Kątem oka dostrzegł ruch. Jego niedoszła ofiara przemykała wśród liści, pewnie szukając jedzenia, coraz bardziej się oddalając. Westchnął, przybierając pozycję. Pora zakończyć polowanie. Poczekał, aż gryzoń się zatrzyma i ostrożnie ruszył w jego kierunku, uważając żeby mysz go nie wyczuła. Odczekał uderzenie serca i już miał skoczyć, kiedy gdzieś za nim rozległ się alarmujący trzask. Odwrócił łeb.
- Bardzo przepraszam cię, Wróbelku. Nie chciałem.
Kolczasta Skóra stał ze spuszczonym łbem, wbijając wzrok w ziemię. Uśmiechnął się do niego pokrzepiająco.
- Nie szkodzi.
- Mogę postarać się ci to jakoś wynagrodzić, na przykład upolować dla ciebie inną mysz - kocurek nie pozwolił powiedzieć mu nic więcej, tłumacząc się łamiącym głosem. Wróblowe Serce zaśmiał się cicho. Pokręcił głową.
- Nie musisz, możemy za to razem udać się na wspólne polowanie.
Srebrny skinął głową, przystając na jego propozycję. Jeszcze chwilę przepraszał zażenowany, ale buras zbywał jego słowa śmiechem. Naprawdę nie czuł żadnej urazy. Zresztą, gdyby się nie zamyślił, pewnie by upolował mysz już wcześniej. A tak mieli okazję iść na wspólne polowanie.
Szli, półgłosem wymieniając spostrzeżenia i plotki, aż zbliżyli się do granicy z Klanem Klifu. Wspólne wypady łowieckie miały taką wadę, że robiło się cztery razy więcej hałasu i umówmy się, wcale nie służyły upolowaniu czegoś, a bardziej spędzenia czasu, więc zapędzili się aż pod rzekę, nie trafiwszy na żaden trop. I znów zaczynało padać.
- Wróblowe Serce… - wymamrotał w którymś momencie Kolec. - Ja chyba sprawdzę, czy nie ma nikogo przy strumyku, póki nie rozpada się na dobre. Postaram się wrócić jak najszybciej.
Skinął głową. Faktycznie, warto było sprawdzić, czy potok znów nie wzbiera niebezpiecznie. Od paru wschodów słońca padało niemal bez przerwy, więc ryzyko było spore. Że też sam na to nie wpadł.
- Pójdę z tobą - miauknął. - Faktycznie powinniśmy to sprawdzić.
Ruszyli razem w stronę rzeki. To nie był pierwszy raz, kiedy byli tu razem. Ostatnio… ostatnio chyba niedługo po śmierci Kreciej Norki.
Potok nawet brzmiał inaczej. Prąd był dużo żwawszy niż zwykle i miał wrażenie, że koryto zajmowało więcej miejsca niż to zapamiętał.
- Chyba powinniśmy o tym powiedzieć Iglastej Gwieździe - miauknął, wpatrując się w spienioną toń.
- Yhm - przytaknął Kolec.
- Dzięki, że sobie o tym przypomniałeś. - Uśmiechnął się do przybranego brata. - Mogą być potrzebne dodatkowe patrole sprawdzające stan potoku. Zająłbyś się tym?
Srebrny spojrzał na niego z zaskoczeniem, ale i radością w ślepiach.
- Jasne!
- To świetnie. - Bury posłał mu szeroki uśmiech. - A teraz myślę, że pora wracać. Potrójny Krok nie ucieszy się, kiedy obaj przyjdziemy do niego z katarem.
Ruszyli w stronę obozu, zostawiając wezbrany strumyk za sobą.
*przed mianowaniem Skierki*
Zatrzymał się. Zdało mu się, albo coś słyszał. Rozejrzał się. Już miał uznać, że mu się przesłyszało, ale wtedy dźwięk się powtórzył. Nie mylił się. Długość drzewa od niego w śniegu przyczajał się Kolczasta Skóra. Polował i jeśli wzrok go nie mylił, zaraz miał rzucić się na ofiarę.
Kolczasta Skóra. Ostatni z jego przybranych braci. Ostatni, któremu nie zdążył zaszkodzić.
Przypomniał sobie jego uśmiechniętą mordkę, gdy wracał z treningu ze Skierką. Oboje zdawali się być szczęśliwi.
Nie był tu potrzebny.
Ostrożnie się wycofał. Niezauważony ruszył w przeciwnym kierunku.
Zrujnował wystarczająco wiele żyć.
Biedny Wróbelek... :c
OdpowiedzUsuń