Wszedł do środka i ku swojemu zaskoczeniu zauważył tego kociaka, co ostatnio go zagadał. Trochę spiął się na myśl, że znowu będzie musiał z nim rozmawiać. A on naprawdę nie chciał! Maluchy były nieprzewidywalne, bardziej energiczne i w ogóle… Miały bardzo dziwne pomysły, ale co najgorsze… Zbyt mocno potrafiły przekonywać. Sam się raz na tym złapał jako jeszcze właśnie dziecko, bo często Mak pokazywała te swoje słodkie oczka i mama jej na coś pozwalała. On tak nie potrafił, ale to było straszne… Starał się odwrócić wzrok. Miał tak wielką nadzieję, że może maluch go zostawi w spokoju, jednak wszystko legło w gruzach.
- Hej, Kukliku- odezwał się kociak. Zaskoczony spojrzał w jego stronę. Czego od niego niby chciał?
- H-hej... C-co tu r-robisz, n-nie powinieneś b-być w ż-żłobku?- powiedział cicho, lustrując wzrokiem malucha. Czy Plusk się zgodziła? Bo obecnie coś grzebała w ziołach, może nie zauważyła zniknięcia kociaka. Powinien go tam zanieść?
- Przyszedłem do legowiska mamy - miauknął. - Pozwoliła mi, wreszcie.
- T-to jeszcze n-nigdy t-tu n-nie byłeś?- zdziwiony spojrzał na malucha. Kiedy on był mały, Kolendra pozwalała im chodzić gdzie chcieli i jedynie on sam nie przepadał za wycieczkami poza żłobek. To Mak wszędzie wtykała nos oraz panoszyła się bez zgody, ale jednak… Poza tym, co oni w takim przypadku robili przez całe dnie?
- No... Nie, ona nigdy mnie tutaj nie puszcza - mruknął.
- N-naprawdę? N-nie chciała ci p-pokazać co r-robi?- zaskoczył się trochę.- R-rodzice ch-chyba powinni u-uczyć dzieci n-niektórych rzeczy... N-no i ona j-jest jedyną m-medyczką, p-prawda?
Taki stan rzeczy był normalny chyba… Bo na przykład jego mama opowiadała czasem historie, opowiadała o tym jak działa Owocowy Las, bo była wojowniczką i nic więcej nie mogła. Lecz medyk? Nawet słowa nie wspomnieć o ziołach? Wiedział, że Plusk jest bardzo opiekuńcza, ale… To było aż zbytnio troskliwe.
- Nie chciała mi pokazywać, bo wymyśla, że to niebezpieczne. Bez sensu.
- A-ale t-to nie jest n-niebezpieczne? Cz-czy jest?- lekko się zestresował. Nigdy o tym nie myślał. A co jeżeli dostanie złe zioła? On… Umrze? Było to dla niego nie do przyjęcia i trochę zaczął panikować.- J-ja nie jestem p-pewien cz-czy chciałem t-tu przyjść... W-wiesz, b-bo jeszcze c-coś mi się s-stanie…
<Lukrecja?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz