- Coś tam jakiś klifiak podrywał Sroczą Gwiazdę… Ktoś chyba mdlał?
Nie słuchała potem Mżawki. Mówiła coś chyba…a może i nie? Musiała skupić się na polowaniu. Dobrze jej szło. Już prawie miała tą mysz…
***
Ktoś na nią skoczył. Spanikowana wyślizgnęła się spod napastnika i zobaczyła Pierzasty Wdzięk. Nie tylko ją. Była otoczona. Wirująca Lotka, Płotkowa Łapa, Zimorodkowa Łapa, Algowa Struga, Srocza Gwiazda, Sumowa Płetwa, Baśniowa Stokrotka, Zmierzchająca Zatoka. “Mogłaś to zrobić lepiej”, “Nie poznaję cię”, “Sprawię, że każdy o tobie zapomni, tak jak zapomnieli o mnie”, “Zachowujesz się jak dziecko”, “Nawet ja zrobiłabym to lepiej”, “Zmarnowałaś swoją szansę”, “Twoje siostry mają rację”, “Nie lubię cię”, “Wolałabym nawet kociaka na mentorkę”. Słyszała to wszystko. Słowa waliły jej się na głowę. Niewystarczająca, dziecinna, okropna, nieuzdolniona, zakała rodu, żmija, czekoladowa w czarno-białej skórze. Zawód. Spadała w dół. Słyszała to wszystko. Wszędzie było ciemno. Przełykała słone łzy. Bała się. Nagle złapała się czegoś. Wisiała nad klifem. Wiatr zagłuszał to wszystko i rozwiewał jej futro. Zaczęła się wspinać, walczyć o życie. Nagle zamarła. Piórko. Klucz wszystkich zmartwień. Kot, którego sama stworzyła, lecz był na tyle zakorzeniony w jej głowie, że nie potrafiła go wyciągnąć. Przypomniało jej się jak jako kociaki biegały w snach po obozie Klanu Nocy. Jednak te czasy minęły. Zielonooka stała tu na klifie. Mandarynka uśmiechnęła się i próbowała się podciągnąć. Jednak wyższa popchnęła ją do tyłu. Co? Rozległ się demoniczny śmiech.
- Widzę, że nadal się nie nauczyłaś Mandarynko~
- Piórko, pomóż mi, proszę!
- Pomóc? - Piórko prychnęła - Ja zamierzam cię zastąpić. Próbowałam cię naprawić, lecz nie dało się. Jesteś bezużyteczna.
- Widzę, że nadal się nie nauczyłaś Mandarynko~
- Piórko, pomóż mi, proszę!
- Pomóc? - Piórko prychnęła - Ja zamierzam cię zastąpić. Próbowałam cię naprawić, lecz nie dało się. Jesteś bezużyteczna.
Odrzuciła jej łapę. Księżniczka wisiała teraz tylko na jednej kończynie.
- Pozbędę się ciebie, wstąpię w twoje ciało i odbiorę ci każdego! A ty będziesz tu tkwić, tak jak ja. I patrzeć jak zabijam Skowronkową Łapę...
- Nie! - Mandarynka chciała się zamachnąć na drugą, ale oderwała jedyną łapę na jakiej wisiała. Runęła w dół.
- Mżawko…co sie stało?
- Zemdlałaś…wczoraj...
Była nieprzytomna cały dzień? Byłaby przerażona…ale nie wiedziała po co. Przecież ta rzeczywistość była lepsza od tej którą widziała we śnie.
-Mhm…
- Pozbędę się ciebie, wstąpię w twoje ciało i odbiorę ci każdego! A ty będziesz tu tkwić, tak jak ja. I patrzeć jak zabijam Skowronkową Łapę...
- Nie! - Mandarynka chciała się zamachnąć na drugą, ale oderwała jedyną łapę na jakiej wisiała. Runęła w dół.
***
Kuliła się mając zamknięte oczy. Powoli je otworzyła. Żyła! Była w legowisku medyka. Był chyba ranek? Przed jej posłaniem stała Mżawka.- Mżawko…co sie stało?
- Zemdlałaś…wczoraj...
Była nieprzytomna cały dzień? Byłaby przerażona…ale nie wiedziała po co. Przecież ta rzeczywistość była lepsza od tej którą widziała we śnie.
-Mhm…
<Mżawko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz