*duuuży skip time, hellga plz nie bij*
Stał przed legowiskiem starszych, grzebiąc smętnie łapą w gruncie. Całą siłą próbował się zmusić do wejścia do środka, jednakże przytłaczająca aura smutku oraz żalu skutecznie go powstrzymywała. Uchylił pyszczek, czując jak zasycha mu w gardle. Bał się widzieć ojca w takim stanie. Nie takiego chciał mieć go we wspomnieniach... nie takiego... Bury zawsze był wesołym i pogodnym kotem, gotowym zawsze do opowiadania ciekawych historii swoim dzieciom a teraz- teraz to dzieci musiały zajmować się nim. Iskrzący Krok niedługo zapewne do niego dołączy, była ostatnio u Truskawka po maść na stawy, opowiadała przy tym, że za niedługo poprosi Cętkowaną Gwiazdę o przeniesienie.
Smutek rozlał się w sercu młodego medyka.
Nie chciał tracić najbliższych, już i tak stracił siostrę.
— Truskawku...? T-to ty? — futro stanęło mu dęba, gdy ojciec wypowiedział jego imię. Uśmiechnął się smętnie, robiąc krok do przodu. Te odwiedziny będą trudniejsze niż myślał.
— Tak.. hej tato, co u ciebie? — miauknął cicho, siląc się na uśmiech. Otarł się o policzek Brzasku, mrucząc cicho. Tęsknił za czasami kiedy był małym grzdylem i ciągle wojował razem z bratem. — Możemy porozmawiać...? J-ja... ja potrzebuję rady.
Patrzył się na ojca, poruszając niespokojnie końcówką ogona, którą zaraz przygniótł swoimi przednimi łapami.
— Oczywiście, synku, zawsze możesz mi powiedzieć co cię trapi — Brzask podniósł się z widocznym wysiłkiem, podchodząc do syna i klepiąc go po grzbiecie
— B-bo... bo ja chyba jestem kotką, tato — palnął cicho, zrzucając z siebie ciężar tej tajemnicy. Pochylił głowę, niemalże dotykając nosem gruntu. — Ja nie wiem co się dzieje. O-ostatnio poznałam kotkę z klanu burzy i-i jak mówiłam do niej w żeńskiej formie i-... i mi jakoś wygodniej było. N-nie wiem no! — zerwał się na łapy, krążąc dookoła niczym sęp nad padliną — N-nie rozumiem tego! To jest dziwnie i... i nienaturalne! I nienormalne! P-przecież urodziłem się kocurem, prawda? Nie mogę być kotką! Racja, tato? — machnął niespokojnie ogonem, oddychając ciężko.
— Znałem kiedyś kogoś takiego i wiesz co, synku? Nikt nie miał nic przeciwko — zaczął spokojnie. — Nie musisz wstydzić się tego, kim jesteś, kochanie.
— I-... jest jeszcze jedna sprawa — zaczął cicho, ocierając kapiące z oczu łzy. — B-będziesz c-chyba dziadkiem...
Zamknął pysk, czekając na reakcję, która nie nastąpiła. Ukradkiem zerknął na ojca, który wpatrywał się pusto w jakiś punkt przed sobą, jakby dryfował gdzieś daleko, głęboko zakopany w swoich myślach.
— Jak?
Poruszył się niespokojnie. Co on miał mu powiedzieć, że najpewniej się naćpali i poszli w krzaki? Wzdrygnął się na samą myśl, kuląc uszy. Chcąc jednak czy nie - musiał powiedzieć prawdę ojcu. Skoro zaczął, trzeba by było to skończyć.
— Najpewniej się naćpałem z Wilczą i... i tak jakoś wyszło — bąknął niemrawo. — Tylko nikomu nie mów. Błagam.
< Brzask? >
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz