***
Uważnie przyglądała się lekko falującej wodzie. Widziała w niej różne kolorowe kształty - ryb było mnóstwo. Wtedy jedna z nich podpłynęła do góry. Księżycowy Blask zignorowała ją. Czekała nieruchomo wpatrzona w wodę na jakąś specjalną rybę. Dla Kawczego Serca i jej kociąt. Muszą wiedzieć, że mogą na niej polegać. Wtedy pojawiła się wyjątkowo duża ryba. Kotka wstrzymała oddech. Była piękna. Idealna. Odczekała chwilę i schwytała zdobycz. Zamruczała z zachwytu. Jej przybrana rodzina będzie zadowolona. Już prawie została zaakceptowana w Klanie Nocy. Cieszyła się ze zmiany. Chwyciła zdobycz w pysk i niosła ją najdelikatniej, aby donieść ją najładniejszą do obozu. Nagle usłyszała znajomy głos i upuściła rybę.
- HALOOO!!! JEST TU KTOŚ Z KLANU NOCY? SZUKAM KSIĘŻYCOWEGO BLASKU, MOJEJ SIOSTRYCZKIIIII!!!!!!!!! WIE KTOŚ GDZIE ONA JEST???? HALOOO!!! JEST TU KTOŚ… - i tak w kółko. Nagle znalazła się w żłobku. Leżała obok wszystkich trzech sióstr. Kwiatuszek tam była! Obok leżała też mama i coś im opowiadała mrucząc. Księżycek o coś zapytała, a mama w odpowiedzi polizała ją po głowie. Potem do kociarni wszedł tata i spojrzał ciepło na zasypiające kocięta. Łzy zaczęły jej ciec po policzkach. Ta scena była normalna, lecz jednocześnie piękna. Zdała sobie sprawę, jak bardzo kochała swoją rodzinę. Swój dom, kiedy jeszcze Aksamitka nie została liderką. Otrząsnęła się z wspomnień i pognała w stronę siostry. Nie mogła pozwolić, żeby ktoś ją znalazł! Rozejrzała się. Wołanie Liściastego Futra ustało. Nagle poczuła silne uderzenie w bok.
- KSIĘŻYCEEEEEEEK! - ryknęła Liściaste Futro przewracając ją. - Jak wspaniale, że jesteś! Już myślałam, że będę musiała iść do waszego obozu! Opowiadaj! Czemu uciekłaś… co? Tłumacz się! Jesteśmy już razem, nareszcie! - buzia jej się nie zamykała. Księżycowy Blask zaczęła niekontrolowanie mruczeć. Gdy to zauważyła, powstrzymała się. Jej siostra była taka jak zawsze - radosna. Teraz wpadła w euforię. Ktoś o niej pamiętał w Klanie Klifu. Ktoś zauważył, że zniknęła. Nagle uświadomiła sobie, co by się stało, gdyby ktoś ją teraz zauważył.
- Odejdź - syknęła. - Albo będę musiała zaprowadzić cię do obozu - warknęła.
Pierwsze co zauważyła na pysku kotki to: niedowierzanie, strach i ból. Nie mogła tego znieść.
- Zrozum Liściaste Futro. Nie byłam w stanie żyć pod rządami Srokoszowej Gwiazdy. Staram się być lojalna wobec liderów, a wobec niego nie byłam. Nienawidzę go - wyznała. - Nigdzie z tobą nie idę. Ja już podjęłam decyzję - oznajmiła.
- No co ty! - miauknęła siostra ze strachem. - Wrócisz do nas! Jesteśmy twoją rodziną! nie mówię o tym pchlarzu, który siedzi na skale i mianuje się liderem, ale mówię o innych! - miauknęła optymistycznie, jak zawsze.
- Nie rozumiesz. Ja mam swoją rodzinę w Klanie Nocy. Mam kocięta - syknęła.
- MASZ KOCIĘTA???????????? MUSZĘ JĘ POZNAĆ!!!!! - wydarła się.
- Nie możesz! Odejdź. Jestem z Klanu Nocy! Tu się urodziłam - miauknęła.
- Przecież się tu nie urodziłaś. - miauknęła z uporem.
- No nie. Ale tak się czuję i chcę, żeby inni tak myśleli - odparła.
- Ale jesteśmy siostrami! - zaprzeczyła. Teraz najtrudniejsza część. Miłe słowa nic nie dają. I tak tu jest. Trzeba powiedzieć to wprost. Tak, żeby już tutaj nie wracała.
- Ja… - nie chciało jej to przejść przez gardło. - Ja już nie mam sióstr. Wracaj tam skąd przyszłaś. Nie jesteś mile widziana na terytorium Klanu Nocy. - syknęła z trudem.
Liściaste Futro myślała, że to żart. Lisie Łajno.
- Dobra. To idziemy? - zapytała radośnie szczęśliwa, że ją znalazła. Tymi słowami mogła zniszczyć jej życie, ale… Musiała zadbać o swoją reputację. Nikt nie może zauważyć jej rozmawiającej z siostrą.
- NIE DOSZŁO JESZCZE?!? WRACAJ DO KLANU ALBO I NIE, ALE WYNOŚ SIĘ Z TERYTORIUM MOJEGO KLANU!!! Nie jesteśmy już rodziną. Odejdź i nie wracaj, a jeśli zobaczę, że nadal tu jesteś, staniesz się więźniem Klanu Nocy - syknęła.
Jej siostra uśmiechnęła się.
- Okej! - zgodziła się.
- Co? - zapytała zdziwiona.
- Jeśli mam być więźniem i być przy tobie - zgadzam się - miauknęła radośnie.
- Kompletnie oszalałaś - stwierdziła.
- Nie - odpowiedziała.
- Kocham cię - miauknęła Księżycowy Blask.
- Wiem przecież kupo futra! - dostała odpowiedź.
- Lepiej wracaj już do klanu - poprosiła ją.
- Nie. Będę tu czekać i albo ty wrócisz ze mną, albo ja pójdę z tobą! - miauknęła.
- Przecież jesteś medyczką! Masz pewnie koty do leczenia - powiedziała.
- No fakt. - Zrobiła zamyśloną minkę. - No to mogę iść. Ale nie bój się, wrócę! - zawołała na odchodne.
Ona oszalała. Czemu nie doszło do niej to, że jej klanem jest Klan Nocy. Co będzie, jeśli następnym razem znajdzie ją ktoś inny, a Liściaste Futro powie im, że już była na terenie Klanu Nocy? Wtedy kłopoty będą miały nie tylko one, ale także Kawka. Nie. Nie może tu wrócić. Jeśli to zrobi, będzie miała poważne kłopoty. Dopilnuje tego. Otarła łzy i mocno roztrzęsiona wróciła do obozu.
***
- Czemu nie przyniosłaś nam ryby? - marudził jeden z kociaków.
- Miałam ją, ale zgubiłam po drodze. - powiedziała częściową prawdę.
- Zgubiłaś rybę? - zapytało inne kocię.
- Jakoś tak - miauknęła drżącym głosem. Jedno syknięcie Kawki uciszyło maluchy. Co się stało? Zapytała bezgłośnie. Potem. Odpowiedziała jej samymi ruchami ust i odwróciła się zwijając w kłębek. Miała nadzieję, że siostra tu nie wróci. Ale jeśli…
<Listek?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz