Kocuro-kotki? To określenie zostało w łebki Kwaśnej Łapy, gdy Zimorodek kontynuował swą wypowiedź. Zaciekawiony personą Barwinkowego Podmucha zaczął się zastanawiać czy faktycznie dało się posiadać dwie płcie na raz. Lub je zmieniać. Kwaśna Łapa nie ukrywał, że chętnie by spróbował życia w innej skórze na jeden wschód słońca. W końcu tylko mysi móżdżek by tym pogardził. Spojrzał do góry. Niebo malowało się w odcieniach błękitu. Ciekawe co Klan Gwiazd sądził o takich zamianach i kocuro-kotkach. Tyle było nie jasności w ich przekazach, że Kwaśnemu chyba głowa by pękła, gdyby miał być medykiem.
— No więc jak? — zapytał Zimorodkowy Blask.
Kwaśna Łapa zamrugał. Zapomniał słuchać kocura. Był w kropce. A bardziej w dwóch, bo pomarańczowe ślipia wojownika wpatrywały się w niego.
— Okay. — miauknął cicho.
Zimorodek zdawał się zadowolony z jego odpowiedzi.
— No to ruszamy w drogę. Musimy pierw ją odnaleźć! A to zadanie niełatwe. Takie kocuro-kotki jak Barwinkowy Podmuch potrafią zaskoczyć.
Kwaśny słuchając o legendarnej kocuro-kotce coraz bardziej wierzył w jej mityczność. Skoro Zimorodek mówił o niej niczym o czymś równym Gwiezdnym to może faktycznie tak było. Może ów osobistość, której nie miał okazji nigdy poznać, miała mityczne moce zamiany płci oraz wiele innych nieznanym im śmiertelnikom. Może i przewyższała sam Klan Gwiazd? Kwaśny zadrżał mimowolnie.
— Ale nie zmieni nam płci nagle? — zapytał niepewnie.
Zimorodek zdawał się zadowolony z jego odpowiedzi.
— No to ruszamy w drogę. Musimy pierw ją odnaleźć! A to zadanie niełatwe. Takie kocuro-kotki jak Barwinkowy Podmuch potrafią zaskoczyć.
Kwaśny słuchając o legendarnej kocuro-kotce coraz bardziej wierzył w jej mityczność. Skoro Zimorodek mówił o niej niczym o czymś równym Gwiezdnym to może faktycznie tak było. Może ów osobistość, której nie miał okazji nigdy poznać, miała mityczne moce zamiany płci oraz wiele innych nieznanym im śmiertelnikom. Może i przewyższała sam Klan Gwiazd? Kwaśny zadrżał mimowolnie.
— Ale nie zmieni nam płci nagle? — zapytał niepewnie.
Zimorodek zatrzymał się nagle i spojrzał na Kwaśnego z powagą.
— Musimy użyć broni ostatecznej.
— Musimy użyć broni ostatecznej.
— Kuli śmierci?
— Nie, tak ją tylko rozwścieczymy. Szczawiowego Liścia.
Kwaśny uniósł brwi zdziwiony, czekając na wyjaśnienie swojego mentora życiowego.
— Szczawiowy Liść jest mistrzem podrywów. Sam mnie nauczał. Widziałeś jego moc. On poderwie dla nas kocuro-kotkę i przejmiemy jej potęgę!
Kwaśna Łapa otworzył szeroko pyszczek. I niech ktoś mu powie, że Zimorodkowy Blask nie jest geniuszem. Kiwnął łebkiem. Ruszyli ku poszukiwaniom Szczawiowego Liścia. Nie zajęło im to długo. Znaleźli go przy stosie ze zwierzyną. Kwaśny już chciał podejść, gdy Zimorodek go zatrzymał. Skitrani razem w ciasnym krzaku, przypatrywali się kotom.
— To ona. — mruknął niebieski.
— Kto?
— Kocuro-kotka. — wskazał czarnego kota z białą plamką i oklapniętymi uszami.
Faktycznie wyglądała niecodziennie. Najwidoczniej taki był los bogini.
— Nie, tak ją tylko rozwścieczymy. Szczawiowego Liścia.
Kwaśny uniósł brwi zdziwiony, czekając na wyjaśnienie swojego mentora życiowego.
— Szczawiowy Liść jest mistrzem podrywów. Sam mnie nauczał. Widziałeś jego moc. On poderwie dla nas kocuro-kotkę i przejmiemy jej potęgę!
Kwaśna Łapa otworzył szeroko pyszczek. I niech ktoś mu powie, że Zimorodkowy Blask nie jest geniuszem. Kiwnął łebkiem. Ruszyli ku poszukiwaniom Szczawiowego Liścia. Nie zajęło im to długo. Znaleźli go przy stosie ze zwierzyną. Kwaśny już chciał podejść, gdy Zimorodek go zatrzymał. Skitrani razem w ciasnym krzaku, przypatrywali się kotom.
— To ona. — mruknął niebieski.
— Kto?
— Kocuro-kotka. — wskazał czarnego kota z białą plamką i oklapniętymi uszami.
Faktycznie wyglądała niecodziennie. Najwidoczniej taki był los bogini.
— I co teraz? — miauknął cicho.
<Zimo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz