Jej odpowiedź była wymijająca. I to na tyle, by uznał, że ona po prostu nie chce z nim rozmawiać. Może nie dlatego, że już go nie lubi, a po prostu miała gorszy dzień? Wytłumaczeń istniało wiele, ale nie zamierzał nad tym gdybać. Była dorosła, tak samo, jak i on. To normalne, że mieli więcej zmartwień w życiu. Smutny wyraz pyska był codziennością u wojowników. Jako dobry brat powinien spróbować pomóc jej pozbyć się problemów, ale jeśli nie wydawała się chętna do dyskusji, to jak miał to uczynić?
Usiadł obok, ale nie tak blisko, jak planował wcześniej. Zachował bezpieczną odległość, tak jakby nie byli już rodzeństwem, a jedynie współklanowiczami. Może nawet ich relacje zepsuły się na tyle, że byli sobie obcy. Im dłużej nad tym myślał, tym gorzej się z tym czuł. Czyżby to on tu zawinił? Już nieraz udowodnił swoją słabość. Był zwykłą porażką, której czasem dopisywała zbyt duża dawka szczęścia.
Trochę go to wszystko bolało. Niegdyś byli nierozłączni. Przez większość czasu kulili się w żłobku, wtuleni w siebie, starając się zakryć nawzajem przed wszelkim złem panoszącym się na tym świecie. Rzeczka zawsze trzymał się ubocza. I choć Rudzik lubił go, tak po jego śmierci, powoli zapominał o nim. O tym, że w ogóle istniał. W głowie wciąż miał obraz kremowego osobnika, ale za nic w świecie nie był w stanie przypomnieć sobie koloru jego oczu. Było mu przez to wstyd.
Podniósł smętnie spojrzenie na siostrę. Wzrok zielonych ślepi utkwiony był na jej łapach. Widział, że sama się stresuję i nie ma sensu przeszkadzać jej tu tu dłużej.
— Ja z-zapomniałem — wykrztusił niepewnie, chcąc tylko na moment zwrócić jej uwagę. — M-mam coś ważnego do z-zrobienia, może porozmawiamy później? — spytał.
W odpowiedzi dostał tylko lekkie skinienie głową. Przełknął ślinę i wstał, kierując się w stronę rzeki. Uwielbiał pływać, to zawsze pomagało mu odreagować nerwy. Więc i tym razem postanowił zażyć kąpieli.
przed wojną
A on o tym doskonale wiedział. I uświadamiał ich za każdym razem, gdy tylko zaczynali swoją przemową o jego bezużyteczności. Starał się nie przejmować ich słowami, lecz skłamałby, gdyby powiedział, że go nie ruszają. Nieraz robiło mu się słabo od wyzwisk, ale przyrzekł sobie, że swe łzy zachowa na potem.
W końcu chociaż próbował. Nie olewał swej nowej roli. Sumiennie starał się spełniać wszelkie obowiązki, choć mało kto mu to ułatwiał. Chciał im jedynie pokazać, że zasługuje na ich szacunek.
Nastawił ucho w stronę żłobka, zaciekawiony dźwiękami ze środka. Banda dzieciaków zwariowanej samotniczki była teraz u nich, a za główną opiekunkę robiła Zanikające Echo.
Rudzik zaśmiał się gorzko. Kiedyś ciągle używał wobec niej określenia "siostra". A teraz? Momentami zapominał, że są rodzeństwem, chociaż wciąż mocno ją kochał i chciał dla niej jak najlepiej.
Zgarnął ze stosu jedną z większych ryb, którą sam zdobył na porannym polowaniu. Zacisnął zęby na martwej ofierze i powoli wszedł do środka kociarni, patrząc pod łapy, czy nie nadepnął przypadkiem na żadnego malca. Cała gromada siedziała jednak w kącie, więc nie musiał się tym zamartwiać.
Przysiadł przy siostrze, podsuwając jej piszczkę pod nos.
— Hej — zaczął niepewnie, rozglądając się i z żalem wspominając czasy, gdy życie było beztroskie, a on przez większość czasu mógł spać skryty między futrem ojca a siostrą.
— Pomyślałem... A może raczej zauważyłem, że dawno nie spędzaliśmy razem czasu — kontynuował, wciąż nie mając w sobie dosyć odwagi, by spojrzeć na nią. Obawiał się, że w zielonych ślepiach zastanie tylko odrazę. — I trochę za tobą tęsknie — przyznał, a potem ugryzł się w język.
Nie chciał jej przytłoczyć swą nagłą wizytą, ale sam już nie wiedział, co robić. Potrzebował kogoś do pogadania, a kiedyś to Echo była tym, na kim zawsze mógł polegać.
— Dlatego też upolowałem tę rybę rano — dodał nagle, mając nadzieję, że zmiana tematu załagodzi atmosferę. — Wiesz, możemy, chociaż wspólnie zjeść. Tak jak kiedyś to robiliśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz