Normalny dzień. Niedawno padało, przez co duża ilość błota pojawiła się w żłobku. Trójka, dzięki swojemu przewrażliweniu na punkcie brudnej sierści, zdołał odszukać suche miejsce i ułożyć się w nim wygodnie. Trzcinowy Brzeg karała Ciężkiego za kolejny kawał, który wykonał na matce. Na szczęście nie wplątał w to Świtu, chociaż point chciał również przestraszyć mamę. Bral rówieśników w żłobku wymuszał na braciach wymyślanie coraz to bardziej wyrafinowanych zabaw, żeby zabić nudę. Na szczęście za niecałe dwa księżyce dostąpią zaszczytu wstąpienia w grono uczniów, dzięki czemu ich życie stanie się znacznie bardziej urozmaicone.
Podszedł do liliowego kuzyna, omijając kałuże. Do każdego innego podbiegłby, nie zważając na brudną i przemoczoną sierść. Jednak zielonooki rządził się innymi prawami i Świt musiał uważać przy nim na każdy ruch. Kiedyś przyszły medyk doczepiał się wszystkich wypowiedzianych przez pointa słów, teraz... stał się mniej drobiazgowy i chyba przyzwyczaił się do obecności płowego. Ciągle nie przepadał za Ciężkim, nie mieli ze sobą bliżych interakcji.
- Jestem! Dzisiaj zrobiłem coś niezwykłego! Złapałem biedronkę z żółtymi skrzydłami, nie z czerwomymi! I podarowałem mamie czterolistną koniczynę! Nie trzylistną - chwalił się Świt Trójce, machając ogonem na prawo i lewo. Cieszył się z takich drobnych rzeczy, dawały mu dużo radości i pozwalały zapomnieć o nudzie i braku zbliżonego księżycami towarzystwa.
- Hm... Ciekawe - odpowiedział krótko lilowy. - Wiem jednak o znacznie ciekawszej rzeczy, niż twoje podarunki... - W tym miejscu starszy zaczął opowieść o Wilczym Sercu i klifiaczce morderczyni. Podczas codziennego słuchanie plotek Świt część zbędnych informacji zapominał, bo nie wydawały mu się potrzebne. Niektóre starał się zapamiętać, aby przy pierwszym spotkaniu z danym wojownikiem nie palnąć gafy i zrobić względnie dobre pierwsze wrażenie.
- A teraz podobno na naszych terenach grasują psy! Psy! - przeszedł z tematu psychopatycznej klifiaczki do nowej informacji. Na dźwięk o psach Świt podniósł głowę z zaciekawieniem, a w morskich oczach pojawiły się zainteresowanie i czysta ciekawość.
- Chciałbym jakiegoś spotkać - rzucił mimowolnie. Nie wiedział, co to pies, ale słyszał, że to wierni towarzysze Dwunożnych i cuchną gorzej niż koci stolec.
- Życie ci niemiłe? - Trójka przewrócił oczami, prychając z politowaniem. Czego innego można się spodziewać po żłobkowym marudzie i plotkarzu? No niczego. Inteligencją może i nie grzeszy, ale podczas wojny zwiałby ma drzewo i czekał, aż wojenna zawierucha skończy się. - A co myślisz o tej całej sytuacji z tym morderstwem? Z chęcią zobaczyłbym jak dziadek, opieprza tą wyłysiałą gnidę. - Trójka uśmiechnął się na myśl o zemście lidera Klanu Wilka.
Świt pomyślał chwilę. Co on może sądzić o kotce, której nie widział na oczy i wiedział o niej tylko z plotek?
- Nie wiem. Nie miałem z nią doczynienia. Ciekawi mnie inna rzecz... Kiedy odwiedzi cię znwou twoja dziewczyna? - zapytał się, obracając się na plecy.
- Co ty powiedziałeś?! - Zszokowany liliowy stanął i napiął mięśnie, aby zapewne ukarać kuzyna za taką wścibskość i ciekawość. Świt nie bał się, zielonooki wielokrotnie groził podrapaniem czy ugryzieniem, kończyło się zawsze na groźbach, bądź odepchnięciu ogonem.
- Dlaczego się tak wkurzasz? Zadałem kulturalnie pytanie. - Point obrócił się ze spokojem na brzuch. - Często przychodzi do ciebie Miedziana Iskra. Wychodzisz z nią i wracasz późno, cały zadowolony i uradowany nawet, gdy przed wyjściem masz bardzo zły humor. Coś sobie szepczecie. Nie pozwalacie nikomu się do siebie zbliżać. To nie wygląda na zwykłą znajomość.
Trójka lekko się rozluźnił, lecz nibynóżka madal drżała z oburzenia. Usiadł tuż przy drobnym ciele kuzyna.
- Może łączy nas bliska więź. Nawet bardzo bliska, ale nic poza tym. Ona posiada partnera. No... Mamy swoje sekrety, nie musisz o nich wiedzieć, dzieciaku. Nie zrozumiesz ich swoim głupiutkim łebkiem. - Puknął kuzyna ogonem po głowie.
Świt zmrużył oczy.
- Podobno jestem mądry. Sam mi to powiedziałeś - powiedział point. Położył łapę na ogonie liliowego, aby nie otrzymać kolejnego pacnięcia.
- To nie był komplement, a chwilowe stwierdzenie faktu. Część głębszej intrygi.
- No dobrze, dobrze. Jak mówisz... Dlaczego Strzyżykowa Łapa nie dokończyła jeszcze szkolenia?
<Trójko?>
Podszedł do liliowego kuzyna, omijając kałuże. Do każdego innego podbiegłby, nie zważając na brudną i przemoczoną sierść. Jednak zielonooki rządził się innymi prawami i Świt musiał uważać przy nim na każdy ruch. Kiedyś przyszły medyk doczepiał się wszystkich wypowiedzianych przez pointa słów, teraz... stał się mniej drobiazgowy i chyba przyzwyczaił się do obecności płowego. Ciągle nie przepadał za Ciężkim, nie mieli ze sobą bliżych interakcji.
- Jestem! Dzisiaj zrobiłem coś niezwykłego! Złapałem biedronkę z żółtymi skrzydłami, nie z czerwomymi! I podarowałem mamie czterolistną koniczynę! Nie trzylistną - chwalił się Świt Trójce, machając ogonem na prawo i lewo. Cieszył się z takich drobnych rzeczy, dawały mu dużo radości i pozwalały zapomnieć o nudzie i braku zbliżonego księżycami towarzystwa.
- Hm... Ciekawe - odpowiedział krótko lilowy. - Wiem jednak o znacznie ciekawszej rzeczy, niż twoje podarunki... - W tym miejscu starszy zaczął opowieść o Wilczym Sercu i klifiaczce morderczyni. Podczas codziennego słuchanie plotek Świt część zbędnych informacji zapominał, bo nie wydawały mu się potrzebne. Niektóre starał się zapamiętać, aby przy pierwszym spotkaniu z danym wojownikiem nie palnąć gafy i zrobić względnie dobre pierwsze wrażenie.
- A teraz podobno na naszych terenach grasują psy! Psy! - przeszedł z tematu psychopatycznej klifiaczki do nowej informacji. Na dźwięk o psach Świt podniósł głowę z zaciekawieniem, a w morskich oczach pojawiły się zainteresowanie i czysta ciekawość.
- Chciałbym jakiegoś spotkać - rzucił mimowolnie. Nie wiedział, co to pies, ale słyszał, że to wierni towarzysze Dwunożnych i cuchną gorzej niż koci stolec.
- Życie ci niemiłe? - Trójka przewrócił oczami, prychając z politowaniem. Czego innego można się spodziewać po żłobkowym marudzie i plotkarzu? No niczego. Inteligencją może i nie grzeszy, ale podczas wojny zwiałby ma drzewo i czekał, aż wojenna zawierucha skończy się. - A co myślisz o tej całej sytuacji z tym morderstwem? Z chęcią zobaczyłbym jak dziadek, opieprza tą wyłysiałą gnidę. - Trójka uśmiechnął się na myśl o zemście lidera Klanu Wilka.
Świt pomyślał chwilę. Co on może sądzić o kotce, której nie widział na oczy i wiedział o niej tylko z plotek?
- Nie wiem. Nie miałem z nią doczynienia. Ciekawi mnie inna rzecz... Kiedy odwiedzi cię znwou twoja dziewczyna? - zapytał się, obracając się na plecy.
- Co ty powiedziałeś?! - Zszokowany liliowy stanął i napiął mięśnie, aby zapewne ukarać kuzyna za taką wścibskość i ciekawość. Świt nie bał się, zielonooki wielokrotnie groził podrapaniem czy ugryzieniem, kończyło się zawsze na groźbach, bądź odepchnięciu ogonem.
- Dlaczego się tak wkurzasz? Zadałem kulturalnie pytanie. - Point obrócił się ze spokojem na brzuch. - Często przychodzi do ciebie Miedziana Iskra. Wychodzisz z nią i wracasz późno, cały zadowolony i uradowany nawet, gdy przed wyjściem masz bardzo zły humor. Coś sobie szepczecie. Nie pozwalacie nikomu się do siebie zbliżać. To nie wygląda na zwykłą znajomość.
Trójka lekko się rozluźnił, lecz nibynóżka madal drżała z oburzenia. Usiadł tuż przy drobnym ciele kuzyna.
- Może łączy nas bliska więź. Nawet bardzo bliska, ale nic poza tym. Ona posiada partnera. No... Mamy swoje sekrety, nie musisz o nich wiedzieć, dzieciaku. Nie zrozumiesz ich swoim głupiutkim łebkiem. - Puknął kuzyna ogonem po głowie.
Świt zmrużył oczy.
- Podobno jestem mądry. Sam mi to powiedziałeś - powiedział point. Położył łapę na ogonie liliowego, aby nie otrzymać kolejnego pacnięcia.
- To nie był komplement, a chwilowe stwierdzenie faktu. Część głębszej intrygi.
- No dobrze, dobrze. Jak mówisz... Dlaczego Strzyżykowa Łapa nie dokończyła jeszcze szkolenia?
<Trójko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz