Mało brakowało, żeby Karaś się obraziła, jednak jej uwagę przykuł Skrzelik którego ich mama akurat karmiła. Jego ogon latał z radością na wszystkie strony. Kotka nie myśląc długo postanowiła zapolować. Przecież musi się upewnić, że jest silniejsza i problemy nie będą w stanie zrobić jej krzywdy! Zaczaiła się, niezgrabnie podkradła trochę bliżej, próbując naśladować ruchy, które pokazywał im ostatnio tatuś… Wyczekała właściwy moment i już, skoczyła z satysfakcją łapiąc ogonek braciszka w swoje niezbyt jeszcze ostre, mleczne ząbki.
– Karaś! – miauknął natychmiast Skrzelik. – Zdejmij swoje zęby z mojego ogona!
Kotka próbowała powiedzieć, że jeszcze nie może, bo tatuś mówił, że ofiarę należy chwilę przytrzymać, jednak sierść w buzi skutecznie jej w tym przeszkodziła i na świat dotarł jedynie cichy bełkot.
– Mamo, ona mnie zaczepia. Powiedz jej, żeby przestała!
Ryjówkowy Urok westchnęła i rzuciła Karaś naganne spojrzenie. Młodsza kotka wypuściła ogon braciszka, a on zadowolony uciekł, schować się za mamusią. Prychnęła na to zachowanie i spojrzała na mamusię, robiąc wielkie oczy:
– Ale ja muszę ćwiczyć! Żeby być wielką wojowniczką! I dać w ogon tym, problemom! Żeby tatuś nie musiał!
Ryjówkowy Urok patrzyła na nią chwilę bez zrozumienia, potem jednak jej twarz się rozpogodziła.
– Skarbie, Krzycząca Makrela już jutro na pewno przyjdzie się z wami pobawić, nie martw się o to. Oczywiście, że to dobrze, że ćwiczysz, ale jeżeli chcesz się bawić ze Skrzelikiem powinnaś go najpierw spytać o zgodę… No już, idź go przeprosić za ten nagły atak, gdy był zajęty posiłkiem… Pamiętaj, posiłek to najważniejsza pora dnia, nie można wtedy nikomu przeszkadzać! – matka rozmarzyła się na chwilę, jak to często jej się zdarzało gdy tłumaczyła jak ważną częścią życia kota jest jedzenie.
Karaś skrzywiła się. Czy dorosłe koty naprawdę informowały swoją zwierzynę, że planują ją upolować…? Niby byłoby to sprawiedliwe, żeby ta się najpierw zgodziła i miała równe szanse… Dostrzegając wciąż skupiony na niej wzrok mamy wstała i obeszła jej wielkie ciało, żeby znaleźć wciąż ukrywającego się przed chłodniejszymi podmuchami Skrzelika.
– Przepraszam, że zaatakowałam twój ogon w czasie posiłku – miauknęła z mało przepraszającym grymasem na twarzy. – Planuję to zrobić dzisiaj jeszcze cztery razy, więc tym razem bądź lepiej przygotowany!
Zerknęła na szybko w stronę mamy i z zadowoleniem przyjęła jej kiwnięcie głową (jednocześnie całkowicie ignorując poprzedzające je zrezygnowane westchnięcie).
<Skrzelik?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz