Zrywam kwiatka. Nie wiem, co to za roślina, może być trująca. Jednak położę go na grobie. Więc nie ma znaczenia, czy trujący czy nie trujący, chyba że bym chciał się zabić kiedyś. Wtedy by ta wiedza się przydała. Jednak mam nadzieję, że przeżyje jeszcze kilkanaście księżyców. Zapomnieć to co się działo kiedyś. Patrzeć inaczej, tak jak kiedyś na ten świat. Odchodzę z kwiatami w zębach w stronę grobu. Obserwuje las. Jest … spokojnie. Nie muszę się bać, że ktoś mnie zabije. Skoczy na mnie z pazurami i zakończy moje życie. Mogę spokojnie chodzić po terenie, a w razie czego go przegonić. Uśmiecham się lekko na widok mentora z uczniem. Niedawno Kacza Łapa skończyła trening. Teraz jest Kaczym Trzepotem, a ja nie mam ucznia. Jestem z niej taki dumny! Trenowanie swojej siostry było dość trudne. Jednak w końcu jest wojownikiem i nie muszę wstawać rano, chyba że ktoś mnie wyciągnie za kark z legowiska. Chodź została i nie muszę też się martwić, że zostanie wygnana z klanu. Opuszczam głowę i upuszczam kwiaty na grób. Gasnąca. Została wojownikiem przede mną. Jednak i tak ją kocham. Pomimo jej śmierci codziennie mam nadzieję, że zobaczę ją podczas polowania albo dzielenia języków. Zginęła walcząc ze Stwórcą. Nie skończyła trenowania Szczurzej Łapy, mogła tyle zrobić. Mieć kolejne kociaki, mieć kolejnego ucznia. Może zrobić coś imponującego? A tak to trafiła do klanu gwiazdy i już nic nie osiągnie tutaj. Podnoszę głowę i patrzę w wieczorne niebo. Ciekawe, czy obserwuje mnie z klanu gwiazdy? Skoro są na Srebrnej Skórze to może nas obserwują? Pewnie tak, jednak czy jest ze mnie dumna? Próbuje strzepnąć łzę powiekami. Nie. Jesteś silny. Dla niej. Dla swojej rodziny. Opuszczam głowę i odchodzę. Może coś złapie? Zwierzyna pewnie powoli wstaje, a jakaś mysz może wyjdzie?
***
Wychodzę ochoczo z obozu. Nowy dzień, słońce świeci zza pojedynczych chmur. Dobry dzień na polowanie. Może złapie coś? Wczoraj tego nie zrobiłem, więc przydałoby się nie być bezużytecznym wojownikiem. Skoro nie idę na żaden patrol. Wychodzę z obozu. Idę w głąb lasu. Lekki ciepły wiatr zawiał lekko. Nowe liście rosną na drzewach. Zielone jak trawa, piękne są. Rozglądam się po lesie. Zawsze się dziwię jak inne klany dają radę żyć bez lasu? Tu jest tak pięknie i tak cudownie się tu żyje. Uśmiecham się pod nosem i biegnę w las. Trudno będzie się rozpędzić, jednak nie po to tutaj jestem. Powinienem zapolować. Zatrzymuje się powoli. Łapa za łapą. Wciągam powietrze. Zapach. Myszy! Rozszerzam oczy i rozglądam się powoli za zwierzyną. Obracam się jak najciszej w jej stronę. Ta szara istota nie ma już szans! Wysuwam pazury i skaczę na niego. Przyciskam ją łapą do ziemi. Myszka piszczy i chyba umarła. Zakopuje zdobycz i idę dalej. Może zaniosę ją medykom? Przechodzę obok dość wysokiego drzewa. Słyszę odgłos jakiegoś ptaka. Złapie go! Wysuwam pazury i zaczynam wspinać się o drzewo. Patrzę w bok, wysoko już dość jestem. Czemu ptaki nie zakładają sobie gniazd niżej? Wchodzę na dość chudą gałąź. Mam nadzieję, że nie pęknie. Ptak odlatuje. Ucieknie mi. Gałąź trzaska. To nie to. Kolejny trzaśnięcie. Gałąź odłamuje się. Ja-a nie chce umierać! Dociskam mokre oczy. Klanie Gwiazdy czemu? Spadam na ziemię. Ja chcę żyć-ć. Ból. Próbuje podnieść wzrok jednak nie mam siły. Czy to koniec? Kolejna fala bólu… Próbuje podnieść głowę jednak nie mogę, nie panuje nad swoim ciałem. Ból ustaje. Ciemność zalewa moje pole widzenia.
;-;
OdpowiedzUsuń[*]
OdpowiedzUsuń