Właśnie wrócił z polowania. Oczywiście, że było udane. W końcu odkąd woda nieco opadła, polowanie na ryby były znacznie łatwiejsze! Mógł wejść głębiej i szybciej odciąć drogę ucieczki!
Teraz jednak zmierzał w kierunku Króliczego Serca. Chciał go wypytać jak tam trening Malinowej Łapy. Odkąd Jesiotrowa Łapa został wojownikiem, bardzo zainteresował się życiem swoich dzieci. W końcu to nie było byle co! Jego maluszki dorastały! Aż trudno mu było uwierzyć, że minęło tyle księżyców! Nadal czuł się młodo, a już na karku czuł powiew starości.
- C-cześć. - miauknął cicho Królicze Serce. - J-jesionowy Wichrze? - poczekał, aż kocur zwróci na niego niebieskie ślepia. - Mówiłeś o jakiejś rozrywce. A ja.. ja chyba potrzebuje czegoś.. co pomoże mi na chwile odpocząć. No tego to się nie spodziewał. Pamiętał, że proponował mu wspólną zabawę, ale to było dawno temu, kiedy sam miał mnóstwo problemów i sobie z nimi nie radził. Dzisiaj jednak jego życie powoli wracało do normy. No... Prawie. Gdyby jeszcze Kacza Łapa i Borsuczy Warkot przestali się kłócić... Byłby chyba szczęśliwy.
- Cóż... No... Tak... Ty nadal...? - zapytał ostrożnie.
- Jest lepiej...
Kiwnął głową. Hm... Więc chciał odpocząć. Nie wiedział tylko, czy to co mu zaproponuje sprosta oczekiwaniom kocura. Jego sprostało.
- No dobrze. To chodź ze mną - Machnął ogonem, kierując się w stronę legowiska lidera.
Zdziwiony Królicze Serce, spojrzał na niego pytająco. No co? Przecież nie pójdzie po kocimiętkę do medyków, bo jeszcze Mglisty Sen z Poranną Zorzą będą zadawać pytania. A Aroniowa Gwiazda ma schowane co nieco na czarną godzinę.
- Zaczekaj tu - Szybko wskoczył do dziupli i złapał kilka listków kocimiętki, ukrytych pod mchem.
Miał nadzieję, że wujek się nie obrazi, gdy zorientuję się, że ktoś pożyczył jego cenne ziółka.
Dał znać Króliczemu Sercu, że wszystko w porządku, po czym udali się nad wysuszony brzeg rzeki. Zastępca położył przed nim kilka, ładnie pachnących listków i zachęcił go łapą.
- Spróbuj. Nie pożałujesz. - Uśmiechnął się.
- To... To ma być zabawa? - zapytał nieco sceptycznie.
- No dalej! Ja też tak pierwszy raz zareagowałem, ale nie pożałujesz.
Nadal nieprzekonany wojownik w końcu złapał w pysk listki i je zjadł. Tylko był jeden problem. Królicze Serce zjadł wszystkie co przyniósł! Oczywiście, że martwił się, jak ten zareaguje na taką dawkę. Może myślał, że powinien wziąć wszystkie, bo inaczej nie zadziała? Ale to stawiało też inny problem... Liczył, że i on będzie mógł się rozerwać. No nic. Będzie jako ten trzeźwy chronił kocura przed głupotami.
- No i jak tam? Czujesz się inaczej?
<Królicze Serce? Ups XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz