Niepewność i zdezorientowanie opanowywały ją coraz bardziej z każdym słowem Rusałkowej Łapy, aż w końcu Morze zaczęła przebierać łapami.
— Nowego… Nowego wroga?
Czyli jeszcze ktoś poza Mglistą Gwiazdą knuł przeciwko morzowo-rusałkowemu duetowi? Niedobrze… Gdyby musiały zmagać się tylko z dysfunkcyjną liderką, nie byłoby jeszcze tak źle, ale walka z dwójką wrogów mogła okazać się być znacznie bardziej męcząca. Co gorsza, Rusałkowa Łapa wyglądała naprawdę mizernie, co tylko utwierdzało Morze w przekonaniu, że nowy przeciwnik to ktoś doprawdy straszliwy.
— Hej! Rusia?! — Morze doskoczyła do siostry i natarła głową na jej bok w geście zniecierpliwienia, ale także troski i czułości. — Jeśli uciekłaś po to, żeby spotkać się z nowym wrogiem to… To nic się nie stało! Nie chcę się bić z tobą, tylko z tym łotrem! Tylko mi go wskaż!
— Nie bij się z nikim, Morzak — odpowiedziała jedynie Rusałkowa Łapa, a smutek i zmęczenie w jej głosie sprawiło, że Morze aż przejęła się trwogą.
Kotka otworzyła pyszczek, lecz do głowy nie przychodziła jej żadna inteligentna, waleczna odzywka, toteż jedyne co zrobiła to przycupnęła obok siostry i owinęła ją ogonem. Co prawda, była ciekawa wydarzeń, które doprowadziły ją do takiego stanu, ale uznała, że łaciata i tak zaraz powie co się stało, nie poganiała więc jej. I tak też się stało, bo chwilę później Rusałkowa Łapa rzekła cicho:
— Wygląda na to, że Biedronkowa Łapa nie chce mnie znać…
Morze przez chwilę patrzyła na uczennicę w milczeniu i analizowała to, co usłyszała, próbując dociec, w którym miejscu źle zrozumiała wypowiedź. No bo na pewno się przesłyszała, prawda? Pewnie chodzi o inną Łapę, a nawet jeśli mowa była o Biedronce, to Rusałka powiedziała raczej, że Biedronka nie chce jej gnać, albo drapać, albo cokolwiek innego. Lecz im dłużej nad tym myślała i im więcej możliwości wymyślała, tym mniej sensu w tym wszystkim widziała, aż w końcu dała za wygraną.
— Chyba nie do końca rozumiem — wyznała w końcu. — Biedronkowa Łapa nie chce się znać? Czemu? Jest głupia?
Rusałka pokręciła głową, a potem westchnęła żałośnie.
— No bo… Gdy poszłaś po jedzenie, ja zostałam przed uczniowiskiem i wtedy przyszła do mnie Krucza Łapa. Wiesz, kto to Krucza Łapa, prawda? — spytała, a Morze kiwnęła głową, albowiem kojarzyła postać starszej uczennicy z opowieści sióstr. — Zaczęła się ze mną kłócić, a Biedronkowa Łapa jak zwykle była po jej stronie… No i się posprzeczałyśmy, i wtedy Ronka uciekła z obozu, a ja pobiegłam za nią i wtedy… powiedziałyśmy sobie nawzajem różne rzeczy… Ona powiedziała czego nie lubi we mnie… A ja powiedziałam czego nie lubię w niej… I my chyba tak naprawdę w ogóle się nie lubimy! — Rusałkowa Łapa nagle z frustracją podniosła głos i uderzyła łapą w ziemię. — Może właśnie musiałyśmy tak sobie… porozmawiać! Może musimy przestać udawać, że mamy ze sobą cokolwiek wspólnego!
Morze patrzyła z trwogą na swoją siostrę. Chyba jeszcze nigdy nie widziała Rusałkowej Łapy tak złej, tak rozemocjonowanej… Nie wiedziała nawet, co ma robić. Zgodzić się z nią? Zaprzeczyć? Co najbardziej ukoiłoby zdenerwowaną siostrę?
— Myślę, że masz rację — odpowiedziała w końcu cicho, odrobinę niepewnie. — Znaczy się, na pewno masz coś wspólnego z Biedronkową Łapą, bo macie te same matki! Ale poza tym to myślę, że jesteście całkowicie różne. Bo Biedronka jest zawsze taka niemiła i mam wrażenie, że traktuje mnie jakbym była gorsza, mimo, że też jestem kotką! I jest wredna dla Piórolotka, mimo, że on nigdy nic jej nie zrobił! I zawsze musimy się starać, żeby zaprosić ją do zabawy, a ona i tak woli spędzać czas z tą całą Kruczą Łapą, która nawet jej chyba nie lubi! — W tym momencie również Morze była rozjuszona, gdyż przypominała sobie wszystkie momenty, w których starsza siostra potraktowała ją co najmniej niesprawiedliwie. — A ty… ty wcale taka nie jesteś. Ty jesteś miła i wrażliwa i… Nie wiem co powiedzieć! O wiele łatwiej mówi się o innych złe rzeczy — westchnęła. — Lubię spędzać z tobą czas! I cieszę się gdy cię widzę! I bardzo cię kocham, Rusałkowa Łapo, bo jesteś fajna i dobra! Nie to co Ronka…
Rusałkowa Łapa milczała, aż w końcu, po kilku uderzeniach serca, spojrzała na Morze z pewnym łagodnym, lecz smutnym uśmiechem.
— Ja ciebie też bardzo kocham, Morze — odpowiedziała jedynie.
Kociątko podniosło się i kucnęło obok siostry, wtulając się mocno w jej sierść, a uczennica polizała ją po uchu. Ich nowy wróg rzeczywiście zdawał się być mocnym przeciwnikiem, ale Morze czuła, że poradzą z nim sobie doskonale - wystarczy tylko, że będą przy sobie.
~ timeskip: po zgromadzeniu, mianowanie Kruczej, Morza i Piórolotka ~
Czy przypadkiem ośmieszyła lidera pięknej Klifiaczki na oczach wszystkich klanów? Tak.
Czy dostała ogromną naganę od zatroskanej Kawcze Serce, która całą noc zamartwiała się, próbując znaleźć zaginione kocię? Tak.
Czy była teraz jednym z głównych tematów obozowych plotek? Tak.
Czy dalej uważała, że warto było wymknąć się na zgromadzenie? Jak najbardziej!
To było po prostu niezapomniane przeżycie! Pierwszy raz znalazła się poza obozem i poznała tyle kotów z innych klanów! Jakby logicznie na to spojrzeć, dzięki temu doświadczeniu Morze była już właściwie w połowie wojownikiem… Niestety, Srocza Gwiazda nie potrafiła docenić jej starań i nie nagrodziła jej w żaden sposób.
Mimo wszystko, ekscytacja nie opuszczała jej jeszcze przez kilka dni. Nie docierało do niej, że to, co zrobiła, zostało powszechnie uznane za naganne, a wręcz przeciwnie - chodziła dumna jak najszlachetniejszy jeleń i non-stop opowiadała o wszystkim Piórolotkowi. A szczególnie chętnie wspomniała uczennicę Klanu Klifu, która teraz, przez mgłę wspomnień, jawiła jej się jako jeszcze piękniejsza… Opisała wygląd Tańczącej Łapy tak wiele razy, że nie zdziwiłaby się, gdyby na tym etapie również jej brat byłby w stanie ją sobie bardzo dokładnie wyobrazić. Oczywiście, nie miała nic przeciwko temu, tak długo, jak Piórolotek sam się nią zbytnio nie zachwyci…
Po jakimś czasie emocje zaczęły w końcu opadać, lecz mimo wszystko Morze wciąż zdawała się być pozytywnie nieobecna - dlatego gdy rano Kawcze Serce oznajmiła, że dzisiaj odbędzie się ich mianowanie, była w kompletnym szoku. No tak! Mianowanie! Coś, co było jej największym marzeniem od… właściwie to odkąd pamiętała. Już od wczesnego dzieciństwa śniła przyjemne sny o momencie, w którym wyrwie się ze żłobka, nauczy walki i polowania, zdobędzie przebojowe starsze koleżanki, a na końcu zostanie najwybitniejszym wojownikiem Klanu Nocy. Jak mogła o tym zapomnieć na rzecz jakiegoś tam zgromadzenia! Szczególnie, że wszystko przypomniało jej o nadchodzącej ceremonii - nieobecność sióstr, dojrzałe rozmiary jej i jej brata, a także rosnący brzuch Kawczego Serca, która najwyraźniej nawdychała się tak dużo żłobkowego powietrza, że sama zaszła w ciążę. Co prawda, fakt, że kocica była ciężarna, nijak się miał do mianowania, Morze uznała jednak, że dobrym pomysłem będzie wyznaczanie upływu czasu na podstawie wielkości jej brzucha.
— Zostaniemy uczniami! — wykrzyknęła Morze z ogromną ekscytacją gdy tylko dotarło do niej znaczenie nowiny.
— Zostaniemy uczniami! — powtórzył Piórolotek, któremu radość udzieliła się równie mocno.
— Od dziś będziemy chodzić na treningi! — Kotka doskoczyła do brata i spojrzała mu prosto w roziskrzone oczy.
— Będziemy! — zawtórował. — Ale… myślę, że dopiero od jutra.
— Co? Czemu od jutra?
— No… Gdy Rusałka i Biedronka były mianowane, to przecież po mianowaniu poszły spać. Rusia nawet spała z nami.
— Racja! — Morze była pod wrażeniem spostrzegawczości kocurka. — To w takim razie od jutra będziemy chodzić na treningi! I nauczymy się walki!
— I polowania!
— I polowania! I pewnie wielu innych rzeczy też!
— Na pewno!
W tym momencie Morze nie wytrzymała - roześmiała się głośno, po czym zbarankowała Piórolotka i zaczęła chodzić w kółko po całym żłobku (który obecnie był dla niej zdecydowanie zbyt ciasny).
— Ciekawe, kogo dostaniemy na mentorów — miauknął Piórolotek. Spojrzał na Kawcze Serce, która przyglądała się im z ciepłym uśmiechem na pysku. — Kawcze Serce, czy Srocza Gwiazda uchyliła ci rąbka tajemnicy?
— Właśnie! Na pewno coś ci powiedziała, w końcu to twoja babcia! — wykrzyknęła Morze.
— To jej ciocia, głupia gąsko.
— Co? Przecież Srocza Gwiazda jest już stara, na pewno ma jakieś wnuki.
— Gdybym powiedziała Sroczej Gwieździe to, co teraz o niej mówisz, odwołałaby twoje mianowanie i przytrzymała w żłobku przez co najmniej kilkanaście następnych księżyców! — zaśmiała się królowa, lecz nim Morze zdążyła zaprotestować i przeprosić, jej mina nieco spoważniała. — Chociaż myślę, że i tak ci się poszczęściło, łobuziaro. Moim skromnym zdaniem, uciekające z obozu kocięta są zdecydowanie zbyt niesforne i niedojrzałe do bycia uczniem, a co dopiero wojownikiem!
— Ach, ciotuniu… — koteczka uspokoiła się nieco. — Mówisz bez sensu! To, że udało mi się dostać na zgromadzenie, świadczy jedynie o tym, że jestem bardzo sprytna i inteligentna! Ja dziwię się Sroczej Gwieździe, że mnie za to nie nagrodziła.
— To, że udało ci się dostać na zgromadzenie, świadczy o tym, że jesteś nieposłuszna, a Klanowi Nocy niepotrzebna jest sprytna i inteligentna wojowniczka, która nie wykonuje rozkazów lidera — wypowiedziawszy te słowa, Kawcze Serce położyła łapę na czole Morza i porządnie je wyczochrała.
Mimo dobrodusznego tonu wypowiedzi, Morze zamilkła. Może rzeczywiście przesadziła? Nieposłuszeństwo rzeczywiście mogło przysporzyć kłopotów, a ona nie chciała być balastem dla Klanu Nocy. Widząc, że nagle spochmurniała, Kawcze Serce polizała ją po policzku.
— No, ale właśnie dlatego między rangą wojownika i kociaka jest jeszcze rola ucznia… Żeby wyszkolić was na najmądrzejszych wojów wszechczasów! — zapewniła kojącym głosem.
— Mam nadzieję, że mój mentor będzie miły — westchnął Piórolotek.
— Twoim mentorem będzie Trzcinowa Sadzawka — zachichotała Morze.
Kocurek w odpowiedzi uderzył ją w bark. Morze nie pozostała mu dłużna i kopnęła go tylną nogą, a po zaledwie chwili oba kociaki tarzały się po ziemi i toczyły bój na śmierć i życie, przy okazji śmiejąc się głośno i obrzucając się niepoważnymi wyzwiskami.
I właściwie, większa część tego dnia minęła im właśnie w taki sposób - niezwykle podobnie do wszystkich innych przeciętnych dni. Co prawda, towarzyszyły im ogromna ekscytacja i napięcie, lecz poza przekazaniem wieści ojcu, kociaki nie były w stanie rozładować tych emocji w żaden unikalny, odświętny sposób.
Nadszedł już wieczór i Morze właśnie zamierzała przystąpić do swojej rutynowej obserwacji wchodzących do obozu kotów, jednak nim zdążyła usadowić zadek na ulubionym punkcie obserwacyjnym, dorwała ją Kawcze Serce.
— Morze! Co ty wyprawiasz? — Królowa dopadła do kociaka i popchnęła łapą w kierunku żłobka.
— Jak to co? Robię to, co zwykle, ciotuniu! Obserwuję koty! — oznajmiła Morze, nieco zdezorientowana.
— Obserwujesz koty! — Kawcze Serce siłą posadziła kociaka przed wejściem do legowiska, po czym zaczęła go energicznie wylizywać. Kotka, lekko zirytowana, rozejrzała się i dostrzegła Piórolotka. Jego jasna sierść była lśniąca i ułożona. — Jesteś cała rozczochrana! Gdybym pozwoliła ci pójść w takim stanie na twoje pierwsze mianowanie… Ach, Piórolotku, pomożesz mi z myciem twojej siostry?
— Co? Nie! — Morze zaprotestowała głośno, z jakiegoś powodu czując ogromne upokorzenie na samą myśl o tym, że jej brat będzie wylizywał ją jak jakiegoś zakurzonego kociaka. — Łotrze! Gdzie z tym językiem! — Zamachnęła się łapą na kocurka, który momentalnie znalazł się przy niej i już zabierał się do czyszczenia jej klatki piersiowej.
— Morze, proszę cię, siedź spokojnie…
— Właśnie, stresujesz Kawcze Serce. Nie można stresować królowych — oznajmił Piórolotek. Podjął kolejną próbę wylizania futra siostry.
— Ja mogę sama! — Morze ponownie go odepchnęła, a żeby potwierdzić prawdziwość swoich słów, zaczęła intensywnie myć kępkę sierści tuż pod brodą. — Zresztą, co to ma być? Widziałeś, jak wygląda Rusia albo tata po powrocie z obozu? Cali brudni i rozczochrani! Taki właśnie jest obraz wojownika.
— Wracają brudni i rozczochrani, a potem natychmiast idą doprowadzić się do porządku — odpowiedział brat, a jego spokój i łagodna rzeczowość budziły obecnie w Morzu irytację tak wielką, że miała ochotę go poprzedrzeźniać. Zamiast tego mruknęła tylko, że będą wyglądać jak ulizane pieszczoszki pozbawione ducha walki.
Ostatecznie jej ciemna sierść została w miarę możliwości uporządkowana i zapewne Kawcze Serce kontynuowałaby swoje próby ujarzmienia niepoksromionego futra Morza, gdyby nie głośny krzyk Sroczej Gwiazdy, który nakazał wszystkim kotom zgromadzić się na środku obozu. W końcu! W końcu nadszedł ten moment! Koteczka z ekscytacji natychmiast zerwała się na równe łapy i nastroszyła futerko, jednocześnie niwecząc ciężką pracę, którą Kawcze Serce włożyła w misterne ułożenie długich włosów.
Morze z dumą i pewnością siebie wbiła się w tłum, torując drogę dla siebie i mniej śmiałego brata, aż w końcu przepchnęli się na sam przód. Usiedli najbliżej jak mogli i w zniecierpliwieniu oczekiwali dalszych słów liderki.
— Klanie Nocy! — przemówiła w końcu łaciata kotka, a wszystkie rozmowy ucichły. — Zebrałam was tutaj, abyśmy wspólnie mogli powitać w naszych szeregach nową wojowniczkę!
Morze zamrugała ze zdziwieniem. Wojowniczkę? Czyli jednak Srocza Gwiazda doceniła jej śmiałość i spryt? Zostanie od razu mianowana na pełnoprawnego członka klanu?
— Krucza Łapo, wystąp.
Ach. Jednak nie.
Morze spojrzała na czarną kotkę, która stała teraz na samym środku, tuż przed liderką. Ona, wojowniczką? Srocza Gwiazda chyba nie do końca przemyślała tą decyzję! Wszakże powszechnie wiadome było, że Krucza Łapa jest żałosna, wredna i pozbawiona honoru.
— Ja, Srocza Gwiazda, przywódca Klanu Nocy, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tą uczennicę. Trenowała pilnie, aby poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecam ją wam jako kolejnego wojownika. Krucza Łapo, czy przysięgasz przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan nawet za cenę życia?
— Przysięgam — odpowiedziała Krucza Łapa. Mimo powagi sytuacji, Morze wyobraziła sobie, jak uczennicy nagle opada z cała sierść, przez co kotka momentalnie staje się łysa.
— Mocą Klanu Gwiazdy nadaję ci imię wojownika. Krucza Łapo, od tej pory będziesz znana jako Kruczy Szpon. Klan Nocy wita cię jako swoją wojowniczkę!
Srocza Gwiazda ledwo zdążyła zakończyć swą wypowiedź nim rozpoczęły się wiwaty i okrzyki celebrujące awans czarnej kotki. Jednak stanowczy wzrok liderki, a także brak sygnału oznaczającego koniec zebrania, szybko uciszył koty.
— Dzisiejszy wieczór jest niezwykle owocny dla naszego klanu, gdyż witamy nie tylko nową wojowniczkę, ale także dwójkę nowych uczniów! — oznajmiła. — Morze, Piórolotku, wystąpcie.
Nareszcie. Morze, wyjątkowo, mimo rozsadzających ją emocji, zdołała w miarę spokojnie i dostojnie podnieść się i postawić te kilka kroków w kierunku liderki. Zdawało jej się, że Srocza Gwiazda spojrzała na nią w nieodgadniony, lecz zdecydowanie dziwny sposób. Nie miała teraz jednak czasu rozmyślać nad takim szczegółem, gdyż donośny głos liderki ponownie rozniósł się nad głowami kotów.
— Morze, Piórolotku, skończyliście sześć księżyców i nadszedł czas, abyście rozpoczęli trening. Piórolotku — zwróciła się do kocurka, a końcówka ogona Morza drgnęła. Ach, czemuż to on musiał być pierwszy? — od tego dnia aż do otrzymania imienia wojownika będziesz zwać się Piórolotkowa Łapa. Twoim mentorem zostanie Sumowa Płetwa. — Przerwała na chwilę, aby skierować swój wzrok na niskiego, szarego kocura. — Sumowa Płetwo, jakiś czas temu ukończyłeś swój trening i jesteś gotowy, aby szkolić własnego ucznia. Mam nadzieję, że przekażesz Piórolotkowej Łapie całą swoją wiedzę i doświadczenie.
Cały klan obserwował Sumową Płetwę, który wystąpił z tłumu aby zetknąć się nosami ze swoimi nowym uczniem. Piórolotkowa Łapa wyglądał na niezwykle zestresowanego, ale także uradowanego. Najwyraźniej ucieszył go wybór mentora. Ta uroczysta chwila nie trwała jednak długo, gdyż Srocza Gwiazda miała jeszcze jednego kociaka do mianowania.
— Morze. — Powiedziawszy to, zrobiła odrobinę nieco zbyt długą przerwę. Morze poczuła nerwowy ból brzucha. — Nie mogę zignorować twoich ostatnich poczynań, od ucieczki z obozu zaczynając, na karygodnym ośmieszeniu innego klanu kończąc. Dlatego też od dzisiaj, aż do momentu, w którym wykażesz się prawdziwą dojrzałością i posłuszeństwem, nazywać się będziesz Niesforna Łapa, natomiast twoją mentorką zostanie Makowe Pole. Makowe Pole, wierzę, że uformujesz Niesforną Łapę na honorowego członka Klanu Nocy i przekażesz jej całą swoją wiedzę.
Makowe Pole wystąpiła z tłumu i stanęła przed Morz- Niesforną Łapą, jednak uczennica nie ruszyła się. Niesforna Łapa. Niesforna Łapa! To chyba był jakiś wyjątkowo nieśmieszny żart! Kotka wpatrywała się w swoją liderkę z niedowierzaniem, a rozczarowanie, wstyd i smutek malujące się na jej pyszczku były wręcz przytłaczające. Lecz Srocza Gwiazda niewzruszenie wpatrywała się w ślepia ciemnej kotki i nic nie wskazywało na to, że nagle odwoła wszystkie swoje słowa i oznajmi, że imię nowej uczennicy to jednak zwyczajne Morska Łapa. Niesforna Łapa wręcz czuła, jak w jej sercu rośnie rozpacz i żal i być może stałaby tam tak aż do końca świata, gdyby nie zniecierpliwiona Makowe Pole, która warknęła cicho, lecz ostrzegawczo.
Słysząc warkot swojej nowej mentorki, Niesforna Łapa ocknęła się z transu upokorzenia. Szybko i niezgrabnie zetknęła się nosami z wojowniczką, po czym wbiła wzrok w ziemię i powoli odsunęła się na bok. Srocza Gwiazda dalej coś mówiła, zapewne wygłaszała formułki kończące ceremonię, lecz uczennica już jej nie słyszała. Nie słyszała też kotów i nie wiedziała, czy skandują jej nowe imię. Wręcz otumaniona ruszyła w najbardziej znanym jej kierunku, czyli w stronę żłobka. Ignorując wszystko dookoła, weszła do środka i zwinęła się w kłębek pod najbardziej oddaloną od wejścia ścianą. Trwała tak przez dłuższą chwilę, z zamkniętymi oczami i pyskiem przykrytym ogonem. Nie zwróciła uwagi na odgłos kroków i ocknęła się dopiero, gdy poczuła na swojej głowie ciepło czyjegoś języka.
Otworzyła oczy. Tuż przed nią kucała Rusałkowa Łapa, wydawało jej się też, że widzi za nią jasne futro swojego brata.
— Morzak… — miauknęła łaciata i położyła łebek obok głowy swojej siostry.
— Nie jestem Morzak. Mam na imię Niesforna Łapa — odpowiedziała żałośnie. — Głupie imię… dla głupiego kota…
— Nie mów tak! Nie jesteś głupia! — zaprotestowała Rusałkowa Łapa, a Piórolotkowa Łapa pokiwał głową.
— Jestem bardzo głupia! Jestem najgłupsza w całym lesie! I będzie o tym wiedział każdy kot, któremu powiem, że mam na imię Niesforna Łapa. I moją mentorką jest… Moją mentorką jest twoja stara!
— Wiem! Ja też jestem zła! — Frustracja w głosie Rusałkowej Łapy była naprawdę szczera. — Ale… Morzak! Morska Łapo! Nie możesz teraz poddać się smutkowi i przeciwnościom losu! — mówiąc to, szylkretka stanęła na prostych, sztywnych łapach. — Rozumiem, że czujesz się teraz smutna i upokorzona, ale to są właśnie sytuacje, które testują twojego ducha walki! Musisz dumnie i godnie się z tym uporać, bo inaczej… Inaczej będzie siwy dym! Siwy dym, rozumiesz?
— Rozumiem… — wymamrotała. Może nie było tego po niej widać, ale podobało jej się, że siostra nazwała ją Morską Łapą.
— To dobrze, że rozumiesz. Ale czy to zrobisz?
— Co zrobię?
— Czy nie poddasz się przeciwnościom losu?! — Rusałkowa Łapa pochyliła się gwałtownie i przybliżyła do Niesfornej Łapy tak bardzo, że uczennica widziała przed sobą jedynie intensywnie spoglądające zielone ślepia.
— Nie… Nie poddam się przeciwnościom losu! — wykrzyknęła Niesforna Łapa, czując, że przemówienie siostry rzeczywiście podnosi ją na duchu.
— Dobrze! — uśmiechnęła się łaciata. — Dobrze… To w takim razie pójdziemy teraz wszyscy do uczniowiska. I spędzimy naszą pierwszą wspólną noc jako uczniowie!
— Tak! Do uczniowiska! — Niesforna Łapa podniosła się i rozjerzała się wśród zebranych. Dostrzegła, że była tu również Kawcze Serce, jednak kotka jedynie przyglądała się trójce młodziaków.
Z nowym, bojowym entuzjazmem opuściła żłobek i energicznym krokiem ruszyła w kierunku legowiska uczniów. Miała głupie i niefortunne imię, ale nie zamierzała pozwolić, by odebrało jej to radość z rozpoczęcia nowego etapu życia. A przynajmniej tak się czuła tak długo, gdy kątem oka widziała rude futro Rusałkowej Łapy i jasną sierść Piórolotkowej Łapy.
<Rusałkowa Łapo?>
3025 słów
[Przyznano 61%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz