Bynajmniej nie była zachwycona tym, że jakiś nieznajomy kot wie o ich istnieniu, traktuje ich jak potulne koteczki i jeszcze czegoś od nich oczekuje.
— W Klanie Nocy żyje bardzo dużo kotów — warknęła Pstrągowy Pysk otrząsnąwszy się ze zdumienia. Teraz była nie tyle co zdezorientowana, co zirytowana. — A pomóc możemy ci najwyżej w wylądowaniu na Drodze Grzmotu. Mamy wystarczająco dużo problemów bez otyłych pieszczochów kręcących się nam po terenach i kradnących zwierzynę.
Koteczka zamrugała i uśmiechnęła się delikatnie, jakby w ogóle nie dotarły do niej te słowa.
— Na Drodze Grzmotu byłam całkiem niedawno kochanie, naprawdę nie chciałabym tam wrócić — miauknęła i nieznacznie poruszyła ogonem, odwracając się za siebie, niezbyt łapiąc aluzje co do pozbycia się jej. — Nie kradłam żadnej zwierzyny, naprawdę! Jestem tu dosłownie od kilku chwil. Nie mogłabym was okraść, to nieładne! — gdy mówiła, klepnęła na zadku, wpatrując się to w Pstrągowy Pysk, to znów na Wronią Łapę, po czym westchnęła i z wyrazem zdezorientowania opuściła łebek. — Zgubiłam się, nie wiem jak wrócić do domu. Naprawdę obiecuje, że nie będę sprawiać problemów kwiatuszki! Mogę jeść minimalne porcje, to nie problem!
Pstrągowy Pysk spojrzała na Jemiołę krytycznym wzrokiem. Nie wyglądała na kogoś, kto może sprawiać zagrożenie. Pewnie normalnie wojowniczka stłukłaby intruza na kwaśne jabłko, jednak obecnie była z nią Wronia Łapa, która również wcześniej była włóczęgą... no cóż, może nie aż taką tłustą i naiwną. Poza tym, wiedząc, jaką miękką, głupią idiotką była Żwirowa Gwiazda, pewnie Pstrągowy Pysk dostałaby jeszcze naganę za nieuprzejme potraktowanie miłego gościa.
Uniosła oczy ku górze wzdychając ciężko, przy okazji pozwalając cichemu warknięciu uciec z jej pyska.
— Gwiezdni, widzicie, a nie grzmicie — burknęła do siebie, jednak zanim Jemioła zdążyła cokolwiek powiedzieć, Pstrągowy Pysk stanęła za nią i trzepnęła ją niezbyt delikatnie w grzbiet. — Chodź. Żwirowa Gwiazda zadecyduje co z tobą zrobić.
Dlatego też teraz Jemioła szła za Pstrągowym Pyskiem i Wronią Łapą do legowiska lidera mokra i dalej nieco roztrzęsiona.
Pstrągowy Pysk spojrzała na Jemiołę krytycznym wzrokiem. Nie wyglądała na kogoś, kto może sprawiać zagrożenie. Pewnie normalnie wojowniczka stłukłaby intruza na kwaśne jabłko, jednak obecnie była z nią Wronia Łapa, która również wcześniej była włóczęgą... no cóż, może nie aż taką tłustą i naiwną. Poza tym, wiedząc, jaką miękką, głupią idiotką była Żwirowa Gwiazda, pewnie Pstrągowy Pysk dostałaby jeszcze naganę za nieuprzejme potraktowanie miłego gościa.
Uniosła oczy ku górze wzdychając ciężko, przy okazji pozwalając cichemu warknięciu uciec z jej pyska.
— Gwiezdni, widzicie, a nie grzmicie — burknęła do siebie, jednak zanim Jemioła zdążyła cokolwiek powiedzieć, Pstrągowy Pysk stanęła za nią i trzepnęła ją niezbyt delikatnie w grzbiet. — Chodź. Żwirowa Gwiazda zadecyduje co z tobą zrobić.
* * *
Oczywiście, po przyjściu do obozu nie uniknęły ciekawskich spojrzeń i szeptów, wszakże widok potężnej, nieczułej wojowniczki i jej uczennicy wraz z pulchnym pieszczochem był dosyć niecodzienny.
Do tego ów pieszczoch nie był w najlepszym stanie. Kiedy musiały przedostać się na drugi brzeg strumienia przez głazy, Jemioła poślizgnęła się na jego śliskiej powierzchni i wpadła do wody. Pewnie gdyby Pstrągowy Pysk w porę jej nie złapała i wyciągnęła, biedna kotka utonęłaby porwana przez silny nurt rzeki.Dlatego też teraz Jemioła szła za Pstrągowym Pyskiem i Wronią Łapą do legowiska lidera mokra i dalej nieco roztrzęsiona.
<Jemio? Wrona?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz