- Oj Dymko, gdzieś ty się tak wybrudziła - mruknęła postać jej matki, bez typowego w jej głosie zawodu. Niebieskiej bardzo nie pasował ten fakt, ale postanowiła zignorować to i korzystać z życzliwości Kazimiery.
- Mamo, ona ma jedzenie! - z drzemki wybudził ją głośny krzyk Kijanki.
- Mamo!!!
Wymamrotała pod nosem ciche “zaraz” i otworzyła najpierw jedno, a potem drugie oko. Ostatnio miewała coraz dziwniejsze sny. Z westchnieniem podniosła się z posłania i powędrowała bliżej wejścia. Stała tam kremowo-biała kotka, trzymając w pyszczku żabę i rybkę. Uczennica spojrzała na nią ciepło swoimi niebieskimi oczkami i upuściła zwierzynę na ziemię.
- Oh, Stokrotkowa Łapa, tak? - miauknęła z uśmiechem, a łaciata skinęła głową - Miło cię widzieć.
Karmicielka skierowała swój wzrok na przyniesiony jej posiłek. Ta żaba wyglądała tak bajecznie…
- Tak to ja! Oto wasz posiłek! - mruknęła Stokrotka, zamiatając ogonem o ziemię.
Mżawka z wdzięcznością zabrała się za jedzenie, uciszając jeszcze kociaki. Jej towarzyszka usiadła obok, wpatrując się w śnieg wirujący na zewnątrz.
Niebieska łyknęła na nią kątem oka. Nie miała po prostu przynieść im zwierzynę i pójść? Nie to, że narzekała, oczywiście. Bardzo się cieszyła z towarzystwa. Ale skończyła już jeść, a uczennica nie ruszyła się ani troszkę.
- Stokrotko? - zapytała, próbując zwrócić uwagę starszej - Wszystko dobrze?
Przekręciła łapek z zakłopotaniem, gdy ta nie zareagowała. Dziwne. Przyjrzała się jej bardziej, obserwując jej kremowe futerko falujące na wietrze. Przypominało jej ciepłe promienie słońca… Tych trochę teraz brakowało. Sama też wyjrzała na zewnątrz, próbując dopatrzec sie wlasnie jego, w głębi umysłu przypominając sobie ostatnie, jesienne promyki. Zaś w czasie rzeczywistym, w tle akompaniowały jej krzyki kociaków, kłócących się o kulkę mchu. Najwyraźniej jedzenie już im się znudziło.
- I jak? - zapytała nagle Stokrotkowa Łapa, otrząsając się z zimna - Smakowało?
Łaciata, lekko zaskoczona, spojrzała na nią i się uśmiechnęła.
- Tak, dziękuję Ci bardzo - zamruczała, przyglądając się starszej kotce.
***
Woda w rzece płynęła wolno, odbijając promienie słońca drobnymi iskierkami. Przy brzegach zamarza, tworząc cienką warstwę lodu. Mżawka przesunęła łapą po błyszczącej tafli, momentalnie wydając z siebie syk i odrywając ją. Zimne. Ale tak pięknie się błyszczy… Gdyby zakochała się w kimś, to ma nadzieję, że miałby właśnie tak błyszczące oczy. Odpływając w krainę marzeń, owinęła łapki ogonem.
- Hejka!! - z zamyślenia wyrwał ją głos Stokrotkowej Łapy - Co robisz?
Uczennica usiadła obok, patrząc się na nią pogodnie.
- W sumie to nic ciekawego - mruknęła, mrugając powoli - Rozmyślam sobie. A ty? Co robiłaś?
Mżawka nie znalazła wielu okazji aby pogadać z uczennicą, ale starała się raz po raz zamienić z nią parę słów - ale ta była ciągle zajęta treningami.
- Właśnie wróciłam z patrolu - odpowiedziała kotka - Strasznie zimno jest. Mam nadzieję że ten śnieg w końcu stopnieje, bo nie wiem gdzie łapy mam stawiać!
Niebieska zachichotała, wyobrażając sobie puchatą Stokrotkę przemierzającą las w śniegu po pierś.
- A o czym rozmyślasz?
- No…. Nie wiem. O wszystkim. Miałam ostatnio strasznie dziwny sen - mruknęła - To chyba było wtedy, kiedy przyniosłaś mi jedzenie.
Uczennica zastrzygła uszami, spoglądając na niebieską.
- Mi się śniło, że goniłam wiewiórkę - odparła - I chyba ją w końcu złapałam… Ale nie pamiętam.
- Lubisz wiewiórki? - zapytała karmicielka - Dla mnie są…. Zbyt włochate - wykrzywiła pyszczek w grymasie.
<Stokrotko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz