- Kózko... tak mi przykro... - szepnęła, odwracając szybko wzrok. Liliowy pociągnął nosem. pocierając łzy łapką - No już... proszę cię... - nie wiedziała co robić, więc jedynie mocniej przytuliła do siebie przyjaciela. Ta... przyjaciela? Czy aby na pewno? Barania Łapa przesadził już w momencie, gdy zabronił jej rozmawiać ze swym bratem, a teraz to, czego dowiedziała się pointka, było wręczy szczytem wszystkiego! Zaczęła więc poważnie wątpić w to, czy ich związek miał jakikolwiek sens. Do tego to, czy kocha arlekina zaczęło być dla niej tak wątpliwe, niczym deszcz podczas suszy.
- Jestem beznadziejny... Barania Łapa zawsze był ode mnie lepszy - bicolor starł kolejne łzy z pyszczka, zaś serduszko Śnieżnego Sopla dosłownie pękło na pół, kurcząc się na koniec. Jak bardzo pręgowany musiał być zniszczony przez życie...?
- N-nie prawda! - zaprzeczyła szybko, starając się jakoś podnieść go na duchu - L-lepiej się do ciebie tuli! I-i-i... masz takie miękkie futerko! Do t-tego tak ł-ładnie myje-myjesz moje! - bąknęła, zupełnie nie wiedząc co powiedzieć. Odwróciła szybko wzrok, a gdyby koty mogły się rumienić, to ona z pewnością spaliłaby buraka na mordce.
- Wracajmy do do domu... proszę - poprosiła nieśmiało, oddalając się dosłownie na długość bardzo krótkiego ogona. Kózka zawahał się, ostatni raz popatrzył na spienioną taflę wody, po czym ruszył wolnym krokiem za Śnieżką, w której aż się gotowało ze wściekłości, kiedy pierwszy szok minął - Będzie dobrze, obiecuję - uśmiechnęła się blado, jako pierwsza wchodząc do obozu, po czym dosłownie wydarła się na cały teren klanu klifu, wzywając do siebie Barana. Kremowy wyszedł znudzony z legowsika terminatorów, patrząc spod przymkniętych powiek na bengalkę.
- Czego? - warknął, widząc jak zza kotki wyłania się jego brat. Popatrzył zaraz na młodą wojowniczkę ze wściekłym wyrazem pyska.
- Jak śmiałeś, co? CO CI TAKIEGO KOZIA ŁAPA ZRO- - urwała gdy poczuła na swoim policzku uderzenie. Krew skapnęła na ziemię, zaś syn Dzikiej Zamieci otrzepał łapę, chowając przy tym pazury. Zaśmiał się cicho, mrucząc pod nosem, jaka to ona jest żałosna.
- Ty... - wydusiła z siebie pod wpływem ciężkiego szoku. Śnieżka najpierw zadrżała, a później rzuciła się na długofutrego bez ani chwili zawahania. Wściekłość przyćmiła jej racjonalne myślenie, miała gdzieś to, że wszyscy klanowicze patrzą się właśnie na nią, że Barania Łapa ma przewagę. To jej nie obchodziło! Wykorzystywała każdą chwilę na atak, zostawiając po sobie na ciele przeciwnika krwawe ślady. Jednakże terminator nie był jej dłużny, najpierw wbił z całej siły zęby w bark kotki, która aż zachłysnęła się powietrzem, by chwilę później rzucić nią z całej siły o ziemię.
Wojowniczka nawet nie zorientowała się gdy ich rozdzielono, ani kiedy Lisia Gwiazda wymierzył im karę. Barana cofnięto do kociarni do odwołania, zaś jej samej odebrano tytuł wojowniczki i ponownie przydzielono Martwego Cienia jako mentora. Odpowiedziała na to jedynie wściekłym grymasem.
- Z NAMI KONIEC NĘDZNA PADLINO! - warknęła w stronę kocura, który wyglądał, jakby miał zaraz zejść na zawał. Nie minęła jednak dłuższą chwila, jak znowu przybrał znudzony wyraz pyska - Kózko... - zaczęła, podchodząc w stronę bicolora, który położył po sobie uszy.
- D-dostałaś karę... - wyjąkał ściszonym głosem
- No i? Teraz znowu będę mogła spać w tym samym miejscu co ty~! Może nawet obok ciebie, co ty na to? - uśmiechnęła się łagodnie - Poza tym... znowu będziemy mieli więcej czasu dla siebie. A musisz wiedzieć, że ja cię bardzo lubię - dodała zaraz nieśmiało, zawstydzona odwracając mordkę.
< Kozia Łapo? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz