Poirytowana zwróciła spojrzenie na syna, obserwując jego poczynania. Czarno-biały kocurek balansował kulkę z mchu na czubku jego głowy, a reszta kociaków obserwowała go z zachwytem wymalowanych na pyszczkach.
— Jestem pewny, że umiem lepiej! – miauknął Ikra, lecz zanim zdążył odebrać bratu zabawkę, ktoś nowy wszedł do żłobka.
— Przyniosłam zwierzynę – mruknęła Mandarynkowe Pióro, kładąc karasia na ziemi. Ryba wyglądała jak świeżo wyjęta z wody, błyskając swoimi łuskami.
Mżawka posłała młodej wojowniczkę uśmiech, a maluchy od razu zbiegły się wokół jedzenia.
— Dziękuję Ci bardzo – powiedziała, chcąc jeszcze coś dodać, lecz przerwał jej Ikra, niosący w pysku kawałek ryby.
— To dla ciebie mamo – upuścić przed nią posiłek – Bo oni zaraz wszystko zjedzą!
Podziękowała synowi, i szybko wpałaszowała jej kawałek karasia.
— Chciałam Ci się jeszcze zapytać – zwróciła swój wzrok z powrotem na wizytorkę – Jak Ci mija dzień, Mandarynkowe Pióro?
Srebrna zastrzygła uszami, oglądając się przez ramię.
— W miarę dobrze – odparła – Ale muszę wracać do swoich obowiązków.
***
— Pani Mżawko? – pisnął Siwek, tuptając w jej stronę – Czemu ta pani jest taka smutna?
Niebieska spojrzała z uwagą na kociaka, który stanął przed jej pyszczkiem. Kocurek wskazywał ogonem na leżącą w kącie szylkretową kotkę, znaną karmicielce pod imieniem Kazarkowej Śpiewki - a teraz po prostu Kazarki.
— Mówiłam Ci Siwku, mów do mnie po prostu “Mżawko” – westchnęła – Pani Kazarka jest smutna, bo złamała kodeks wojownika, wiesz? – zaczęła cicho, nie chcąc zbudzić kotki z jej płytkiego snu – I będzie musiała nas z tego powodu opuścić.
— Ale przecież dopiero wróciła? – zapytał zdezorientowany kociak.
— Tak, bo wcześniej uciekła od nas! I teraz musi ponieść za to karę, bo żyła z dwunożnymi – oznajmiła – Ale, z dobrej strony, będziesz miał niedługo nowych kolegów!
— Jeeej! Będę mógł się z nimi bawić? – na pyszczku kociaka pojawił się szeroki uśmiech – I kim są Ci “dwunożni”?
*jeszcze przed porodem Kazarki*
— Tylko zachowujcie się ładnie! – krzyknęła jeszcze na wyjściu do dzieci – Ja niedługo wrócę!
Rzuciła jeszcze ostatni wdzięczny uśmiech w stronę Wodnikowego Wzgórza, po czym opuściła żłobek. Starszy wojownik przyszedł się pobawić z synem, i powiedział jej, aby gdzieś się przeszła w tym czasie, a on rzuci okiem na Ikrę i Kijankę. W końcu w kociarni była też Kotewkowy Powiew, tak więc nie miała się o co martwić. W obozie było raczej spokojnie, widziała tylko Bursztynową Łapę wraz z mentorem. Jednak po chwili z legowiska wojowników wyłoniła się Mandarynkowe Pióro, kierując się w stronę wyjścia z obozowiska. Mżawka po chwili namysłu dogoniła ją, stając obok.
— Witaj! – miauknęła, uśmiechając się lekko – Mogłabym wyjść z tobą? Muszę rozprostować łapy, a trochę boję się iść sama…
Srebrna zmierzyła młodszą wzrokiem, namyślając się.
— No dobrze – mruknęła, powoli idąc do przodu – Ale chciałabym zapolować, mam nadzieję, że nie będziesz przeszkadzać?
Karmicielka mrugnęła z lekkim zaskoczeniem, ale ruszyła za księżniczką.
— Oczywiście! Nie będę Ci przeszkadzać - odparła szybko – Ale mam jeszcze jedną prośbę… Mogłabyś mi opowiedzieć w skrócie, co się działo wczoraj na zgromadzeniu?
<Mandarynko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz