— Wyb-acz... Sam już niew-iem co właśnie zrobiłem... — nie chciałem wspominać o tym, że „nie kontrolowałem tego, co robiłem” — Ja n-nie chciałem cię zranić...
— Wy-bacz mi... — mruknąłem cicho przez łzy i dotknąłem ją noskiem. Nie wiem, czy w tym momencie byłem poważny, ale przynajmniej uczennica Drżącego Oddechu odwzajemniła to.
— Wybaczam ci — odpowiedziała Cienista Łapa. Powoli odeszliśmy do obozu. Nadal nie wiedziałem, co właśnie się stało, ale i w jak krótkim tempie odeszło. Chociaż to, co właśnie zrobiłem, nie było ani trochę mądre. Gdy byliśmy już w obozie, prowadziłem ją do legowiska medyka.
— Wilczy, nie muszę tam iść... Już mnie nie boli. — mruknęła pocieszająco klanowiczka, ale nadal ją tam prowadziłem.
— Musisz. Nie chcę byś jeszcze dostała jakiejś infekcji. — warknąłem i wprowadziłem ją do Burzowego Serca, zaś ja sam wskoczyłem na jedną z wystających skał i usiadłem, bijąc o kamienne podłoże ogonem. Miejmy nadzieję, że wyjdzie z tego cało. Może i mała rana, ale mogłem zrobić jej coś gorszego. Źle, że w ogóle pozwoliłem sobie na to! W dodatku te jej głupie „Nie rób niczego Niezapominajce”. Oczywiście, że jej zrobię! Moja zemsta nie dopełni się, gdy— Nie. Nie mogę mówić takich rzeczy. Niezapominajkowej Łapy tu nie ma. Nie sprawia kłopotów. Właściwie to dobrze, że jeszcze jej nie ma. Może poszła sobie do Klanu Klifu jako stały klient. Zauważyłem Świerkową Korę, która przywitała mnie wysoko postawionym ogonem. Ja zaś... odwzajemniłem to położonymi płasko uszami.
— Idziemy na trening, mam rację? To się śpieszmy — syknąłem, a mentorka otworzyła pyszczek, by coś powiedzieć, ale prędko zamknęła go. Zaprowadziła mnie do Północnego Zbocza.
— Znajdź i wypędź sforę psów — rozkazała mentorka.
— ŻE CO?! — warknąłem wystraszony, jednakże ona zaczęła się śmiać.
— Oj, to taki żart — mruknęła rozbawiona, jednakże ja prychnąłem nadal wkurzony.
— A więc, co mam robić? — spytałem, ale mentorka tylko powiedziała coś w stylu „Wykaż się umiejętnościami łowieckimi”. Phi! Może jeszcze wątpi w moją idealność? Obrzuciłem ją chłodnym wzrokiem i kiwnąłem głową. Gdy już wyczułem pierwszego zająca i miałem go łapać, poczułem, jak coś wskakuje mi na grzbiet.
— Sfora psów atakuje!! — wrzasnął rozchichotany nade mną głos. Gdy obróciłem się do przeciwnika, zauważyłem, że posiada czarną wymieszaną z białymi znaczeniami. Bardzo przypominała Cienistą Łapę. A może to nie była Cienista Łapa? Przecież tylko te zapchlone wilczaki mają najbliżej do domostwa dwunożnych oraz ich psinek!
< Cień? Zgniottttt >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz