Nie znała za dobrze złotego ucznia, zamieniła z nim co prawda kilka słów i raz czy dwa była z nim na patrolu, aczkolwiek szczerze współczuła jego mentorowi i rodzinie. Jego strata była wielkim bólem dla całego klanu, jednak klan nie może przestać funkcjonować — patrole odchodziły i przychodziły, stos zwierzyny wciąż rosnął, a do żłobka ostatnio przeniosła się Łzawy Taniec. Natomiast Wierzbowy Brzeg próbowała się jakoś wpasować w tłum, nie odstawać za bardzo i żyć własnym życiem. Chciała odpocząć trochę od plotkujących kotów, więc udała się na samotne polowanie. Ruszyła w kierunku Płaczącego Strażnika, mając nadzieję, że inne koty nie wpadną na taki sam pomysł i wierzba nie będzie oblężona. Chciała posiedzieć chwilę w samotności i ciszy, dobrze jej to zrobi.
Szybkimi susami przemierzała tereny rodzimego klanu, zwinnie unikająć pni sosen, przewalonych drzew, uważając przy tym, aby nie poślizgnąć się na błocie i nie wpaść w kałużę.
W końcu, przeskoczyła ostatnią kłodę i znalazła się przy rzece. Słońce odbijało się od tafli, rażąc wojowniczkę, która z sykiem odwróciła wzrok i stąpała powoli po ciepłym piasku, podążając w kierunku wierzby. Na szczęście, nie widziała tutaj żadnego kota, więc westchnęła i wyciągnęła się na skale, która w połowie była w środku "kopuły" Płaczącego Strażnika, a w połowie na słońcu.
Rozłożyła się, wyciągając tylne łapy i mrucząc z przyjemnością. Rozluźniła się i nawet przymknęła delikatnie powieki, aczkolwiek czuła w powietrzu coś dziwnego. Czuła, jak ciarki rozchodzą się po jej kręgosłupie, jednak nie mogła wyczuć żadnego niebezpieczeństwa. Od tego wszystkiego stała się przewrażliwiona.
Zaczęła ostrzyć sobie pazury na skale, mrucząc przy tym cichutko. Nagle, usłyszała poruszenie w krzakach na przeciwko, więc od razu przysiadła do pozycji, w której najłatiwiej byłoby jej zaatakować i zjeżyła futerko na karku. Do kopuły płaczącej wierzby wszedł rudy kocur z białymi znaczeniami, a do jej nozdrzy doszedł zapach Klanu Klifu. Wojowniczka spięła się, wyciagając pazury, czekając na reakcję kocura.
— Schowaj pazury, nic ci nie zrobię — warknął cicho, wpatrując się świdrującym, płomiennym spojrzeniem w liliową kotkę.
Lisia Gwiazda! Słyszała tyle złego o tym kocurze, przekonała się, co potrafi zrobić. Ale wyobrażała go sobie trochę większego. Kąciki jego pyska podniosły się w górę. Chyba miał dobry nastrój.
— Tutaj zaciera się granica Klanu Nocy i Klanu Klifu. Masz szczęście, że znajdujesz się po drugiej stronie.
— Dlaczego miałabym być po stronie Klanu Klifu?
— Mam nadzieję, że żaden inny kot już się tutaj nie znajdzie.
Wierzbowy Brzeg poczuła, jak każdy mięsień jej ciała się spina, a pazury zatapiają się w twardej powierzchni skały. Obleciał ją paraliżujący strach, nie mogła nawet oddychać. Mroczki zatańczyły przed jej oczami, a ona wpatrywała się szeroko otwartymi oczami w kocura, który był bardzo zadowolony jej reakcją.
Miała nadzieję, że nigdy nie znajdzie się po drugiej stronie granicy. Gdy ona nie mogła złapać oddechu, on przysiadł i zaczął lizać swoją łapę.
— Wszystko co słyszysz o mnie, jest najprawdziwszą prawdą. Zapamiętaj to sobie, uczennico Klanu Nocy.
— Nie jestem uczennicą! — kotka zdobyła się na słabe warknięcie.
Poczuła jak zażenowanie miesza się ze strachem. Aż tak słabo się zaprezentowała, że lider pomyślał o niej jako bezradnej i głupiutkiej terminatorki?
— Wojownicy się tak nie zachowują. — parsknął, a potem dodał — No, chyba, że wojownicy Klanu Nocy.
Zauważyła, że rudzielec się oblizał. Wciąż cała zjeżona, przysiadła i próbowała, żeby jej głos się nie łamał:
— Wojownicy Klanu Nocy dorównują wszystkim innym wojownikom, a walczą najlepiej w całym lesie.
— Oczywiście. — ziewnął.
— Możemy się przekonać.
Po wypowiedzeniu tych słów, kotka ugryzła się w język. Jak mogła być takim mysim móżdżkiem? Przecież nawet kociak by wiedział, że nawet najbardziej doświadczeni wojownicy mieliby trudności z pokonaniem Lisiej Gwiazdy. Był zbyt przebiegły dla zwykłego, nieobdarzonego zbyt dużym doświadczeniem wojownika.
W jego oku pojawiła się iskra. Wyglądał przez chwilę na zainteresowanego.
<< Lisia Gwiazdo? >>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz