- Przepraszam, nie widział... widziałam cię... - ugryzł się w język, czując jak Szczypiorkowa Łodyga go obserwuje. Jego sierść aż się uniosła z niepokoju, pod jej uważnym spojrzeniem. Na pyszczek Pożara wpłynął szeroki, złośliwy uśmiech. Jego ulubione chodzące pośmiewisko przyturlało się do żłobka! A już myślał, że umrze tu z nudów!
- Dzień dobry, pani Zwęglona Pszczółko - zamruczał przesłodzonym tonem, przysuwając się bliżej swojej ofiary. - Gratuluję poznania siebie. Widzisz, było aż takie trudne iść i odkryć się przed Zajęczą Gwiazdą? - Wycedził, wciąż uśmiechając się od ucha do ucha. Węgiel za to, słysząc malucha, spuścił po sobie uszy.
- N-nie... wcale nie... - Odsunął się z przerażeniem widocznym w ruchach i ślipiach. Dobrze. Pożar już zaczął wzbudzać szacunek i strach u nierudych. W oczach malucha było to świetnym osiągnięciem.
- No widzisz, Zwęglona Pszczółko? Teraz masz śliczne imię! Całkowicie cię oddaje, prawda?
- Um... tak. Prawda. Dziękuję ci za to - powiedział, zerkając poddenerwowany w stronę Szczypior. Jego nerwowy głosik tak radował malucha. To wszystko jego dzieło! Jego zasługa! Wspaniałe uczucie, doprawdy, wspaniałe.
- Widzisz, jaki miły byłem? Gdyby nie ja, nigdy byś nie odkrył swojej prawdziwej tożsamości - zamruczał, obchodząc Węgla dookoła. - Znajdziesz sobie jakiegoś fajnego kocura, założycie razem rodzinkę i skończysz w żłobku z kociakami. Idealne życie dla ciebie, nieprawdaż?
Malec zobaczył, jak w ślepiach Węgla zbierają się łzy. Kocur zaraz podciągnął nosem cicho. Mazgaj. Gorzej niż mała kotka.
- Ale ja... ja nie mogę być aż tak kotką... Nie będę w ciąży... I... i... kocur? Jak to kocur?
- Możesz, jak się tylko postrasz - miauknął, nieświadomy swojej naiwności. No bo czemu niby Węgiel nie mógł być w ciąży? Nie wystarczało pachnieć jak kotka? Wywrócił oczami i ciągnął dalej: -No a nie? Zachowujesz się jak baba, to potrzebujesz prawdziwego kocura! - wyśpiewał. Ależ łatwo było bawić się uczuciami Węgielki. Prawie teraz mu się rozklejał przed nosem! Żałosne, doprawdy. Może nawet zbyt żałosne? Nie idzie na łatwiznę? A gdzie tam! Przekonał typka, żeby przed całym Klanem zmienił płeć, może się trochę pocieszyć zwycięstwem!
- T-to chyba tak nie działa - wyjaśnił kociakowi. - Prawdziwe kotki mają... coś innego w sobie. A ja nie jestem prawdziwą kotką i nie będę w stanie... i... to skomplikowane. Mama ci wyjaśni.
- A co ty tam wiesz - machnął łapą. - Z dobrym nastawieniem wszystko można. - Prychnął maluch. - Ale kocur by ci się przydał. Może przestałbyś tyle ryczeć.
Węgiel przełknął ślinę, a w oczach Pożaru pojawił się kolejny chytry plan. Dlaczego nie zabawić się bardziej i nie znaleźć temu mazgajowi kocura, który go ogarnie?
- Nie ma nikogo dla mnie... Nikt by nie chciał... I... i to moja sprawa, a nie kocięcia.
Malec zmarszczył brwi, słysząc ostatnie dopowiedzenie Węgla. Nie był jakimś głupim kociakiem! Przynajmniej nie dla takiego plebsu! Był ponad nimi wszystkimi, nie będzie się dawał tak poniżać.
- Powiedziałeś coś, robaku? - syknął, jeżąc futerko. - Zaraz ci kogoś znajdziemy. Niech no tylko spojrzę... - wymruczał gniewnie, wyglądając zza próg żłobka, zupełnie ignorując sprzeciwy Zwęglonej Pszczółki.
- Nie! Nie trzeba. Naprawdę. - miauknął, chcąc zwrócić kocię, ale za bardzo bał się go dotknąć, by to uczynić.
- Oj nie wstydź się tak! Zobaczmy, kto by tu się nadał.... - posłał czarnemu drwiące spojrzenie, po czym przestudiował koty siedzące w obozie. Jeden z wojowników wpadł mu w oko. Nie był jakiś powalający, ale dla niskich standardów Zwęglonej Pszczółki będzie wystarczający. - Tamten! Widzisz! Ten rudy z zielonymi ślepiami! - wskazał na kocura łapą, tak, żeby Węgiel na pewno wiedział, o kogo chodzi. - Możesz zaczynać podboje, chętnie popatrzę jak za podryw zabierają się kotki - rzucił, chichrając się pod nosem.
- Nie chcę - pisnął. - Ja nie umiem. Byłem kocurem i... i nie dam rady - Skulił się, zapierając nogami.
- Trening czyni mistrza! Nauczysz się w biegu! - zachęcił go, próbując wypchnąć za próg żłobka, prosto w kierunku rudzielca. Węgiel zrobił krok w stronę Konika. Pożar słyszał, że zaczęli rozmawiać, ale na jaki temat odległość nie pozwoliła mu wyłapać. Po chwili Zwęglona Pszczółka wrócił i ze smętnym wyrazem pyska stawił się u rudego kociaka.
- Nie jest zainteresowany...
- Wcale go nie podrywałeś! - syknął Pożar niezadowolony. - Nic nie zareagował na twoją propozycję, więc nawet go nie zapytałeś! - miauknął niezadowolony malec, tupiąc gniewnie nóżką. - Idź jeszcze raz i tym razem się postaraj! Bo powiem mamie o naszym sekreciku.
Czarny położył po sobie uszy i zwrócił tam. Tym razem pytanie, jakie zadał, dało jakąś reakcję. Niestety, źle trafił, ponieważ Konik serio był niezainteresowany kocuro-kotką.
- Widzisz? Nie chciał - oznajmił, wracając do Pożara.
- Za mało się starałeś najwidoczniej - wzruszył ramionami Pożar. - Może następnym razem się uda. Będziesz próbował do skutku, prawda?
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Do klanu szczęśliwie (chociaż zależy kogo się o to zapyta) powróciła zaginiona medyczka, Liściaste Futro. Niestety nawet jej obecność nie mogła powstrzymać ani katastrofy, jaką była szalejąca podczas Pory Nagich Liści epidemia zielonego kaszlu, ani utraty jednego z żyć przez Srokoszową Gwiazdę na zgromadzeniu. Aktualnie osłabieni klifiacy próbują podnieść się na łapy i zapomnieć o katastrofie.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Po długim oczekiwaniu nowym zastępcą Owocowego Lasu została ogłoszona Sówka. Niestety jest to jedyne pozytywne wydarzenie jakie spotkało społeczność w ostatnim czasie. Jakiś czas po mianowaniu zwiadowczyni stała się rzecz potworna! Cały Owocowy Las obudził się bez śladu głównej medyczki, jej ucznia oraz dwójki rodzeństwa kocura. Zdruzgotana Świergot zgodziła się przejąć rolę medyka, a wybrani stróże – Orzeszek i Puma – są zobowiązani do pomocy jej na tym stanowisku.Daglezjowa Igła w razie spotkania uciekinkerów wydała rozkaz przegonienia ich z terytorium Owocowego Lasu. Nie wie jednak, że szamanka za jej plecami dyskretnie prosi zaufanych wojowników i zwiadowców, aby każdy ewentualny taki przypadek natychmiastowo zgłaszać do niej. Tylko do niej.
Obóz Owocniaków huczy natomiast od coraz bardziej wstrząsających teorii, co takiego mogło stać się z czwórką zaginionych kotów. Niektórzy już wróżą własnej społeczności upadek.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Burzy!
(brak wolnych miejsc!)
Miot w Owocowym Lesie!
(jedno wolne miejsce!)
27 czerwca 2022
Od Pożaru CD. Zwęglonej Pszczółki
< Zwęglona Pszczółko? >
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz