To był zwykły dzień. Wstała rano. Wzięła trochę zwierzyny ze stosu i usiadła obok Rokitnika i Żagnicy. Im dłużej spędzała z nimi czas, tym bardziej miała wrażenie, że ta dwójka potajemnie ze sobą randkuje. Eh, ona zawsze była tym samotnym wilkiem. Nikt jej nie chciał przez jej brak futra. Nie to, co Murmur. Ona była ta ładna. Myślała tak sobie o irytacji związanej z samotnością kiedy usłyszała:
- Murmur zniknęła!
- Kociaków Świergot też nie ma!
- Murmur zniknęła!
- Kociaków Świergot też nie ma!
***
Sen
Sen
Czyli to była prawda. Jej siostra była zdrajczynią. Uciekła z Owocowego Lasu. Biorąc ze sobą młode owocówki. Nie gadała już dzisiaj z Rokitnikiem i Żagnicą. Chyba woleli się usunąć. Miała wszystkiego dość. Chciała znaleźć siostrę i ją rozszarpać. Jak mogła? Jak mogła porzucić owocowy las po tym wszystkim? Po wszystkich księżycach bycia uwielbianą i potrzebną. Pożałuje. Pożałuje. Nim się zorientowała, chodziła właśnie po terenach Owocowego Lasu. Nie miała już siły. Usiadła na śniegu i popatrzyła się w nocne gwieździste niebo. Nie była wierząca, ale odruchowo pomyślała o Łusce.
- I to ona zawsze była tą ulubioną tak?! - wykrzyknęła z wściekłością. Łzy spływały po jej polikach. Murmur zawsze była ta lepsza. Bo miała futro. Bo była idealnym dzieckiem. Ulubionym. W tym czasie Cierń przyklejała sobie pióra i liście tylko po to, żeby nie zamarznąć. Tamta siedziała w ziołach, kiedy ona musiała ćwiczyć inną technikę walki niż inni. Kiedy ciągle się potykała i raniła. Wstawała dalej i szła. Zawsze.
- Znajdę cię , ty wronia strawo! A wtedy... wtedy pożałujesz... Wydrapię ci te twoje piękne oczka! I zostanę zastępczynią! Wreszcie dostanę, co tylko zechcę! Bo wykonam rozkaz przywódcy.
Wstała i zaczęła iść do obozu. Bo musiała iść dalej nieważne, co by się nie działo.
Życie cię bije, byś potem był na tyle silny, żeby bić innych.
- I to ona zawsze była tą ulubioną tak?! - wykrzyknęła z wściekłością. Łzy spływały po jej polikach. Murmur zawsze była ta lepsza. Bo miała futro. Bo była idealnym dzieckiem. Ulubionym. W tym czasie Cierń przyklejała sobie pióra i liście tylko po to, żeby nie zamarznąć. Tamta siedziała w ziołach, kiedy ona musiała ćwiczyć inną technikę walki niż inni. Kiedy ciągle się potykała i raniła. Wstawała dalej i szła. Zawsze.
- Znajdę cię , ty wronia strawo! A wtedy... wtedy pożałujesz... Wydrapię ci te twoje piękne oczka! I zostanę zastępczynią! Wreszcie dostanę, co tylko zechcę! Bo wykonam rozkaz przywódcy.
Wstała i zaczęła iść do obozu. Bo musiała iść dalej nieważne, co by się nie działo.
Życie cię bije, byś potem był na tyle silny, żeby bić innych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz