Moje futro było brudne od ciemnej ziemi, posklejane i śmierdzące. Teraz nie miałem wyboru, musiałem je umyć.
- Konwalio, ja bym nie zginął - oznajmiłem jej spokojnie, nie chcąc, by dalej się martwiła.
- Ale groziło wam niebezpieczenstwo! - Miauknęła zmartwiona.
- Możesz mi wierzyć, że nie takie rzeczy przeszliśmy. - Mruknęła Pliszkowy Krok, otrzepując głowę z nadmiaru ziemi.
- Jak się tam znaleźliście? - Zapytała, nadal nerwowo grzebiąc łapkami w trawie.
- Pliszkowy Krok polowała, a że ostatnio sporo padało, tunel zaczął się walić. - Wyjaśniłem, bo kotka zajęta była czyszczeniem uszu z ziemi. - Byłem niedaleko, to pomogłem.
- Ale przecież ty też... - Zaczęła czarno-biała.
- Dałbym radę - prychnąłem - ale dobrze, że się zmartwiłaś.
Kotka nie wyglądała na przekonaną. Uniosła jedną brew, zapewne rozmyślając nad prawdziwością moich słów.
No bo przecież uciekłem jej z obozu, kiedy miałem się leczyć, do tego znalazła mnie w zapadającej się norze.
- No słuchaj, może nie jestem w najlepszej formie, ale nie znaczy to, że jestem bezsilny - zacząłem się tłumaczyć, dokładnie tak, jakby kotka miała nade mną jakąś władzę.
W pewnym sensie miała, Zajęcza Stopa to mocna osobowość. Ani ja, ani kotka nie chcieliśmy jej się sprzeciwiać.
Chociaż mi mogła już oberwać uszy. Jeśli usłyszy, co zrobiłem, mogłem się z nimi pożegnać.
- Wracamy. - Zarządziła uczennica.
Bez zbędnych sprzeczek poszedłem za Konwaliową Łapą. Błoto nieprzyjemnie przeszkadzało mi w marszu.
- Poczekaj, poczekaj - miauknąłem do koteczki.
- Coś się stało? - Odwróciła się zmartwiona.
- Tak. Błoto na moim futrze - odparłem beztrosko.
Usiadłem, mozolnie wylizując bok. Kotka westchnęła zrezygnowana, siadając niedaleko mnie. Pewnie śmierdziałem na tyle, że bliższy kontakt był nieprzyjemny. No cóż, co poradzę?
Błoto smakowało obrzydliwie, a w najbliższym otoczeniu nie znajdowała się żadna kałuża, bym mógł je umyć. Pozostało tradycyjne wylizywanie.
- Um, Konwalio? - Zacząłem niepewnie.
- Słucham?
- Możesz nie mówić o tym Zajęczej Stopie? - Zapytałem tak niewinnie, jak potrafiłem.
Może i chciałem wkupić się w jej łaski, albo zwyczajnie bałem się Zajęczej Stopy.
<Konwaliowa Łapo? ^^>
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń