Siedział na tyłku i robił jakieś bardzo zawiłe eksperymenty. Szukał innych zastosowań ziół, które w przyszłości będą rozpowszechnione w społeczeństwie medyków. Chodziło o bardzo ważne zioła dzięki, którym żadna medyczka już nie wróci z brzuchem! Tak! Klan Gwiazdy tego oczekiwał i on wierzył, że sprosta temu wyzwaniu.
Nagle w jego sacrum pojawiła się Fasolowa Łodyga, która wpadła jakby się coś paliło.
— Mamy problem. — rzuciła do zaskoczonego Potrójnego Kroku, dobierając się do ich zapasów. — Znalazłam prawie trupa w lesie i musimy mu pomóc. Chodź. Trupa? W lesie? Skoro nie żył, to po co mieli mu pomagać? A no tak... Prawie trup... To robiło różnice. Jednak... To był ktoś z klanu? Medyczka za bardzo nie wyjaśniła, bo już za chwilę ciągnęła go do tych zwłok. Dobrze, że udało mu się w porę złapać trochę ziół leczniczych. Mimo ich starań, trójłapy nie nadążał za sprawniejszą kotką. Został z tyłu, sapiąc głośno. Jednak się nie poddał i udało mu się doczłapać do miejsca z umierającym.
Od razu rzuciło mu się w oczy to, że to był jakiś samotnik. Taką gębę by kojarzył. Na dodatek był duży. Fasolowa Łodyga już przy nim stała i robiła opatrunki. Najwidoczniej zaatakowała go jakaś zgraja zwierząt. Miał pełno ran, z których sączyła się krew. Usiadł obok swojej asystentki i zaczął pracę. Nakładanie papki przeciw zakażeniu i zalepianie pajęczyną trochę trwało, jednak udało im się unormować stan pacjenta.
- Musimy go przenieść do obozu... - miauknęła pierwsze co przyszło jej do głowy.
No chyba nie!
- O nie! Nie wiadomo czy to przypadkiem nie jest jakiś wariat! Wsadźmy go do tej nory i wracajmy do obozu. Jeszcze na nas się rzuci i zabiję za pomoc! - Tupnął łapą. - A w obozie to już kompletnie byłby chaos! Dziadek by nas wywalił za sprowadzenie wroga!
- Nie pachnie Klanem Burzy... - uświadomiła mu ten fakt Fasola.
- Może i nie, ale nie warto ryzykować! No już! - warknął, łapiąc samotnika za ogon i ciągnąc go do nory. Kotka westchnęła, chyba zrozumiawszy, że nie ma wyjścia, a kłótnie na nic się nie zdadzą i pomogła byłemu mentorowi, umościć rannego w jego nowym lokum.
- No! Teraz jest bezpieczny, więc możemy iść! - powiedział wychodząc z tego śmierdzącego dołku i zaczynając wylizywać brud z sierści.
W końcu nie wróci do obozu tak wyświniony! Płonąca Łapa miałaby wtedy ubaw!
- Idziesz? - zawołał do Fasolowej Łodygi, kiedy ta się ociągała.
<Fasolowa Łodygo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz