*noc po wybuchnięciu pożaru*
Od kiedy zaszło słońce, nad horyzontem pojawiło się drugie. Pomarańczowe i złowrogie, rozpalało trzaskającym blaskiem niebo nad martwą rzeką i gasnącym lasem. Nawet tu, na czubku jednej z jabłoni, powietrze drgało niespokojnie, niosąc w sobie echa ginących w żarze istnień i rozpalonego popiołu.
Niebo płonęło razem z ziemią, sprawiając, że tej nocy spokojny sen był luksusem dostępnym dla nielicznych.
Pewnie dlatego cichy szelest przy ogrodzeniu od razu zaalarmował niespokojnych wojowników. Bezgłośnie zjawili się na miejscu, bez trudu przygważdżając intruza.
Burzaki? Lisy? Borsuki? Szepty unosiły się wśród jabłek, docierając coraz dalej i dalej.
Zgrabnie zeskoczyła z pnia, podchodząc bliżej do formującego się tłumu kotów. Gdzieś pośrodku szarpała się schwytana istota, która odważyła się przekroczyć granicę. Kątem oka dostrzegła ciemną sylwetkę Szyszki, płynnego mroku podążającego w ich stronę.
Iskra podeszła bliżej. Koty mimowolnie rozstępowały się przed nią, z czego skwapliwie korzystała. Znajomy zapach dotarł do niej niemal w tej samej chwili co dobrze znany głos.
- Łapy precz! Argh! Zostawcie mnie w spokoju!
Ciemna sylwetka wiła się jak wąż, siecząc przestrzeń pazurami.
Tuż obok niej, jak duch, pojawił się Kudłacz. Odpowiedziała uśmiechem na jego zaniepokojony wzrok.
Skinęła na wojowników, próbujących utrzymać kocicę nieruchomo.
- W porządku, możecie ją puścić - miauknęła, uśmiechając się łagodnie. Jak jeden zmierzyli ją podejrzliwymi spojrzeniami. Nie była jedną z nich, nie miała prawa wydawać im poleceń.
- Iskro? - Odwróciła się, słysząc miękki głos liderki. - Co się tu dzieje? Znasz ją?
Skinęła głową, potwierdzając.
- W pewnym sensie ona też towarzyszyła mi w wędrówce. Prawda? - Zwróciła się do kłębowiska pazurów i zębów.
Kocica znieruchomiała, przyglądając jej się czujnie.
- To ty - miauknęła, wyszarpując kark z pyska jednego z wojowników. Otrzepała pysk, siadając. Jej wzrok błądził od jednego wojownika do drugiego, zatrzymując się dłużej na ledwo widocznej sylwetce Kudłacza. Otaczający ją wojownicy czekali na znak od swojej liderki.
<Szyszko? Jedynka przyszła kraść jedzenie :P>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz