- Nie jestem żadną “panią”, mam na imię Mgiełka i jestem uczennicą! A wracając do twojego pytania… Myślę że do twoich ślicznych oczu pasowałby liść w kolorze złocisto-pomarańczowym. - Uśmiechnęła się do puchatej koteczki.
Spojrzała jak wybiera ze swojego stosu listek we wskazanym kolorze i się mu przygląda.
- Oooo też masz swoją kolekcję! - krzyknęła zauważając zbiór najróżniejszych skarbów w kącie żłobka. - Ja zazwyczaj zbieram kwiatki i robię z nich bukiety, albo coś nimi przyozdabiam. Aaaa i takie pytanie… Jak masz na imię jeśli można spytać? - spytała kotkę i znowu się uśmiechnęła.
- Mam na imię Jeżyna! - odpowiedziała entuzjastycznie Jeżyna po czym kontynuowała. - Może potem razem pójdziemy poszukać skarbów? Jeśli oczywiście chcesz…
- Oczywiście że chcę! - odpowiedziała szylkretka, mrużąc złociste oczka.
***
- Jeżynko… chcesz się pobawić w śniegu? - spytała się przyjaciółki. Łatwo było jej się zaprzyjaźniać z innymi kotami, już z paroma kotami jej się udało.
- Czemu by nie? - odpowiedziała młodsza. - A co zrobimy?
- Może coś ulepmy! Spróbujmy na razie coś wymyślić i zacznijmy, a potem zobaczymy o z tego wyjdzie!
- Tak! - odpowiedziała jej podekscytowana bura.
Wzięły się do roboty. Mgiełka na początku nie wiedziała co zrobić, chwilę pomyślała, miała wiele pomysłów, ale żaden jakoś szczególnie jej się nie spodobał, więc z braku lepszego pomysłu zaczęła toczyć kulę. Najpierw od niechcenia jedną łapą, a potem, jak zrobiła się większa, pchała ją już dwiema, a kula robiła się coraz większa i większa… W końcu przestała ją toczyć, odsunęła się kawałek w tył i przypatrzyła. Wyglądała jak… kula. Duża śniegowa kula. W tym czasie obok niej przetoczyła się kula pchana przez Jeżynkę, którą ta po chwili namysłu wepchnęła na kulę Mgiełki. W sumie fajnie to wyglądało. Odgrzebała parę patyków z pod śniegu i wbiła je w kule, ich dzieło zaczynało coś przypominać.
- To coś wygląda jak kot! - stwierdziła Jeżyna.
- Ej, no! Kot jak prawdziwy! - pisnęła Mgiełka. W sumie fajnie wyszło. Tylko czegoś tutaj brakowało. Tylko czego?
- Zróbmy oczy! - krzyknęła. - Może z kasztanów? Zostało mi kilka zebranych jesienią! Chyba nawet jeszcze za bardzo nie wyschły - stwierdziła, po czym pobiegła do legowiska uczniów, chwyciła kasztany i wróciła na dół do Jeżyny i śnieżnego kota. Wcisnęła je w miejsce oczu. Cofnęłą się i przyjrzała ich wspólnemu dziełu. Coś jej przypominało. A raczej kogoś.
- Cudnie wyszło! - skwitowała, po czym wróciła do swoich przemyśleń kogo jej to przypomina. - Trochę przypomina Jarząb… - stwierdziła. Kot ze śniegu był biały tak samo jak starsza albinoska, która niedawno zmarła. W sumie tylko oczy trochę się różnią, poza tym jest dosłownie jak prawdziwa Jarząb. Fajnie im wyszła, podobało jej się, ma nadzieję że nie zrobi się zbyt szybko ciepło i śnieżna Jarząb im się nie rozpuści.
- Czemu by nie? - odpowiedziała młodsza. - A co zrobimy?
- Może coś ulepmy! Spróbujmy na razie coś wymyślić i zacznijmy, a potem zobaczymy o z tego wyjdzie!
- Tak! - odpowiedziała jej podekscytowana bura.
Wzięły się do roboty. Mgiełka na początku nie wiedziała co zrobić, chwilę pomyślała, miała wiele pomysłów, ale żaden jakoś szczególnie jej się nie spodobał, więc z braku lepszego pomysłu zaczęła toczyć kulę. Najpierw od niechcenia jedną łapą, a potem, jak zrobiła się większa, pchała ją już dwiema, a kula robiła się coraz większa i większa… W końcu przestała ją toczyć, odsunęła się kawałek w tył i przypatrzyła. Wyglądała jak… kula. Duża śniegowa kula. W tym czasie obok niej przetoczyła się kula pchana przez Jeżynkę, którą ta po chwili namysłu wepchnęła na kulę Mgiełki. W sumie fajnie to wyglądało. Odgrzebała parę patyków z pod śniegu i wbiła je w kule, ich dzieło zaczynało coś przypominać.
- To coś wygląda jak kot! - stwierdziła Jeżyna.
- Ej, no! Kot jak prawdziwy! - pisnęła Mgiełka. W sumie fajnie wyszło. Tylko czegoś tutaj brakowało. Tylko czego?
- Zróbmy oczy! - krzyknęła. - Może z kasztanów? Zostało mi kilka zebranych jesienią! Chyba nawet jeszcze za bardzo nie wyschły - stwierdziła, po czym pobiegła do legowiska uczniów, chwyciła kasztany i wróciła na dół do Jeżyny i śnieżnego kota. Wcisnęła je w miejsce oczu. Cofnęłą się i przyjrzała ich wspólnemu dziełu. Coś jej przypominało. A raczej kogoś.
- Cudnie wyszło! - skwitowała, po czym wróciła do swoich przemyśleń kogo jej to przypomina. - Trochę przypomina Jarząb… - stwierdziła. Kot ze śniegu był biały tak samo jak starsza albinoska, która niedawno zmarła. W sumie tylko oczy trochę się różnią, poza tym jest dosłownie jak prawdziwa Jarząb. Fajnie im wyszła, podobało jej się, ma nadzieję że nie zrobi się zbyt szybko ciepło i śnieżna Jarząb im się nie rozpuści.
< Jak ci się podoba nasza Jarząb Jeżynko? >
[452 słowa]
[przyznano 9%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz