Ostatnio życie nie rozpieszczało Mrówki. Jeszcze jakiś czas pełniła rolę wojownika, zanim została przeniesiona do legowiska starszych. W tym okresie swojego życia nie mogła jednak narzekać. Młode księżyce miała już dawno za sobą. Złoty pyszczek pokrywały siwe włoski, stawy coraz częściej odmawiały posłuszeństwa. Poruszała się wolniej, częściej ucinała sobie drzemki, nawet jadła mniej. Starość wkroczyła do życia Mrówki, ale uważała to za coś dobrego. Co prawda wolałaby umrzeć jako wojowniczka, jeśli jednak los zdecydował, że dane jej będzie odpocząć w starszyźnie, zamierzała pogodzić się z takim przeznaczeniem. Teraz miała więcej czasu na leniuchowanie, obserwowanie pobratymców i rozmowę z nimi, a także opowiadanie historii kociakom, które spragnione odwiedzały najstarsze koty w Owocowym Lesie. Mrówka zachowała jednak swoją dumę i sama sprawdzała swoje futro w poszukiwaniu kleszczy, nakładając w razie potrzeby mysią żółć, a także nie skarżyła się na ból stawów. Jedynie w legowisku starszych brakowało jej kogoś znajomego, z kim mogłaby ucinać sobie dłuższe rozmowy, zamiast standardowego "Ładną mamy dzisiaj pogodę". W takich chwilach tęsknota za Perkozem stawała się nieznośna. Kotka potrafiła wpatrywać się w wyjście z legowiska i myśleć o ukochanym. Zatęskniła także za wspinaczką na drzewa.
Kolejnym powodem, dlaczego ranga starszej nadeszła w odpowiednim czasie, była śmierć jej kociaka. Mrówka załamała się stratą swojego dziecka. Początkowo odmawiała posiłków, chowała się przed pobratymcami, w nocy płakała w posłanie, czasami syczała od tej niesprawiedliwości. Goździk zmarł przez czerwony kaszel. Jego odejście było niespodziewane, ale to, co najbardziej załamywało Mrówkę to świadomość, że już nigdy więcej go nie przytuli, nie porozmawia z nim, nie będzie mogła obserwować jak sobie radzi w Owocowym Lesie. To było niesprawiedliwe, że ze świata zniknął tak młody i ważny kot. Mrówka wolałaby zabrać jego los na siebie. Kochała swoich synów i strata jednego z nich rozrywała jej serce.
***
Rozpoczął się kolejny dzień w Owocowym Lesie. Mrówka leżała na swoim posłaniu, obserwując leniwym wzrokiem pozostałych starszych. Zawsze dbała o to, żeby jej legowisko było miękkie i świeże. Spokój panujący w legowisku starszych, został przerwany przez pojawienie się Gęgawy i jego kociąt. Mrówka podniosła głowę, zaalarmowana, kiedy jedno z młodych do niej podeszło. W głowie powtórzyła sobie, że nazywają się Murmur i Cierń. To właśnie druga kotka wybrała sobie podejść do Mrówki, która rzuciła jej zainteresowane spojrzenie.
— Opowie mi pani jakąś historię? — poprosiła robiąc wielkie oczy, niczym kot ze Shreka. Starsza kocica skinęła głową.
— Dawno, dawno temu żyła sobie kotka o imieniu Niebo. — Mrówce nie dane było dokończyć historii, ba, nawet jej dobrze rozkręcić. Zauważyła, że koteczka niezbyt jej słuchała. Mrówka była wyrozumiała dla kociąt, bo sama pamiętała, jak to było mieć swoje.
Cierń biegała po żłobku, patrzyła na liście, inne koty, aż nagle potknęła się i upadła do łap Mrówki. Kociak zaśmiała się nerwowo. Złota starsza zareagowała lekkim pokręceniem głowy z niedowierzaniem.
— Legowisko starszych to nie jest zbyt dobre miejsce na bieganie. A już szczególnie, kiedy chciałaś usłyszeć opowieść. — miauknęła, wpatrując się w Cierń. — Ale skoro jesteś taka energiczna, to mam inną propozycję. Zabawa polega na tym, że możesz biegać, podskakiwać po całym żłobku, ale kiedy powiem "stop", twoim zadaniem będzie się zatrzymać i stać w bezruchu. Jeśli wygrasz przynajmniej dwa razy, pobawimy się w zabawę zaproponowaną przez ciebie. Jeśli jednak się poruszysz, to będziesz grzecznie słuchać historii. Co ty na to, Cierń?
<Cierń?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz