Straszne.
Niektórzy potrafili od nich zwariować i sama też się na tym przyłapała. Kiedyś, kiedy jeszcze miała własne dzieci oraz teraz. Przy tej małej kotce, która namówiła ją na nocne wyjście z ich obozu. Była dość specyficzna, taka, że nie mogła jej odmówić, jeszcze ze względu na to czyją córką jest. No niestety, kiedy przypomniała sobie, iż jest to dziecko Bza, nie potrafiła powiedzieć “nie”. Bała się tego, że zrani malutką i ta będzie smutna. To byłoby zbyt smutne, widzieć taką smutną minkę, pełną żalu oraz rozpaczy. Ale szczerze, po tym całym spacerze nie czuła się za dobrze. Miodunka miała na jej punkcie obsesję, bo w końcu jej pozycja była dla dzieciaka niesamowita. Tak naprawdę nie było to nic niesamowitego, prawda? Po prostu rozprowadzała patrole i tak dalej. A mała wydawała się być w nią bardzo zapatrzona. Bardzo ją to przerażało.
Niezmiernie ucieszyła się kiedy rano przyszła Plusk i zaniepokojona wzięła dziecko ze sobą. Odetchnęła wtedy z wielką ulgą. W końcu mogła odetchnąć od kociaków, co ją bardzo cieszyło, nawet jeżeli była teraz bardzo zmęczona i powieki jej samoistnie opadały. Ten wielki ciężar dalej jej przeszkadzał, ta cała odpowiedzialność… Ale po zwariowanej nocy, jakoś tak mniej się tym przejmowała a bardziej tym dzieciakiem. Spojrzała na żłobek. Pewnie dalej spała. Tak było dobrze, bo młode koty potrzebowały snu. W przeciwieństwie do starszych kotów. Ich obowiązkiem było pójść na patrol, zapolować… Dopiero co rozdzieliła koty do tych zadań, a sama postanowiła zerknąć, czy nie chowa się gdzieś zwierzyna. No może myślała, że jej się uda zrobić to w spokoju, do czasu…
- Hej Brzoskwinio! – miauknęła mała kotka do niej. Zaskoczona aż podskoczyła i spojrzała na dziecko. Czemu ona tutaj znowu była? – przepraszam, że cię wystraszyłam – powiedziała zmartwiona Miodunka, a szylkretka jedynie zmrużyła oczy – co robisz? – spytała pełna zapału córka Bza. Zastępczyni jeszcze bardziej spięła mięśnie. Jak tu teraz się wymigać? Przy małej było to niemożliwe…
- Wiesz… Jestem teraz zajęta, może później porozmawiamy mała?- powiedziała do niej najspokojniej jak umiała.- A teraz… Może zerwiesz mamie kwiatka, pobawisz się z rodzeństwem, bo ja muszę iść bardzo daleko gdzie ty nie możesz…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz