- Gdzie jesteś Wilk? Wracaj już - szepnęła sama do siebie, mając cichą nadzieję, że Wilcza Łapa ją usłyszy.
- Hmm? - medyk wydał z siebie odgłos, przez co Cienista przypomniała sobie, że musi za wszelką cenę kryć kocurka, a właśnie zawalała tę robotę.
- Emm... Powiedz mi jeszcze, do czego służy ten kwiatek - wskazała na długą łodygę z fioletowymi kwiatkami. Nie interesowało jej to w ogóle, ale musiała robić to dla Wilka. Jak mu się dostanie! Miał wracać szybko, a kotka jak zawsze przez swoją naiwność pozwoliła mu wyjść z legowiska medyka. A jak coś mu się stanie? Wszystko spadnie na nią! I po raz kolejny będzie musiała wysłuchiwać gadania wściekłej mentorki. Gdy tak sobie rozmyślała, usłyszała za sobą cichy szept.
— Możesz iść, jeśli chcesz, i tak mi się dostało. - Był to Wilk. Jasne jak teraz pójdzie, to on chyba jest chory! Chociaż tu kotka by się zastanowiła... Czy rozszarpanie przez borsuka to choroba?.. W każdym razie nie ma mowy, żeby ta teraz wyszła. Rzuciła się niemal biegiem do posłania niebieskiego.
- Jak mogłeś mi to zrobić!? No jak? Miałam cię kryć, a tobie zachciało się chodzić nie wiadomo gdzie! Wiesz, że ja też się mogę martwić? I już prawię cię wydałam wiesz! Ale mi się udało! I ty teraz, że mogę sobie iść? Poważny jesteś? - Cień prawie nigdy nie wybuchała takim gniewem i nie wszystkim to pokazywała, że tak potrafi. W tym momencie jednak była sytuacja wyjątkowa.
- Teraz właśnie wydałaś - usłyszała za sobą gruby głos medyka. Teraz dopiero dostrzegła pyszczek Wilczej Łapy, na którym malowało się rozczarowanie, złość, smutek i więcej nie było dane rozpoznać uczennicy, gdyż została wyproszona z legowiska. To jej mentorka teraz dostanie szału... Posłusznie wyszła z legowiska. Pogodziła się z losem. Przecież ona nie chciała nic złego.. Ale zrobiła to, jednak mogła sobie odpuścić ten wybuch złości na niebieskiego. Ruszyła w kierunku kociarni, za którą była jedna z lepszych kryjówek. Odkryła to niedawno, gdyż jak miała poprzednią pogadankę z Drżącym Oddechem, to wypatrzyła, jak kociaki bawią się tam w chowanego. No co, trzeba było się czymś zająć, wysłuchując tego wszystkiego, co miała do powiedzenia jej mentorka. Cienista Łapa udała się tam, skuliła się i zaczęła cicho płakać, tak by nikt jej nie zauważył. Płakała, bo była zła na siebie, że zniszczyła układ z Wilkiem (chociaż czy to można było nazwać układem? Bardziej zadaniem, czy czymś podobnym), bo dostanie jej się od mentorki, bo nie umie utrzymać tajemnicy, a jeszcze bardziej nie umie odmówić, bo przecież jakby to zrobiła, to by się tak nie skończyło. Może trochę uczeń byłby zły na nią, ale by mu przeszło, a teraz dostanie mu się po raz trzeci, a jej po raz pierwszy, ale miała jako taką umowę z mentorką, że nie może znowu zawalić. Drżący Oddech poinformowała ją o "umowie" wczoraj, a dzisiaj zawaliła znowu. No jak tak można? Usłyszała szelest, otarła łzy i wstała, udając się do wyjścia. Pewnie kociaki znowu się bawią. Już miała postawić pierwszą łapę poza kryjówką, gdy jej oczom ukazała się nie kto inny, jak sama Drżący Oddech we własnej osobie. Cień skuliła uszy, teraz to będzie ta historyczna chwila, gdzie mentorka będzie jej wszystko wygarniała. Kotki spojrzały się na siebie, po czym Drżący Oddech wyszła z kryjówki, co nakazała ogonem też i młodszej. Kotki udały się do zacisznego miejsca tego, co wczoraj i mentorka zaczęła swój wykład.
- Cienista Łapo - oficjalnie zwróciła się do uczennicy, co wzbudziło w niej lekki niepokój - wczoraj rozmawiałyśmy na ten sam temat i co z tego wyniosłaś? Mi się wydaję, że nic. Powiedz mi zatem, dlaczego ostatnio sprawiasz tyle kłopotów? Odkąd cię znam, tak nie było, więc pytam się, dlaczego teraz tak jest? I to w tak krótkim czasie? Czy to Wilcza Łapa tak działa na ciebie? - tutaj młodsza stanęła jak wryta, jakby ktoś ją walnął czymś w głowę. Jej oczy mówiły wszystko. Była przerażona, spanikowana i zła zarazem, a oprócz tego na jej policzkach, pojawiły się strugi łez. - Czy to dlatego tak się zachowujesz? Jak nie miałaś z nim większych kontaktów, byłaś, że tak powiem w porządku, a odkąd go znasz...
- Nie prawda! Nic o mnie nie wiesz! - zapłakana rzuciła starszej w twarz - Tylko tak ci się wydaje! Myślałam, że jesteś super i wiesz, myliłam się! - wykrzyczała, co miała w tej chwili w głowie, po czym wybiegła z obozu. Nie interesowały jej, krzyki mentorki, która ruszyła za nią, teraz liczył się Wilcza Łapa. Jak Drżący Oddech mogła coś takiego powiedzieć!? Przecież on był super! Był innym kocurkiem niż jej ojciec. Był lepszy... Słuchał jej zdania i miała z nim takie przygody, mimo to, że było ich mało, ale halo, nie od razu jak z kimś rozmawiasz po raz pierwszy bardziej normalnie (w sensie jak kocurek już nie wypominał uczennicy, że jest kotem domowym), to spotykasz lisa, który chce was zabić, nie? To było romantyczne! Co? Nie, nie, nie, jak kotka mogła tak pomyśleć, to był kolega, K O L E G A. Cień ocknęła się, że jest na drodze grzmotu i to na samym środku. Co ona tu robi? Czyżby tak pogrążyła się myślach, że nawet nie zauważyła, jak wstępuje na ciemną drogę śmierci? Nim zdążyła się zorientować, jak się tu znalazła, coś chwyciło ją za kark. Nie cos, ale ktoś. Była to nie nikt inny jak jej mentorka. Pff jeszcze czego? Skuliła uszy, ale gdy zauważyła, że to nie robi większego wrażenia na starszej, która właśnie niosła ją do obozu, jak jednego z tych istot, zwanych kociakami, zaczęła się miotać. W końcu miała swoją godność, nie? A ta teraz była bardzo poraniona. Ciemna po jakimś czasie bardzo żałowała, że jest tak mała, w końcu nie każdy uczeń ponad dziesięcio księżycowy przypomina kociaka! Drżący Oddech w końcu odpuściła i postawiła młodszą na ziemi.
- Coś ty myślała? Dobrze, że za tobą poszłam, bo klan Gwiazd wie, co by się stało! - w tym momencie młodsza rozpłakała się do granic możliwości i mimowolnie wtuliła w futerko starszej. Ta przez chwilę nie wiedziała co robić, bo w końcu była zła na Cień, ale po chwili odwzajemniła się kotce, tuląc ją do siebie.
~*~
Następnego dnia Cień miała jako taki szlaban, bo nie mogła opuszczać obozu i musiała cały dzień pomagać starszym. W sumie to i tak mała kara, w porównaniu do tego, co wczoraj zrobiła. Po wykonaniu swoich obowiązków poszła do legowiska medyka, mimo wszystko odwiedzić Wilczą Łapę. Ku jej zdziwieniu nie było go na legowisku. Przerażona, zaczęła lustrować wzrokiem pomieszczenie, ale po chwili znalazła zgubę, pomagającą sortować medykowi zioła. Co robiła? Zdziwiona kotka podeszła do niebieskiego kocurka i przyjrzała mu się z bliska.
- Czego tu szukasz? - chyba Wilk wciąż był na nią zły za wczoraj.
- J-ja nic.. W sensie chciałam, wiesz... Cię przeprosić... - kotka nie chciała wyjść na tak bardzo ułożoną, ale to nie zmienia faktu, że kotu należą się przeprosiny - głupio się wczoraj zachowałam i no... Wybacz..
- Yhym - tylko tyle odparł niebieski. Kotka zdziwiona spojrzała na niego, a on wydał się niewzruszony, chyba mu jeszcze nie przeszło.
- Mogę pomóc? - zapytała medyka, na co ten pokiwał twierdząco głową. Kotka ustawiła się przy kocurku i wzięła do pracy. Po krótkiej chwili Burzowe Serce opuścił z niewiadomych przyczyn swoje legowisko, a ciemna postanowiła to wykorzystać.
- Mam pytanie.. Mogę je zadać? - zapytała niepewnie, w końcu chciała, tylko by ten się odezwał i z nadzieją słuchała, co odpowie jej przyjaciel.
- Mhm - Co? Tylko tyle? Kotka skuliła uszy, a w jej oczach pojawiło się zaskoczenie i spojrzała jeszcze raz na kocurka, który był niewzruszony jej reakcją. Chyba jej się nie udało, ale pytanie musiała zadać, więc zapytała o coś, co od początku, odkąd poznała kocurka, kotłowało się w jej głowie.
- A ty masz tu rodzinę? - zapytała, nie odrywając wzroku od układanych ziół.
<Wilk? Nie będziesz zły na ciemną?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz