— Cichutko maleńka… Ta kotka nie będzie cię już męczyć.
***
*poród*
Kolejny dzień. Ten na szczęście był mniej męczący. Aż do teraz. Topaz zaalarmowana wbiegła do legowiska, krzycząc, że już się zaczyna. Cis również spanikowała i zawołała Topielca.
— Wynieś stąd nasze córki! Zabierz Je do Olszowej Kory!
Dymny najwyraźniej nie wiedział za bardzo co się dzieje, ale widząc te emocje bez pytań zabrał dwie koteczki do ich babci.
— Co się dzieje?— zapytał, kiedy wrócił.
— Topaz rodzi — odpowiedziała krótko, wychylając się z magazynku ziół, z którego właśnie brała rzeczy. Kocur najwyraźniej spanikował i stanął w bezruchu.
— No ruszaj się! Będę potrzebować pomocy!
Ułożyła odpowiednie zioła obok Topaz. Podała jej patyk i wydała instrukcje. Szybko podawała potrzebne zioła i czekała na wyjście kociaków. Wreszcie wyszła jedna kulka łudząco podobna do Topielcowego Lamentu. Jak na razie różniła się tylko tym… że była kotką. Podała Ją jej ojcu i nakazała wylizywać. Kuleczka szybko zaczerpnęła powietrza i zaczęła piszczeć niezadowolona z bycia daleko od matki. Druga zaś kulka była liliowym kocurkiem. Wyglądał raczej mizernie, więc kazała Topielcowi odstawić córkę i to nim się zająć, z nadzieją na uratowanie go i danie mu szansy ujrzeć świat. Na szczęście udało się i kocurek również zaczął piszczeć. Ostatnim kociakiem była szynszylowa kotka. Niestety dla niej nadziei już nie było. Serce nie biło. Cis podała pacjentce jeszcze kilka ziół na powstrzymanie krwawienia i przysunęła żywe kociaki do jej brzucha, po czym odwróciła się do partnera.
— Poród przebiegł dobrze. Trzy kociaki, dwie kotki i jeden kocurek. Jedna z kotek jest martwa
Formułka, którą mówiła już kilka razy. Widziała, że Topielec lekko zasmucił się wieścią o nieżywej córce, ale najwyraźniej był zbyt rozemocjonowany byciem ojcem dwóch kociaków, więc nie wyglądał na jakoś bardzo przejętego.
— To twoje dzieci. Jeśli chcesz, zostawię was samych, żebyście wybrali imiona — powiedziała chłodno tylko ze względu na obowiązek, bo najchętniej wywaliłaby stąd Topaz na zbity pysk.
<Mężu? Masz dzieci>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz