Było zimno, ale musiał to znieść. Siedział na warcie, ciemną nocą pod ich krzakiem. Ojciec spał na gałęzi, ale mógłby przysiąc, że gdyby tylko się ruszył, jego żółte ślepia błysnęły by w ciemności. To był kolejny test. Czuł to, kiedy ten tylko kazał mu tak siedzieć. Może i nieco poprawiła się jego wytrzymałość, mógł dłużej iść i mniej się męczył, jednak takie siedzenie było bardzo nieprzyjemne. Śnieg prószył i wolno spadał z nieba. Magiczne światła, które oświetlały czarną drogę, błyszczały ukazując skryte w ciemności cienie. Musiał przyznać, że nieco się bał, ale to z każdą chwilą stawało się mniej intensywne. Gdzieś z boku rozległ się pisk potwora. Drgnął ale nie zostawił swojego posterunku. Ciekawe co ci Wyprostowani wyprawiali, że nie spali. Zauważył już dawno, że to oni kierowali tymi monstrami. Wsiadali do ich paszczy i gdzieś szli. Nie krzyczeli, a po jakimś czasie wracali cali i zdrowi. Czemu więc należało bać się czegoś, co nie robi krzywdy?
Rozmyślał tak, aż do brzasku. Śnieg osiadł na jego futerku, więc otrzepał się, ruszając zesztywniałymi kończynami. Czermień zeskoczył z gałęzi, po czym pozwolił mu odpocząć. Łaskawca. Nie kłócił się jednak, wolał już zanurzyć się w ciepłym mchu wraz z siostrami. Ruch sprawił mu jednak dużo problemów. Chyba przymarzł, ale udało mu się dotrzeć do Zgnilizny, która pisnęła zaskoczona, kiedy się do niej przytulił.
- Jesteś strasznie zimny! - miauknęła.
- B-b-byłem n-n-na d-d-dworze - wyjąkał.
- Wiesz w ogóle czego się dowiedziałam? - zmieniła temat, przytulając się do niego bardziej. Był jej za to wdzięczny. Musiał nieco odtajać.
- C-c-cze-ego?
- Nasza mama - szepnęła. - Chyba ją widziałam.
Zamrugał z szoku. Naprawdę? Jak? Skąd? Miał tyle pytań!
- P-powiedz w-w-więcej... - poprosił.
Kotka więc szybko streściła mu jak do tego doszło. Była na lekcji polowania, ale oddaliła się nieco od Nornicy i sióstr, bo wyczuła zapach myszy. Nieco się bała, ale głód sprawił, że ruszyła za kuszącym zapachem. Wtedy też napotkała jakąś kocicę, która przyglądała się jej w krzakach. Nie powiedziała nic, a nawet zniknęła, gdy tylko odwróciła na chwilę głowę. Zgnilizna była pewna, że to była ona. Miała w końcu takie same zielone oczy jak oni. Może nie był to jakiś niezbity dowód, ale lepsze to niż nic...
- Op-p-pisz ja-ak wyglą-ądała. M-może... U-u-uda mi się j-j-ją je-eszcze spo-otkać.
Siostra spełniła jego prośbę, a on od razu wykreował sobie jej postać w głowie. Czyli była nadzieja na uwolnienie się z tej chorej rodziny. Musiał tylko ją znaleźć. Ucieczka będzie ciężka, ale postanowił zaryzykować. Jeśli jej powie co wyprawia Nornica, może zgodzi się ich przyjąć do siebie z powrotem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz