją. Tylko musieli zebrać żywice tak by nie posklejać siebie nawzajem po drodze.
— Możemy mu zrobić rogi. Albo wąsy z liści. Szyszki na ogonie?
Jeżynka pisnęła podekscytowana. Topoli udzielił się jej nastrój. Obydwoje wymyślili coraz dziwniejsze pomysły.
[ilość słów 542]
[przyznano 11%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz