Strzepnęła zimną kroplę, która spadła dokładnie na jej nos. Las chronił przed deszczem, ale od czasu do czasu kapiącej z nieba wodzie udawało się przedrzeć przez zaporę drzew i kapnąć akurat na nią. Zamachała na boki ogonem.
Wciąż nie spotkała żadnego kota. Nie wierzyła, żeby poza terenami klanów nie było ich wcale, szczególnie, że niedaleko mieszkali Dwunożni. Dlatego wędrowała dalej, przy okazji polując i szukając czystej wody. Na Pójdźkę nie miała co liczyć.
Poczuła, że ktoś ją obserwuje. Uśmiechnęła się. Deszcz utrudniał wyłowienie jakiejkolwiek woni, ale udało jej się złapać słaby aromat samotnika. Przeciągnęła się powoli, prężąc ogon i ziewnęła, pozwalając, by z jej gardła wyrwało się krótkie miauknięcie. Teraz już wiedział, że miała świadomość, że tu jest.
Przed nią, jak duch, miękko pojawił się czarny kocur. Jego krwistopomarańczowe ślepie przyglądało jej się zimno. Uśmiechnęła się do niego, prezentując białe kły.
- Czego tu szukasz? - głos miał chłodny i niski. Zadrżała wewnątrz. Smukła lecz silna sylwetka była ucieleśnieniem siły, a z jego oczu biła mroczna potęga. Zauważyła, że przez jedno ciągnie się blizna. Piękna.
- Ciebie - zamruczała, patrząc mu w oczy. Zrobiła krok do przodu, nie odrywając od niego wzroku. Stali mysią długość od siebie i teraz dokładnie czuła jego zapach. Krew, wolność i noc.
Roześmiał się. A później jednym ruchem przygwoździł ją do ziemi.
- Mógłbym cię teraz zabić - wysyczał jej do ucha. Jej serce przyspieszyło, ale nie miało to nic wspólnego ze strachem.
- Ale tego nie zrobisz - zamruczała. Przygniatał jej łapy swoimi, a jego pierś znajdowała się tuż nad jej piersią. Czuła, jak podnosiła się i opadała w rytm jego oddechu.
- Dlaczego niby? - zniżył głos do szeptu. Jego gorący oddech muskał jej ucho.
Podniosła się lekko, tak żeby jej pyszczek znalazł się przy jego uchu i wyszeptała kilka słów, po czym znów opadła na ziemię.
Przyglądał jej się przez chwilę. Nagle dopadł do jej gardła i zacisnął na nim szczęki. Jęknęła, odchylając głowę. Kopnęła go na oślep w brzuch, uwalniając łapy. Ugryzł ją mocniej, ale nie dawała za wygraną. Zrzuciła go z siebie, łapiąc oddech. Teraz ona rzuciła się na niego, łapiąc go za kark. Strącił ją z siebie jak niesfornego kociaka. Upadła na brzuch, uśmiechnęła się do niego drapieżnie. Przewróciła się na grzbiet, zaczęła mruczeć wijąc się po ziemi. Bez problemu do niej dopadł, wgryzając się w luźną skórę z boku jej szyi.
W jego ślepiach błyszczało coś bardzo mrocznego.
Trzepnęła go pazurami po pysku, na co zawarczał i mocniej przyszpilił ją do ziemi.
- Zgoda - wymruczał, nie zwalniając uchwytu.
Szarpnęła się, ugryzła go za uchem. Delikatniej. Raz. Drugi.
W odpowiedzi przewrócił ją na brzuch i wgryzł się w jej kark.
Gdy zasypiała o świcie, zmęczona i poraniona, na jej pyszczku malował się uśmiech.
Jebana masochistka XDD
OdpowiedzUsuń