Od rana było mroźno, jak to w zimę, a Barszcz mimo krótkiego futra był rozgrzany od środka! Od samego ranka biegał po obozie wykonując coraz to kolejne obowiązki. Poszedł na patrol, który mu zajął najwięcej czasu, jednak dostarczył wiele wrażeń. Czuł się jak spełniony wojownik!
Jakoś koło południa Gradowy Sztorm zapytał go czy wymieniłby mech kociakom i ich matce w żłobku. Poza tym mógłby przynieść im świeżo upolowane jedzenie. Niewiele tego było; zima nie ułatwiała. Zwierzęta się pochowały, ptaki odleciały i wojownicy mieli problem podczas polowań.
Mimo to zgodził się bezzwłocznie. Poszedł po świeży mech, chociaż był zimny i nieco wilgotnawy. Wziął go w pysk, wyruszając do żłobka. Pogoda była ładna, acz mroźna. Chłód szczypał w go w nos, a śnieg kleił się do łap. Cieszył się z jednej strony z krótkiego futra - dzięki niemu nie miał kołtunów od śniegu ani brył lodu.
Tuptał ochoczo, a drobinki białego puchu rozsypywały się w trakcie chodzenia. W obozie śnieg był ładnie ubity, co innego na terenach dookoła. Koty chodziły prawie tymi samymi, wydeptanymi drogami.
Dotarł w końcu do żłobka, wchodząc do jego ciepła. Poczuł kocięcy zapach, otuliła go senność. Taka beztroska jaka tutaj zawsze panowała. Dzieci niczym się nie martwią i taką atmosferę roztaczały dookoła.
- Przyniosłem wam świeżutki mech! - Oznajmił Ognistej Piękności oraz jej dzieciom.
- Jest zimny, postarałbyś się trochę - usłyszał obok siebie.
Dostrzegł małego rudego kotka. Chyba kocurka, Rudzika.
- Tylko taki teraz jest - odparł Barszcz. - Mamy Porę Nagich Drzew.
Kocurek nie wydawał się zbytnio zadowolony z odpowiedzi. Prychnął i pozwolił Barszczowi zmienić swój mech.
Po chwili podszedł usłyszał za sobą miły głos.
- A mi też dasz nowy mech? - Zapytała Matka kociąt.
- Oczywiście! - Odparł natychmiast. Powinien był dać jej w pierwszej kolejności, wszak jest karmicielką. - Najmocniej przepraszam, Ognista Piękności, Twój syn mnie zagadał…
- Nie szkodzi - miauknęła, biorąc świeży mech i pomagając mu zabrać stary. - Poznałeś wszystkie moje maluchy?
- Oh, chyba nie - miauknął zaskoczony tym pytaniem. Wiedział, że kotka lubiła się chwalić swoimi dziećmi, ale nie że aż tak…
- Więc najwyższa pora poznać! Pożar, podejdź tutaj - zawołała córkę. Natychmiast obok zjawiła się ruda kotka. - Przedstaw się ładnie.
<Pożar? :D >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz