Był jednak ciekawy. Czy wdały się w niego i w matkę? A może to podli zdrajcy, których życie nie jest warte ich uwagi i powinni się pozbyć tego problemu? Wojowniczka obiecała mu, że wychowa je na prawdziwe rude koty, jednak mógł popatrzeć na swoją siostrę. Pszczeli Pyłek też próbowała i co? I nico. Nie wyszło. A miał dwie córki...
Aż go zemdliło z odrazy. Naprawdę był tak słaby, by spłodzić kotki? A niedawno gderał na Falującą Tafle, że ma córkę!
No nic... Czas było się przekonać na własne oczy. Wszedł do żłobka, krzywiąc nos już na starcie, gdy doszedł do niego zapach kociąt i mleka. Od razu usłyszał, że jego obecność została zauważona.
- Rudy! - zakrzyknął zachwycony kociak.
Obrzucił go spojrzeniem. Tak... to musiał być Pożar. Jego syn. Na dodatek jego pierwsze słowo skierowane do niego napawało dumą. Może gdyby nie okoliczności, zabrałby się za jego wychowywanie?
Kociak wspiął się na łapki i postawił parę twardych, pewnych kroków w jego stronę. Przy ostatnim zachwiał się delikatnie, jednak wciąż utrzymywał dumną pozycję.
- Rudy ladny! Jak mój! - zakomunikował uradowany.
- Tak. Ładny... - miauknął, teraz orientując się, że przecież nie miał żadnego doświadczenia z dziećmi i nie wiedział co właściwie powinien zrobić.
Szczypiorkowa Łodyga widząc go, uśmiechnęła się tak jakby oczka jego potomstwa sprawią, że staną się jedną, wielką, szczęśliwą rodziną.
Pff... Niech nie wyobraża sobie za wiele.
- Pożarze to Rozżarzony Płomień - przedstawiła go matka. - Mój przyjaciel... - dodała, widząc jakie posyła jej spojrzenie. - Może pobawicie się razem? - zaproponowała, licząc pewnie, że jej plan usidlenia go kociakiem zadziała.
- Nie bawię się w nic - prychnął. - Przyszedłem zobaczyć czy wyrastają na prawdziwych rudasów. - powiedział do niej, po czym spojrzał na Pożara. - Powiedz mi. Co byś zrobił nierudym?
Może pytanie było zadane zbyt wcześnie, bo to ledwo co się ruszało, ale musiał wiedzieć czy jego czas był tego warty.
<Pożar?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz