To była noc. Ciemna noc. Księżyc wisiał nad obozem Klanu Burzy, oświetlając go nieco. Ciemność jednak nadal była wszechobecna. Niemalże wszyscy wojownicy spali, tylko wartownik miał jeszcze na wpół otwarte ślepia, które zaczynały się powoli zamykać. W legowisku uczniów Świerszczowa Łapa wiercił się niespokojnie, obracając się cały czas z boku na bok przez sen. Szemrząca Łapa także spała, nie za daleko, lecz i nie za blisko swych braci, Szeleszczącej Łapy i Szumiącej Łapy. Słonecznikowa Łapa spał długość lisa od swego rudego brata. Tuptająca Łapa leżała niedaleko środka legowiska, a w nią wtulona była Niebiańska Łapa. Jednakże, jedno legowisko było puste. Leżała na nim... zabawka. Zabawka skrytka. Nie było tam jednak... jej właściciela.
Szepcząca Łapa, w przeciwieństwie do pozostałych uczniów nie spała. Wyszła w trakcie ciemnej nocy unikając wzroku innych kotów. Zaczęła zbierać zioła, chciała mieć swoją tajną skrytkę, w której będzie je chować. Zebrała te które znała z tego, co powiedział jej o nich Jeżowa Ścieżka i Stokrotka. Gdy znalazła i zerwała ich odpowiednią ilość skierowała się w powrotną drogę, lecz potem zawróciła. Nie wniesie ich do obozu! Jak by to wyglądało?! Albo by ją ktoś zapytał co ona robi i czy udaje medyka czy jak, albo by ktoś jej je zabrał i zaniósł do medyków. Znalazła dobrą dla nich kryjówkę, przesunęła pewien kamień, a pod nim ujrzała wgłębienie w ziemi. Włożyła tam zioła a potem odłożyła kamień na jego miejsce. Idealnie! Teraz należało tylko ulotnić się i po sprawie, nawet jak ktoś je znajdzie to nie domyśli się, że świeżo upieczona uczennica je tam schowała! Młoda potruchtała do obozu, przemknęła się przy wartowniku i weszła do legowiska terminatorów. Gdy tam dotarła, ułożyła się wygodnie na swoim posłaniu. Wybrała je specjalnie, bo było daleko od innych kotów a ona nie chciała być za blisko nich. Usnęła tuląc do siebie zabawkę-myszkę.
***
Młoda obudziła się trochę czasu później, tuż zanim słońce wstało. Usiadła, wymyła się, po czym skierowała swoje łapy ku wyjściu z legowiska, jednak... okazało się, że zapomniała schować swoją myszkę! Wróciła się, po czym ukryła ją starannie pod mchem, tak aby nikt jej nie wziął. Gdy ustawiła się w miejscu, w którym miała czekać na mentora przypomniała sobie... NARCYZOWY PYŁ TO BRAT CHABROWEJ BRYZY! O nie... A może to rodzeństwo nie musi być do siebie podobne? Oby tak było... nagle dostrzegła niebiesko-białe futerko kocura. Wyszedł z legowiska wojowników, po czym przeciągnął się. Spojrzał na nią nieco zaskoczony, a następnie podszedł do niej bliżej i powiedział:
- Widzę, że mamy tu rannego ptaszka! To dobrze, nie będziesz miała problemu ze wstawaniem na treningi. A teraz już chodźmy, bo czeka nas wspaniały dzień.
Puścił do niej oczko, po czym skierował się ku wyjściu z obozu, ona zrobiła to samo i już po chwili znaleźli się na otwartej przestrzeni, którą młoda przemierzała ostatniej nocy w poszukiwaniu medykamentów. Kocur od razu zaczął się przyglądać jej reakcjom na otoczenie, potem powiedział:
- Oprowadzę cię po terytoriach naszego klanu. Najpierw pokażę ci granice z Klanem Wilka i Klanem Nocy, a dalej i pomiędzy będą niespodzianki – dodał z uśmiechem.
Niedługo potem, znaleźli się tuż przy niewielkiej grupie drzew, młoda szerzej rozwarła ślepia – nigdy wcześniej bowiem takich nie widziała! Ich konary wyglądały tak kusząco, miała ochotę na nie wskoczyć. Jakiś dziwny instynkt się w niej obudził. Mentor wyrwał ją z transu tymi oto słowami:
- To miejsce to iglasty zagajnik. To są jedyne drzewa na naszym terenie. Jeśli zobaczysz inną dużą grupę drzew, to nie idź tam, bo to już będą terytoria Klanu Wilka. – młoda starała się zapamiętać każde słowo, każde, żeby nie zapomnieć czegoś ważnego. Ona i jej mentor ruszyli dalej, aż dotarli do granicy z Klanem Wilka – zapamiętaj ten zapach, bo to zapach Wilczaków, a to są nasi wrogowie, pamiętaj o tym! – Szept nie wiedziała, czemu je mentor jest tak źle nastawiony do tych kotów, czyżby coś zrobili ich klanowi? A może to taka zwykła rywalizacja między klanowa? – Ah te Wilczaki, to są dopiero wkurzające typy i lisie bobki do tego. Wiesz zabili mi brata! Jak mogli! Nazywał się Hiacyntowa Cętka, był do mnie i do Chabrowej Bryzy bardzo podobny. Bardzo go kochałem... – Szepcząca Łapa na dźwięk tej informacji nadstawiła uszu. Jak to zabili mu brata? Tak po prostu? Nic nie zrobił, a może jednak? Może Narcyz nie wie czemu go zabili? I tak... biedny Cętka - Niech mi tylko jakiś Wilczak spróbuje przekroczyć granicę, to dostanie w łeb!
To mówiąc, Narcyzowy Pył podszedł do granicy z Wilczkami, po czym sycząc kopnął kamień w tę stronę. Szepcząca Łapa podeszła do niego ostrożnie, obserwowała Narcyzowy Pył, gdy ten przewracał kolejne kamienie, i ciskał je na terytorium Klanu Wilka. Oj... był wkurzony... nie to mało powiedziane! Był wściekły jak diabli!
- I teraz mają za swoje – powiedział kocur, po czym otrzepał się z odrobiny kurzu, która w trakcie rozrzucania biednych kamieni, opadła na jego futro. – Jak ten pył śmiał spaść na moje piękne futro?! No powiedz czyż to nie jest skandal!
Szepcząca Łapa spojrzała na niego, to nie była wina pyłu, w końcu to Narcyzowy Pył go przesunął, ale chwila, może pył uczepił się go bo jest Narcyzowym Pyłem? To by było bardzo ciekawe, gdyby rzeczy umiały rozpoznawać koty noszące imię z członem pochodzącym od nich.
Poszli jeszcze kawałek, potem kocur pokazał jej granicę z klanem nocy.
- Mówię ci, oni tak cuchną rybą! Jak można to w ogóle jeść?! Ohyda – mówiąc to spojrzał na tereny kotów, które nazwał rybimi pyskami. Hmmmm... jej ten zapach aż tak nie przeszkadzał, może dlatego, że nie był tak dobrze wyczuwalny? A może dlatego, że lubiła zapach, który był pomieszany z zapachem wody? Tak czy siak, udali się dalej, tym razem jednak w głąb terenów Klanu Burzy.
Szepcząca Łapa ujrzała dziwne stworzenie. Leżało ono nieruchomo na trawie. Kocica podeszła bliżej i już po chwili dostrzegła jego zeszklone oczy. Miał trzy czarne odnogi, wystające od dołu. Czyżby to były jego łapy? Jeśli tak, to miał je bardzo krótkie i pewnie dlatego się nie ruszał. Wystarczyło, że raz się przewrócił i już nie może sam wstać. Biedaczek...
- A to jest Traktor Tom, stary, zmarły już wiele księżyców temu potwór dwunogów.
Zaraz, jak to zmarły? O nie! Biedny się przewrócił a potem nie mógł wstać i umarł z głodu! Biedaczysko... A może jednak jeszcze żyje? Dotknęła go delikatnie, jej mentor w tym samym momencie odezwał się:
- To nadaremno, już sprawdzałem wiele razy, poza tym czy gdyby nadal żył, pozwolił by abym dość często robił to? – tuż po wypowiedzeniu tych słów, Narcyzowy Pył skoczył wysoko i chwycił się potwora. Wspiął się na niego, po czym usiadł na jego... pysku? Nosie? Szepcząca Łapa nie umiała tego nazwać, w każdym jednak bądź razie, była to część jego twarzy. – No dalej! Ty też spróbuj! – zawołał do niej – to nie takie trudne!
Młoda stanęła tuż przed bokiem Traktora Toma, spięła mięśnie po czym skoczyła, wybijając się z tylnych łap. I o dziwo, udało jej się doskoczyć. Chwyciła się pazurami gładkiej, nieco naruszonej śladami pazurów innych kotów powierzchni. Jakie on miał dziwne futro! A może to nie było futro tylko... jego skóra? Jeśli nadal żył, to musiało go to strasznie boleć. Młoda wspięła się na niego jak najprędzej, by nie sprawiać mu więcej bólu, po czym usiadła obok swego mentora. Tuż przed nią rozciągały się połacie wrzosowisk, pokrywające najbliższe tereny. To był super punkt widokowy! Pewnie stąd wypatrywano zwierzyny, lub kotów które przekroczyły granice albo zaginęły. Potem zeszli z Traktora Toma, udając się do obozu. Nadszedł koniec jej pierwszego treningu, jednak kotka uważała, że było super! Gdy weszli do środka, Narcyzowy Pył spojrzał na nią, a chwilę później na jego pysku pojawił się szeroki uśmiech.
- No i jak, podobał ci się trening ze mną? – spytał kocur, Szepcząca Łapa kiwnęła głową. Bo podobał się i to jak! Tyle cennych informacji dzisiaj zebrała! Miała nadzieję, że podczas następnych treningów, będzie tak samo lub nawet bardziej ciekawie – To do jutra młoda! – powiedział to, puszczając do niej oczko – mam nadzieję, że jutro będziesz bardziej skora do rozmów.
Kotka słysząc to lekko skuliła uszy, podczas gdy Narcyzowy Pył poszedł do stosu ze zwierzyną. Szkoda, że sprawi mu zawód. Trudno, udawanie przed wszystkimi kotami niemowy, wymagało nie gadania. Wzięła jakiegoś królika, zatapiając swoje kły w dość ciepłym jeszcze mięsie. Była ciekawa, kto upolował jej posiłek? Był pyszny... mniam.
***
Jakiś czas po mianowaniu młodej terminatorki jedna z jej współlokatorów, Niebiańska Łapa została mianowana i otrzymała nowe imię - Niebiański Kwiat. Szepczącej Łapie, wydawało się, że kotka jest jednocześnie szczęśliwa i niepewna. Zauważyła, że ta niewiele mówiła. Podobnie jak ona, tylko że ona to nie mówiła w ogóle... Szepcząca Łapa została niedługo potem wyrwana na trening. Miała się uczyć polowania. Jej mentor wytłumaczył jej parę ważnych rzeczy.
- Wiesz dlaczego inaczej się na różną zdobycz poluje? Bo mysz wyczuje gdy idziesz po ziemi, królik wywącha a ptak zobaczy. – Szepcząca powtórzyła sobie tę informację w myślach. – No to co, jesteś gotowa na pierwsze polowanie?
Młoda kiwnęła głową, po czym zaczęła węszyć. Wyczuła zapach zwierzątka, które czasami inne koty dawały jej mamie gdy ta się nią opiekowała. To była mysz. Przypadła do ziemi w pozycji łowieckiej, pokazanej wcześniej przez Narcyzowy Pył. Niedługo potem, podążając za zapachem, znalazła stworzonko, które było zajęte jedzeniem jakiegoś małego, czarnego ziarenka. Jak ta mała myszka tu w ogóle coś znalazła? Przecież wszystko było spalone! Wybiła się z tylnych łap, ale nie trafiła w brązowo-szarą istotkę. Mysz odwróciła się do niej, a Szepcząca zobaczyła jej oczy, dwie małe czarne kuleczki. Były odrobinę mokrawe, wyglądały, jakby zwierzynie łownej zbierało się na płacz. Stworzonko wiedziało, wiedziało, że zaraz może zginąć z jej łap, ale i tak się nie ruszało. Przerażone, samotne i bezbronne. Zrobiło jej się żal go. Jak koty mogły takie biedne istotki zabijać w ogóle?! Myszka zorientowała się chyba, że Szept nic jej nie zrobi, bo weszła na jej łapę. Spojrzała prosto w jej zielone oczy. Mysz miała poszarpane uszka, i jedną, ledwie widoczną bliznę na grzbiecie. Pewnie jakiś kot już kiedyś próbował ją upolować. Stworzonko zaczęło po niej chodzić, podczas gdy terminatorka cichutko śmiała się. Jakaż ona był słodka! Nagle usłyszała kroki Narcyzowego Pyłu. Myszka, tak samo szybko jak młoda ją znalazła uciekła. Narcyzowy Pył spojrzał na nią swymi żółtymi oczyma.
- Następnym razem, nie baw się ze zwierzyną. One są do jedzenia nie do przyjaźnienia. Chociaż... w sumie nawet nie sprawdzałem... ale no cóż, nawet jeśli są przemiłe, to coś trzeba jeść. Choć, poszukajmy czegoś co nie wzbudzi twojego współczucia możliwością zakończenia jego egzystencji przez twoje lub moje łapy.
Szepcząca Łapa potruchtała za swym mentorem, który pokazał jej jeszcze raz pozycję łowiecką, po czym upolował jakiegoś niewinnego królika. Młodej także się to udało. Postanowiła nie patrzeć zwierzynie w oczy, dzięki czemu ta nie wywoływała u niej takich uczuć jak wcześniej tamta mysz. Jeszcze tego samego dnia, upolowała dwa króliki! Dwa króliki! Dumnie wniosła swe zdobycze do obozu, po czym położyła je na stercie zwierzyny. Chwyciła jedną z nich, a następnie zaniosła do kotki, którą kochała nad życie.
- Och, dziękuję Szept! Przepraszam, oj przepraszam! Szepcząca Łapo miało być! Przepraszam! – wykrzyknęła babcia – naprawdę bardzo cię przepraszam!
Sójka dość szybko zabrała się do jedzenia. Kotki spędziły razem jeszcze trochę czasu, aż do momentu gdy Szepcząca Łapa postanowiła, że na dziś wystarczy. Dostrzegła, że Dziki kłóci się o coś ze swoją mentorką. Nie dziwiła się kotce, nie trudno o załamanie nerwowe przy nim, a już w szczególności jak się nie ma wyjścia i trzeba wraz z nim spędzać cały dzień. Lepiej się po prostu nie odzywać w takiej sytuacji. W sumie….ona się nawet przed tymi których lubiła nie odzywała. Powodziła trochę wzrokiem po okolicy. Mokra Gwiazda jadł zwierzynę, Cętkowany Kwiat rozmawiała z Orlikowym Szeptem, a jakaś kocica prychała na wszystkich w około. To była chyba Piaskowa Ścieżka, o ile młoda się nie myliła. Była matką Drżącej Ścieżki, który podobno miał mieć kocięta z Muszym Lotem. Natomiast Niebiański Kwiat przyglądała się uważnie Koziemu Skokowi. Reszta dnia upłynęła jej na obserwowaniu współklanowiczów.
Gdy tylko słońce zaczęło się chować za horyzontem, kocica usiadła i zjadła jednego królika. Następnie weszła do legowiska terminatorów. Ułożyła się wygodnie na nim, a w trakcie rozmyślań wpadła na to, że Chabrowa Bryza jest bardzo podobna do Piaskowej Ścieżki, pod względem charakteru oczywiście. Z tymi myślami i rozważaniami usnęła, tak samo jak zawsze tuląc swą ukochaną zabawkę myszkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz