- Pójdziesz dla mnie w czeluści zakazane? Czy sprzedasz swoje ,,ja" za wiedzę, której potrzebujemy? Zdobędziesz to, co niezbędne do wskrzeszenia tragizmu, sztuki i piękna? Do pobudzenia dusz i przeznaczenia? Czy będziesz nam przedłużeniem łap, myśli i wzroku? - Pytał bury, przejeżdżając łapą po policzku walecznego żołnierzyka, który jakby skamieniały, niewzruszony stojąc na przeciw, ze spokojem patrząc w brązowe ślepia.
- Przecież wiesz - odezwał się jedynie, krótko i sucho, odchylając głowę, by nie czuć dotyku łapy Marionetki. Ci jedynie patrzyli na niego tym samym spojrzeniem co zawsze, pustym, z wyłupiastymi oczami wwiercając się w jego pysk. Już chwilę później potargane czarne futro zniknęło w śnieżnych zaspach, pozostawiając samotnika z jego własną misją.
⋄∙―◃⊹⋆꙳◬❂⌑꙳⊹▹―∙⋄
Nie było naszego bohatera przez chwilę, w okolicach wilczych terenów. Niestety spłoszeni zostali, przez znajome wystrzały w oddali. Nieco zmartwił ich oczywiście taki stan rzeczy, w końcu mogło zabraknąć przez to kotów do poznania, historii do zebrania. Mały, waleczny kotek towarzyszył jej od jakiegoś czasu, informując o ciekawych zdarzeniach, tym samym oczywiście, opowiadając nieco więcej o sektach które panowały w lasach. Niezwykle ciekawe, doprawdy, a jakie zajmujące. A im dłużej słuchali, tym bardziej im się utwierdzało w pamięci spotkanie z pewnym kocurkiem na tamtejszych terenach, o, może znów zawitać, kiedy już strzałów nie słychać? Przy jednej z granic pojawili się wieczorem, zerkając to w jedną, to w drugą stronę, by końcowo wdrapać się na jedno z niższych drzewek i zerknąć w dół, wyczekując możliwego spotkania. Doskonale widać było ślady wyznaczające granicę, dokładnie wydeptane w śniegu. Oprócz tego oczywiście był również smród, jednak niezbyt się na nim skupiali. Aż w końcu coś się poruszyło. Człapiąc w śniegu, w stronę granicy przesuwała się mniejsza istota o brązowym futrze, na pewno młodsza od spotkanego ostatnim razem krótkoogoniastego. Samotnik się jednak nie poruszył, wpatrując się w dół, przypominając teraz sowę, wypatrującą dorodnej myszy, z napuszonym od zimna futrem dookoła szyi. Być może uczennica zauważyła, jak ogon samotnika, zwisający z gałęzi poruszył się lekko, lub też wyczuła na sobie czyjś intensywny wzrok, gdyż zaraz podłapała kontakt wzrokowy, jeżąc się przy tym ostrzegawczo. Samotnik jedynie przekrzywił lekko głowę w bok, z zaciekawieniem obserwując reakcje. Co prawda była poza granicą, ale chyba żaden kot nie lubi, gdy jest się obserwowanym z tak bliska.
- Kim jesteś? - Spytała młodsza kotka, podchodząc nieco, ze zjeżoną sierścią na karku, uważnie obserwując drzewnego kota. Niestety odpowiedź nie nastąpiła, a sam pytany jakby zamienił się w kamień. Jedynie mrugnięcie oczami zdradzało, że wciąż jest żywy. Widząc ten brak reakcji, uczennica jakby się zmieszała, poruszając nerwowo ogonem, chwilę później robiąc dwa kroki w przód, obserwując uważnie dziwne, gałęziowe stworzenie.
- Nie słyszysz...? - spytała, szukając przyczyny braku reakcji - Przymarzłaś? - kolejne, mniej pewne pytanie - Jesteś blisko granicy z Klanem Wilka - poinformowała kotka, na co głowa samotnika przekrzywiła się w drugą stronę. Naiwne to. Młode. A może ciekawe? Nie widzieli tutaj jednak materiału na głównego bohatera ich tragedii. Może jakaś rola poboczna? Sprawdzić można, czy się nada, czy też jedynie będzie za tło robić.
- Czy coś zgubiłaś? - padło z pyska samotnika, wwiercającego wzrok w wilczaczkę. Na resztę pytań, oczywiście, odpowiedzi nie uzyskano.
<Iskrząca Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz