— Nic nie szkodzi — odpowiedział pomarańczowooki. Ruszył w stronę legowiska medyka, a czekoladowy podreptał za nim.
Gdy przekroczyli próg azylu, spojrzeli na Świergot. Kotka badała Bryzę, który dziwnie oddychał. Kocurek podszedł do niej i usiadł obok niej.
— Coś potrzebujesz? — zapytał szamanki, która ze zmarszczonymi brwiami obserwowała niespokojny oddech czarno-białego.
Poprawił się w miejscu i zerknął kątem oka na Orzeszka, który przysiadł obok niego. Po chwili liliowa spojrzała na niego i na drugiego pomocnika.
— Podajcie mi jagody jałowca, są takie ciemnoniebieskie — poprosiła ich spokojnym głosem, na co od razu wstali i poszli poszukać jagody, które mogły wyleczyć wojownika.
Bicolor przeczesywał swoim zamglonym wzrokiem zioła, ale nie mógł znaleźć tych, których potrzebowała kocica. Zwinął minę na pysku w cienką linkę, rozglądając się nadal. Pomyślał, że nie da rady i spojrzał na kolegę, który również szukał rośliny, która pomogłaby jego ojcu. Brązowooki nie chciał czekać, aż znajdzie go Orzeszek, nie chciał, aby wyszło, że on się na niego gapił i nic nie robił. Po chwili kocurek zauważył, jak czarno-biały podszedł do starszej, trzymając coś w pysku. Rzucił przelotne spojrzenie na magazyn i podszedł do kotów.
— Zjedz je Bryzo — poradziła mu cętkowana, przesuwając jagody bliżej jego łap.
Wyleczony: Bryza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz