*skipek, hyhy*
Pieszczoty z kotką stały się wręcz jego kolejnym punktem w planie dnia, który wykonywał najchętniej, co prawda musiał na to trochę poczekać, jednakże świadomość, że niedługo będzie mógł znów przytulić kotkę i powiedzieć, jak bardzo ją kochał, skutecznie wynagradzał mu to upierdliwe czekanie. W obozie nadal zachowywali się jak zwykli przyjaciele, mimo plotek o tym, że są parą. Po prostu... po prostu Igła nadal nie wiedział kiedy, jak i gdzie powiedzieć swoim dzieciom o tym, że ma kogoś. Owszem, nadal tęsknił za Gąską, jednakże sama szylkretka podczas dawania życia kazała mu przestać żyć przeszłością.
I tej rady zamierzał posłuchać...
- Jesteś pewny? - miauknęła kotka, liżąc go za uchem. Westchnął ciężko, wtulając się w nią jeszcze bardziej. Gałęzie krzewu bzu łaskotały go w boki przy każdym ruchu. Co prawda był ścisk, jednakże liście zapewniały im prywatność oraz schronienie przed deszczem.
W tym momencie czuł się niczym jakiś głupi szczeniak, który uciekł przed rodzicami, by spotkać się ze swoją zakazaną miłością. Zaśmiał się pod nosem na niedorzeczność całej tej sytuacji.
- Ja... nie wiem, Iskierko... - odparł, z radością przyjmując pieszczotę. Przysunął się bliżej kotki, po czym polizał ją czule po policzku, na co ta zamruczała radośnie - Wiesz, że nadal mam napięte stosunki z Ostrokrzewikiem... Ja... nie chcę, żeby między nami coś się popsuło... - szepnął, spoglądając na partnerkę, która właśnie przewróciła się na grzbiet, przeciągając przy tym. Igła oparł łeb na jej klatce piersiowej wzdychając cicho. Gdyby tak był inny sposób... Nie chciał się wiecznie ukrywać, wiedział, że nawet teraz rani Miedzianą Iskrę, chociaż ta zapewne nigdy by mu tego otwarcie nie powiedziała.
- Wiem Igiełko, jednak i tak będziesz musiał im powiedzieć, jestem pewna, że chłopcy zareagują tak dobrze, jak Słoneczny Zmierzch i Przygasający Płomyk - uśmiechnęła się pokrzepiająco, po czyn zetknęła się ze swoim partnerem nosami.
- Wiem, wiem...
Westchnął cicho, wtulając się w jej miękkie i pięknie pachnące futerko. W tym momencie nic się dla niego nie liczyło, nic oprócz partnerki, która właśnie gorliwie myła mu uszy. Chciał z nią spędzać każdą chwilę, wystarczyło, że była u jego boku, to świat dla Iglastej Gwiazdy zdawał się mieć więcej barw, które rozgrzewały jego serce.
Wpatrywał się w jej błękitne ślepka, uśmiechając się przy tym łagodnie. Nigdy, przenigdy nie pomyślał, by mógł zakochać się właśnie w niej. Owszem, zawsze chętnie zamienił z płową słówko czy dwa, jednakże miłość? Kocur wrócił myślami do dawnego siebie, tulącego się do Gąski, niecierpliwie wyczekującego ich pierwszego miotu... Mimowolnie w kącikach jego oczu pojawiły się łezki, które szybko otarł łapą. Bycie ojcem to chyba jedna z najcudowniejszych rzeczy, jaką mógł kiedykolwiek doświadczyć i cóż... z pewnością by nie narzekał, gdyby został nim po raz kolejny. Zawahał się przez chwilę, przecież... nic się nie stanie, jeśli to zaproponuje, prawda? Otworzył już pysk, jednakże kocica go ubiegła.
- Wiesz Igiełko... myślałam trochę nad tym i... co byś powiedział na zostanie tatą, kiedy wszystko się ułoży? - uśmiechnęła się nieśmiało. Tak, zdecydowanie gdyby koty mogły się zarumienić, ta dwójka z pewnością już miałaby pyski w kolorach buraczanej czerwieni.
- Ja... byłbym najszczęśliwszym kocurem na ziemi - uśmiechnął się, stykając z pointką nosami. Kochał ją. Tak bardzo kochał...
< Miedziana Iskro? :3 >
Awww, kolejne małe Igiełki, tak
OdpowiedzUsuńO jejku💙💙
OdpowiedzUsuń