- N-n-nie! Nie mów! Przepraszam! Nie płacz! To tak samo! - strach odbił się w brązowych ślepiach. Ha, dobrze mu tak! Mógł pomyśleć, zanim z nim zadarł! Specjalnie wykrzywił pyszczek w smutną podkówkę i podciągnął nosem. Nie popłakałby się przecież z byle plaskacza! Był kocurem, nie jakąś słabą kotką! Ale widząc przerażonego kastrata postanowił wykorzystać swoją pozycję skrzywdzonego kociaka.
- Mamo... - zaczął cicho, drżącym głoskiem, żeby jeszcze bardziej nastraszyć czarnego.
- Nie! - Poklepał go po łebku. - Ciiii spokojnie. Nie wołaj mamy. Nie ma jej tu. Wyszła. Spokojnie. Oddychaj... - dobre żarty. Węgiel wyglądał, jakby sam miał się zamiar popłakać.
- Uspokajasz siebie czy mnie? Postarałbyś się chociaż trochę - chlipnął Pożar pod nosem, kładąc po sobie uszka. Węgiel opuścił uszy, zaskoczony słowami kocięcia. Chwile tak stał nie wiedząc co zrobić.
- Ja... ciebie. Ciebie uspokajam. - wziął oddech. - Już ciiii malutki. Ciiii to nic. Jesteś zdrowy... prawie... Nie wołaj mamy.
Malec podciągnął nosem głośniej. I zaraz znowu głośniej.
- Jeśli... jeśli nie chcesz, żebym wołał mame, to zrobisz co ci powiem?
- T-tak, proszę, tak, zrobię. Mam wychwalać rudych? - zapytał, już naprawdę schodząc na zawał. Słysząc jednak propozycję kocura, powoli się uspokajał. Dobrze, niech uzna, że jest bezpieczny. A potem... trach! Tak mu dokopie, że się mysie łajno nie pozbiera! Zapamięta, że z Pożarem się nie zadziera! Po chwili zastanowienia, do jego łebka wpadł wspaniały pomysł. Na początku chciał mu powiedzieć "siad. A teraz się wypchaj.", jednak miał pod łapą coś lepszego. Dużo lepszego.
- To... - zaczął niewinnie, ocierając łezki z kącików pomarańczowych ślepi. - Idź do Zająca. I powiedz mu, że chcesz się nazywać jak kotka. Na przykład... Zwęglony Kwiatuszek. Albo Zwęglona Pszczółka. I masz być przekonujący! Ma ci uwierzyć i zmienić imię bez zbędnych pytań! - wspaniały plan! Najwspanialszy! Nie dość, że poniży tą pokrakę, to jeszcze Płomień się dostanie. Że ta niby potrafi sobie podporządkowywać nierudych? Niech zobaczy to! Właśnie zrobił z kocura kotkę!
- C-c-co...? - pisnął, cofając się o krok i kręcąc głową. - A-a-ale... czemu?! Ja... Nie chcę być kotkom! Zajęcza Gwiazda mnie wyśmieje! To się nie uda!
- Właśnie, że chcesz być! Gdzie twoje przekonujące nastawienie? Chyba, że wolosz drugą opcję... - zamruczał kocurek, uradowany miną czarnego. - ...Mamooooo - zamiauczał przeciągle, już kierując swoje kroczki w stronę wyjścia. Zwęglony Kamień słysząc, jak dzieciak zaczyna lament, zasłonił mu łapą pysk. Skulił się bardziej, rozglądając na boki, sprawdzając czy nikt tu nie zagląda.
- Nie, nie... ciii... dobrze... ale ja nie wiem czy to wyjdzie... Jak mam być przekonujący? - miauknął, czując jak zapada się pod ziemię.
- Normalnie! Jeju, ty naprawdę nic nie ogarniasz... - pokręcił malec głową. - Musisz przyjść do niego pewnie, z podniesioną głową. I powiedzieć mu, że źle czujesz się z swoim imieniem i wolałbyś coś w innym stylu, jak Zwęglona Pszczółka. I proszę! Zgodzi się na pewno!
- A-ale... to nie takie proste... zacznie pytać dlaczego chcę je zmienić... To wiele zachodu... będzie ceremonia... cały klan będzie... i... i ja chyba nie dam rady... - zadrżał.
- Dasz radę! Jak nie dasz rady, to moja mamusia się z tobą rozprawi! - syknął Pożar, żeby zaraz złagodnieć delikatnie. - Możesz poćwiczyć tutaj. Będę Zajęczą Gwiazdą, ale przystojniejszym - dodał jeszcze. No bo kto niby chciałby mieć białe futro? Ohyda! Węgiel za to przełknął tylko ślinę.
- D-dobrze... - Wziął oddech. - Z-zajęcza G-gwazdo... chcę zmienić imię, bo... bo... źle się z nim czuję, wole coś w stylu Kwiatuszek czy Pszczółka jako drugi człon... bo... bo... już nie jestem męski...Może być?
- No widzisz! Ładnie! - wspiął się na tylne łapki i poklepał kocura zdrową łapą pieszczotliwie po policzku. - A teraz o połowę mniej jąkania!
W oczach czarnego wezbrały się łzy. Widać było, że żałował, że tutaj przyszedł. Teraz wszystko odbiło się rykoszetem w niego. I dobrze mu tak!
- Mhm... Ja... Chcę zmienić imię Zajęcza Gwiazdo, bo nie oddaje mojej już natury... Nie czuję się już... kocurem... Chciałbym by moje imię do mnie pasowało, dlatego proszę o zmianę drugiego członu na jakieś łagodne... jak pszczółka czy k-k-kwiatuszek... - powiedział z zamkniętymi oczami. - M-może być? - Uchylił powiekę, bojąc się powtórki.
- Tak! O to chodzi! A teraz idź do niego! - zapiszczał wysokim głoskiem kocurek, podekscytowany udanym przedsięwzięciem. - A... i jakbyś spotkał moje siostry i pytały o nowe imię, to powiedz im, że wskazałem ci odpowiednią dla ciebie drogę - dodał, uśmiechając się chytrze. Ha, ciekawe co Płomień powie na to.
Starszy skulił się ponownie.
- Nie podoba mi się ta droga... - mruknął smutno, na co Pożar wywrócił oczami. - A... a jak zauważą, że po zmianie imienia nie jestem szczęśliwy? Ja nie umiem być kotkom! - jęczał kociakowi, bojąc się tego co go czeka po rozmowie z liderem.
- To masz być szczęśliwy! Albo udawaj chociaż szczęśliwego, nie wiem, nie obchodzi mnie to. I tak już pachniesz jak kotka - zauważył. - A że nie umiesz, to się nauczysz! Posiedź z jakąś, róbcie co baby robią i sie przyzwyczaisz!
- T-t-to ja już lepiej... pójdę do Z-zajęczej G-gwiazdy... - przełknął ślinę, wstając i kierując się ku wyjściu z żłobka.
- Idź, idź. A jeśli stchórzysz, to pamiętaj o mojej mamusi i o tym co mi zrobiłeś! - nastraszył go jeszcze na pożegnanie, niezwykle zadowolony z całej sytuacji.
< Zwęglony Kamieniu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz