— Jaki masz problem, Jastrzębia Gwiazdo? — syknęła. — Goryczkowa Łapa wciąż jest młoda i świetnie sobie radzi. To, że ktoś szybciej został mianowany, nie oznacza, że jest lepszy od tych, którzy ceremonię mają w późniejszym wieku. Zresztą, ja też bardzo późno zostałam mianowana i to tylko i wyłącznie z twojej winy! Świetnie walczyłam, świetnie polowałam, a ty mianowałeś jedynie moich braci. Nie wiem co z tobą nie tak, jesteś jakiś uprzedzony do kotek? I to może w szczególności do tych z ładniejszym futerkiem? — parsknęła. — Moja uczennica to moja sprawa. Prędzej czy później skończy swój trening i będzie lepszą wojowniczką niż każdy z tych, których już mianowałeś. Wątp sobie, w co chcesz, ale nie w jej umiejętności — burknęła.
Spojrzała na niego hardo.
- Nie mam żadnego problemu do kotek. Gdyby nawet uczeń płci męskiej nie robił postępów, również pogadałbym z jego mentorem. - wyjaśnił jej.
Goryczkowa Łapa już naprawdę dawno powinna być mianowana, a jednak... jej trening stał ciągle w miejscu. Nie chciał zsyłać na wygnanie córki Irgowego Nektaru, bo wierzył, że była szansa na przeciągnięcie jej na ich stronę, tak jak to było z jej siostrą. Klan jednak rządził się swoimi prawami. Gdyby zrobił wyjątek, oczekiwaliby od niego tego znowu i znowu. Nie mógł pozwolić na to, by przez jedno beztalencie cierpiał cały klan. To ani nie złapie piszczki, o obronie granic nie wspominając. Jeżeli Motyli Trzepot wierzyła w swoją uczennicę, to powinna ją mocniej przycisnąć, a nie znikać ciągle, nie wiadomo gdzie, pozostawiając Goryczkową Łapę samą w obozie.
- Ona robi postępy! - zapewniła.
- Właśnie widzę. Obserwuje was uważnie. Jest nadal na poziomie sześcioksiężycowego kociaka. Nie wiem czy problem leży w niej czy też w tobie. Może nie potrafisz uczyć?
Kotka zjeżyła sierść, dając mu łapą w pysk. Posłał jej niezadowolone spojrzenie, ale ta się tym nie przejęła. Widział, że uderzył w jej czuły punkt.
- Wina nie leży we mnie tylko w tobie! - wytknęła.
- Och, tak? We mnie? Przecież nie przykładam łapy do jej szkolenia. To ty się nią opiekujesz - zauważył.
- I tak wszystko to twoja wina! - warknęła, odchodząc.
Wziął głęboki wdech. Mroczna Puszczo daj mu cierpliwość do tej wojowniczki.
- Ma czas do dwudziestu księżyców, jeżeli nie zrobi postępów, wygnam ją Motyli Trzepocie - zawołał za nią.
Wiedział, że usłyszała. Nawet jak nie chciała tego sobie uświadomić. Mogła albo coś z tym zrobić, albo straci swojego ucznia na zawsze.
<Motyl?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz