Życie jest głupotą. Dobrze zdawał sobie z tego sprawę i uciekał przed tym, ale jak długo można tkwić w jednym i tym samym kłamstwie? Śmierć jest wyzwoleniem. To jej każdy potrzebuje, odetchnąć zapachem swojej krwi i fetoru. Jednak nikt tego nie zauważa. Po śmierci jesteś wolny - nikt cię nie może zranić, ponieważ zamykasz rozdział. Żal cię opuszcza. Bo nie ma czego żałować.
A żywotność jest jak szalony tan. Trzeba pędzić od jednej sprawy do drugiej, robić wszystko, byleby uszczęśliwić osoby wyższe. Podejmować niewygodne decyzje, a potem i tak znajdzie się żal, że nie skorzystało się z innej opcji... Tak więc i on musiał przed nimi stanąć.
Wybór ścieżki. Co zjeść. Czy zbesztać brata. Czy skarcić. Czy uciec. Czy porzucić odpowiedzialność. I to każda z tych decyzji kształtowała jego charakter, krok po kroku. I teraz stał tutaj, samotny, bez nikogo, kto by go wsparł.
Czuł się zagubiony. Miniona rozmowa z Cisowym Tchnieniem powinna wszystko wyjaśnić, lecz mimo to czuł, że tajemnic jest jeszcze więcej...
***
Tępo wpatrywał się przed siebie. Słońce prześwitywało przez wejście do lecznicy i oświetlało mu sierść, jakby dodając otuchy. Nie wierzył w to, co miał przed oczami. Może nawet nie próbował.Miał... Dzieci?
Dwie małe kulki siłowały się na podłodze, piszcząc z uciechy i zlewając się w jedną plamę futra. Dwie wspaniałe, urodziwe kotki, liczące już prawie księżyc. Tylko... Czy one były jego? Nie miał pojęcia, jak daleko do swojego życia chce go dopuścić Cisowe Tchnienie. Jednak wystarczył jej jeden nieśmiały uśmiech i wszystkie wątpliwości się rozwiały.
***
Pobył z nimi jeszcze chwilę, pewnie po to, by oswoić się z myślą o tych nagłych zmianach. Ryś i Skarabeusz, już nieco zmęczone poprzednią zabawą, w ciszy opadły na legowisko ich matki, która otuliła je ogonem i z mruczeniem przysunęła do swojego brzucha. Jednak usłyszał głośne kroki, które odrzuciły w tył całą tą sielankę.W wejściu stała Topaz. Nie miał pojęcia, co kotka tu robiła, ale czy obchodziło go to? Przesunął więc po niej od niechcenia wzrokiem i powrócił do kontaktu wzrokowego z partnerką.
Nie zwrócił uwagi, gdy pod sklepieniem uniósł się cichy, nieśmiały, przestraszony szept. Skrzywił się więc, gdy poczuł, że Cisowe Tchnienie dyskretnie go kopnęła. Czy miał być to rodzaj nagany? Nie rozumiał. Przecież... Ona też nienawidziła Topaz, prawda?
Przewróciła oczami i zirytowana syknęła:
- Topaz się pyta, jak ci się wiedzie.
Zamrugał oczami, by raz na zawsze odegnać senność i po raz drugi niedbale przesunął po niej wzrokiem, nie zauważając łez wzbierających w jej oczach.
- A. Dobrze - mruknął niedbale.
Ostatnie co usłyszał, było szlochem złamanego serca.
<Cisowe Tchnienie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz