- Co zrobiłeś mojemu kochanemu Orliczkowi? Widzisz jak jego piękne futro przemokło?! Jak ja się z nim pokażę?? - Miauczał głośno, ignorując inne koty dookoła.
Miałem wrażenie, że cały klan zebrał się w obozie przez tę ulewę.
- Najpierw daj mu się wyspać, świetnie się spisał. Pochwal go później. - Odparłem, siląc się na poważny ton, by Narcyzowy Pył zrozumiał za pierwszym razem.
Bardzo często słowa wylatywały mu uszami przez jego ignorancję. W gruncie rzeczy wystarczył odpowiedni ton albo zaczepka słowna, by wojownik cię wysłuchał.
Bez następnych słów minąłem mentora białego ucznia idąc do legowiska. Będąc cały w błocie koniec końców uznałem, że tylko pobrudzę innych.
Skuliłem się pod krzakiem jeżyn, powoli i mozolnie wylizując futro. Błoto smakowało obrzydliwie, ale gdy w skończyłem, mogłem ze spokojnym sumieniem pójść na mój mech.
Nie umyłem całej sierści, zabrakło mi chęci oraz sił. Moje łapy ledwo dodźwigały mnie do legowiska.
Położyłem się cicho obok Hiacyntowej Cętki, która podobnie jak ja musiała niedawno wrócić. Jej mokre futro przyległo do mojego, ale co miałem zrobić? Miejsca było mało, bo każdy chciał się schronić.
Z momentem zamknięcia oczu odpłynąłem, nie mając nawet chwili na życiowe przemyślenia.
~*~
Nie byłem pewien ile czasu minęło, odkąd zasnąłem. Wróciłem późnym południem, obudziłem się, gdy księżyc zalewał nasze tereny swoim blaskiem. W powietrzu czułem chłód, a dookoła mnie spali w najlepsze wojownicy. Otwierając oczy dostrzegłem przewracajacą się na mój mech Cienistą Łzę. Wstałem szybko, by kotka się nie obudziła.
Delikatnie i ostrożnie wyszedłem na zewnątrz. Na ziemi stały kałuże, błoto i kto wie co jeszcze.
Z niechęcią przez nie przeszedłem.
Co właściwie miałem teraz robić? Nie czułem się zmęczony pierwszy raz od paru, ale doskonale wiedziałem, że to tylko chwilowe.
Moje łapy pulsowały po poprzednim biegu, jakby były na mnie obrażone za ten wysiłek.
Westchnąłem cicho, idąc na obchód obozu.
Sprawdziłem najpierw czy z wojowników wszyscy śpią. Było tak cicho i dobrze. Dawno nie czułem takiego spokoju, jak teraz błądząc po obozie.
Następnie zobaczyłem legowisko medyków. Jeżowa Ścieżka spał smacznie, a jego uczennica wraz z Zajęczą Stopą leżały obok niego.
W żłobku nie było kociąt, więc ominąłem go, wspominając swoje dziecięce lata. Z drugiej strony tak niedawno były w nim kocięta lidera...
Myśląc o nim, poszedłem do jego legowiska, szybko zajrzeć jak się miewa. Spał spokojnie, otulony mchem. Odetchnąłem cicho.
Ostatnim punktem zostało legowisko uczniów. Zastanawiało mnie, czy Orlikowa Łapa też nie mógł spać? Położył się chyba nawet wcześniej ode mnie...
Zajrzałem zaciekawiony do pełnego uczniów legowiska, szukając wzrokiem białej kulki.
<Orlikowa Łapo? Śpisz? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz