— Pasikonikowa Łapo, może opowiesz nam o Nocniakach. — padło z jej pyska.
Położyła uszy. Tak bardzo jej nie znosiła. Kremowa zawsze wiedziała, jak ją upokorzyć.
— Więc? — uniosła brew Błady Zmierzch.
— Śmierdzą i jedzą ryby. — mruknęła pod nosem.
Mentorkę nie ucieszyła ta odpowiedź. Wywróciła oczami, cicho prychając.
— Przestań popisywać się przed siostrą, bo skończą się wasze wspólne patrole. — mruknęła, ruszając dalej.
Pasikonik trzepnęła ogonem. Nie popisywała się. Czym niby miała? Brakiem wiedzy. Durna wojowniczka.
— Nie ma co na nią tracić nerwów. — mruknęła Różana Łapa, wyprzedzając kotkę. — To tylko strata energii.
Pasikonik zagryzła język. Nie miała siły i z nią się kłócić. Siostra nie rozumiała. Kremowa znęcała się nad nią. Ciągle tylko wymagała od niej nie wiadomo czego. Ciągle ględziła i paplała non sensy.
— Idziesz?
Ruszyła niechętnie za ogonem szylkretki.
— Chciałabym już zakończyć ten trening. Mieć to z głowy. — wyznała, zerkając na mentorkę. — Nie widzieć dłużej jej pyska.
Róża uniosła brew.
— Obawiam się, że przez to, iż jesteście w tym samym klanie nie będzie z tym lekko. — mruknęła do siostry.
Pasikonik nie odpowiedziała na to. Dobrze to wiedziała.
— Obawiam się, że przez to, iż jesteście w tym samym klanie nie będzie z tym lekko. — mruknęła do siostry.
Pasikonik nie odpowiedziała na to. Dobrze to wiedziała.
* * *
Jej rodzeństwo zostało wojownikami. Tylko ona wciąż w tyle. Jak zwykle. Pomimo zlotów i upadków i tak widywała ich razem. Tylko ona zawsze na uboczu i wykluczona. Irytowało ją to. Nie umiała nic z tym zrobić prócz kolejnych ataków irytacji i gniewu. Przerażone i niepełnosprawne ciało uniemożliwiało jej to. Zlęknie przed wszystkim ją więziło. Złapało w szpony niczym matkę. Nie pozwalało na normalne funkcjonowanie. Na postawienie się komuś. Na błahe odezwanie się. Zjeżone futro nie chciało przestać sterczeć. Makabryczne wspomnienia nie chciały opuścić jej łba. Krążyła po obozowisku jako kłębek nerwów, unikając jak ognia swojej mentorki jak i każdego innego.. Słyszała już różne rzeczy na swój temat, lecz jedna szczególnie ją dobijała.
"Zupełnie jak matka"
"Druga Wilcza Zamieć"
Wystarczyło samo napoczęcie rozmowy na temat jej pseudo matki, by kotkę powoli trafiał szlag. A najgorsze w tym wszystkim było to, że mieli rację. Cholerną rację. Nawet była zbyt przerażona, by zaprzeczyć. Język bezradnie plątał się w gardle.
— Pasikonikowa Łapo?
Zwróciła łeb niechętnie w stronę siostry. A ona czego chciała?
"Zupełnie jak matka"
"Druga Wilcza Zamieć"
Wystarczyło samo napoczęcie rozmowy na temat jej pseudo matki, by kotkę powoli trafiał szlag. A najgorsze w tym wszystkim było to, że mieli rację. Cholerną rację. Nawet była zbyt przerażona, by zaprzeczyć. Język bezradnie plątał się w gardle.
— Pasikonikowa Łapo?
Zwróciła łeb niechętnie w stronę siostry. A ona czego chciała?
<Róża?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz