Widząc wesoły pysk brata oraz słysząc słowa padające z jego pyska, niewiele myśląc - rzucił się na niego z pazurami i przeraźliwym wrzaskiem. Syczał, prychał i charczał za każdym razem, gdy udało mu się uderzyć zaskoczonego brata. "Ja powinienem być wojownikiem, a nie taka żałosna kupa gówna, jak ty!" - wrzeszczał wściekle. Opanował się dopiero, kiedy Miętowy Strumień ściągnął go siłą z brata, przyduszając przy tym jego pysk do ziemi. Syczał i rzucał się jeszcze przez chwilę, nim ochłonął chociaż trochę.
Podczas rozmowy z matką, o mało co nie wyleciał z klanu na zbity ryj.
Podczas rozmowy z matką, o mało co nie wyleciał z klanu na zbity ryj.
***
Kilka księżyców temu został mianowany, co napawało go dumą, jednakże durne imię zaczęło mu przeszkadzać. Omszona Mordka, myślałby kto. Niebieski kocur nawet nie krył swojego zirytowania chociaż z początku ani trochę mu ono nie przeszkadzało. Przez śmierć Czerńca był w zbyt dużym szoku, aby przejmować się takimi pierdołami. Odpuścił też kręcenie się przy Kwaśnej Łapie, którego chciał polizać. Tylko tak inaczej.
Wzdrygnął się, czując jak wszystko podchodzi mu do gardła. Musiał jednak przyznać, że mimo iż czarno-biały kocur wywoływał w nim ochotę dania mu w pysk, to jednak było też coś, co sprawiało, że patrzyło mu się na niego miło. Mimo durnego wyrazu gęby.
— Wstawaj leniwy śmierdzielu — syknął, kopiąc Zimorodka w bok. Śpiący kocur stęknął coś pod nosem, po czym przewrócił się na grzbiet chrapiąc niczym niedźwiedź. Omszona Mordka warknął pod nosem, wysuwając pazury. Złapał niebieskiego za fraki, wlecząc go w stronę wyjścia z legowiska wojowników. Zadanie nie było jednak łatwe, Zimorodek był od niego znacznie większy, Mech miał nawet wrażenie, że dupa mu się spasła. Zacisnął szczęki mocniej.
— E-ej! — wypuścił kupę futra z pyska, słysząc zdezorientowany głos. Spojrzał od góry na leżącego na ziemi brata, który wlepiał w niego durne spojrzenie żółtawych oczy. "Sroczek" nie podzielił jednak entuzjazmu wojownika, przeszedł nad bratem, wychodząc na zewnątrz. Otrzepał się, oblizując pysk.
— Mamy iść na patrol — miauknął znudzony. Nie miał zamiaru czekać aż paniczyk podniesie opasłą dupę i się ruszy — Rusz się.
— Ale kupa nie będzie padać z nieba? — kocur wywrócił wściekle pomarańczowymi ślepiami zirytowany. Jeszcze tego brakowało.
— Nie, nie będzie, a jeśli coś to schowasz się pode mną. Zgoda?
Odpowiedziało mu skinienie głową. Zimorodkowy Blask podszedł ostrożnie do wyjścia, wystawiając nos. Zaraz jednak cofnął się gwałtownie.
— CO ZNOWU?! — Omszonemu nerwy już serio puszczały, powieka zaczęła mu drgać, zaś pazury wysunęły się samoistnie — Nie, siki też nie będą padać. Na litość przodków, rusz dupę — tupnął łapą zirytowany, jednak gdy to nie przekonało bicolora, postanowił spróbować inaczej — Chcesz wiedzieć jak robi się kociaki?
— Coooo? A wiesz?! Ty? Serio? — Zimorodek w mgnieniu oka znalazł się przy nim, szeroko otwierając paszczę ze dziwienia. Niższy z braci policzył w myślach do trzech, po czym uśmiechnął się sztucznie.
— Oczywiście, że wiem! Jak pomożesz wymigać mi się od patrolu, to ci pokażę! — miauknął z dumą, pusząc przy tym futro.
— E-ej! — wypuścił kupę futra z pyska, słysząc zdezorientowany głos. Spojrzał od góry na leżącego na ziemi brata, który wlepiał w niego durne spojrzenie żółtawych oczy. "Sroczek" nie podzielił jednak entuzjazmu wojownika, przeszedł nad bratem, wychodząc na zewnątrz. Otrzepał się, oblizując pysk.
— Mamy iść na patrol — miauknął znudzony. Nie miał zamiaru czekać aż paniczyk podniesie opasłą dupę i się ruszy — Rusz się.
— Ale kupa nie będzie padać z nieba? — kocur wywrócił wściekle pomarańczowymi ślepiami zirytowany. Jeszcze tego brakowało.
— Nie, nie będzie, a jeśli coś to schowasz się pode mną. Zgoda?
Odpowiedziało mu skinienie głową. Zimorodkowy Blask podszedł ostrożnie do wyjścia, wystawiając nos. Zaraz jednak cofnął się gwałtownie.
— CO ZNOWU?! — Omszonemu nerwy już serio puszczały, powieka zaczęła mu drgać, zaś pazury wysunęły się samoistnie — Nie, siki też nie będą padać. Na litość przodków, rusz dupę — tupnął łapą zirytowany, jednak gdy to nie przekonało bicolora, postanowił spróbować inaczej — Chcesz wiedzieć jak robi się kociaki?
— Coooo? A wiesz?! Ty? Serio? — Zimorodek w mgnieniu oka znalazł się przy nim, szeroko otwierając paszczę ze dziwienia. Niższy z braci policzył w myślach do trzech, po czym uśmiechnął się sztucznie.
— Oczywiście, że wiem! Jak pomożesz wymigać mi się od patrolu, to ci pokażę! — miauknął z dumą, pusząc przy tym futro.
< Zimorodku? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz