Tymczasem na zgromadzeniu pojawiła się nieprzewidywalna kotka, wybuchowa jak nie wiadomo co. To było oczywiste, że zabiorą te kociaki. Nie mogli pozwolić na ich cierpienie, by umarły z głodu i tak dalej. Jeden samotnik mało co mógł upolować w pojedynkę, lepiej było w grupie, a tu klops. Najwyraźniej szara była samotna z maluchami, co jeszcze bardziej ich przerażało. Co jeżeli to nie były jej dzieci? Cokolwiek?
Zaskoczona spojrzała na zgromadzonych małych samotników, którzy nagle weszli do wykopanej dziury. Co tu się działo? Myślała, że się bawią, będą zakopywać jakąś zabawkę albo szukali skarbów. Może jakichś kamyczków, patyków, ale nie, że będą chcieli tam wskoczyć! To było tak bardzo nieprzewidywalne, iż nagle wstała zaniepokojona i zaczęła wpatrywać się w maluchy. Coś ich bolało? Może chcieli się im postawić, to był strajk? Momentalnie ją zamurowało i zaskoczona stała na drżących nogach. Zrobiła coś nie tak? To było wszystko przez nią? Prawdopodobne było też, że to ta ich matka im coś powiedziała. Na przykład nauczyła czegoś złego. Nieodpowiedniego, szalonego. Czegoś na jej poziomie, tak by kociaki były… Bardziej wyszkolone? Ale po co by uczyła dzieci jakichś dziwnych rzeczy? Było to zbyt niezrozumiałe by się nad tym zastanawiać. Ptasi Jazgot już zaniepokoiła się i spojrzała zdziwiona na kłębek kociaków, które gniotły się w ciasnej dziurze. Karmicielka próbowała coś do nich powiedzieć, przemówić im do rozsądku ale na nic. O co im mogło tutaj chodzić?
- Ej… C-co się tutaj dzieje?- zapytała cicho maluchów, starając się ich nie przestraszyć.- B-boli was coś, jesteście głodne? B-bo to trochę dziwne, prawda? P-proszę, wyjdźcie stamtąd… J-jeszcze wam się coś stanie…
<Kminek, głowa cię boli mordo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz