*przed chorowańskiem*
Wraz z liderem skierowali łapy w stronę legowiska medyczki. Po krótkiej rozmowie Deszczowa Gwiazda zadecydował, że kocie musi u nich zostać. Przy obecnych warunkach puszczenie go byłoby skazaniem na śmierć. Dlatego tymczasowo został przyjęty do klanu. Co za tym szło musiał dostać klanowe imię. Aroniowy Podmuch poszedł z liderem tylko po to, by ten nie krzywdził malca nowym imieniem. Patrząc na jego kocięta nie miał za dobrego gustu.
W końcu jaki rodzic nazywa swojego syna Skała?
Nic dziwnego, że ten wolał dać się unieść prądom rzeki i utopić niż zostać wojownikiem.
— O, jesteście — miauknęła na ich widok Słodki Język.
Jej zmęczone dwukolorowe ślipia jasno mówiły, że malec już nie spał. Kocur domyślał się jedynie jakie katorgi ta musiała przejść.
— Aroniowy Podmuchu! — zawołało cynamonowe kocie, przybiegając do niego.
Patrząc na nie teraz trudno było uwierzyć, że jeszcze jakiś czas temu zdawał się być umierający. Teraz znów było go wszędzie pełno. Wojownik uniósł pytająco brwi.
— Czego? — mruknął, otulając łapy ogonem.
Maluch podbiegł do niego. Uśmiechnął się, a jego zielone ślipia zdawały być pełne wesołych iskierek.
— Dziękuję za ratunek! Gdyby ty to nie wiem co by ze mną było... Więc dziękuje! Jest pan teraz moim... — łapa czarno-białego wojownika zatkała mu w końcu pysk.
Kociak uniósł pytająco brwi. Aroniowy Podmuch wywrócił oczami.
— To jest Deszczowa Gwiazda — przedstawił niezbyt chętnie stojącego obok niego kocura. — Musisz zamknąć jadaczkę i posłuchać go, kumasz? — syknął, a gdy kociak kiwnął łbem, zdjął łapę z jego pyska.
Zielone ślipia przeniosły się na sędziwego kocura.
— Witaj — srebrny przywitał się z malcem. — Widzę, że poznałeś już Słodki Język i Aroniowy Podmuch. Tak samo jak ja są oni członkami Klanu Nocy — wyjaśniał kocurkowi. — Słyszałem, że Aroniowy Podmuch obiecał ci znaleźć matkę i mam zamiar spełnić tą obietnicę, ale przez obecną pogodę średnio mamy jak. Chciałbyś dołączyć do naszego klanu chwilowo? — zaproponował mu lider.
— Jasne! — odpowiedział mu od razu maluch bez zawahania. — A czym są ci wojownicy? I czemu macie takie dziwne imiona? Oraz skąd one się biorą? W końcu nie wyglądasz jak deszczowa gwiazda? Choć może jak zmruży się oczy to trochę. Ale naprawdę tylko trochę... — przeniósł spojrzenie na medyczkę. — A ty masz słodki język? Inne koty w klanie też mają słodkie języki, czy tylko ty? — zalał ich falą pytań kocie.
Aronia pokręcił zrezygnowany łbem. Mógł jednak odpuścić sobie te odwiedziny.
— Pierw powiedz jak ci na imię — miauknął spokojnie lider, który powoli zaczynał też mieć dość pytań malca.
— Tobby jestem — przedstawił się z dozą dumy.
Aronia zmarszczył nos. Cóż za dziwne imię nosiło to kocie.
— Klanowe imiona pochodzą od natury, więc musimy ci nadać nowe — wyjaśnił Deszczowa Gwiazda, przyglądając się uważnie kociakowi. — Może Maczek? Albo Stokrotek? — zastanawiał się kocur.
Aronia prychnął.
— Gejowe — ocenił z pogardą. — Prawdziwy wojownik powinien mieć bojowe imię. Krew, Pazur albo Śmierć — podał kilka godnych jego zdaniem uwagi.
Słodki Język pokręciła łbem z rezygnacją. Jej zmęczone ślipia spoczęły na kocurach.
— Myślę, że twoje też nie są za dobre, znasz jakiegokolwiek kota o takim imieniu? — wyjaśniła delikatnie przyjacielowi. — Może zapytajmy Tobby'iego jak chce mieć na imię? — zaproponowała.
Aroniowy Podmuch się skrzywił. Uważał, że to z jego propozycji powinno być wybrane imię. W końcu jaki wojownik od jakiegoś kwiatka?
— Chciałbym, żeby Aroniowy Podmuch mi wybrał — miauknął kociak, wpatrując się w kocura z wesołymi iskierkami w ślipiach.
Wojownik uśmiechnął się paskudnie.
— Widzisz? — mruknął dumny, że kociak go poparł. — Dobra to może... — zastanawiał się rozglądając po legowisku medyczki. Koniec końców jego ślipia napotkały się z podekscytowanymi oczami Tobby'iego pełnymi radosnych iskierek. — Iskierka...?
Cisza wypełniła na uderzenie serca legowisko medyczki. Zarówno Słodki Język jak i lider nie spodziewali się takiej propozycji od Aronii. Widząc ich zaskoczone pyski, kocur prychnął po czym spojrzał na malca.
— Może być? — mruknął chłodno, chcąc pokazać, że nie przyjmuje odmowy.
Cynamonowy pokiwał energicznie łebkiem.
— Tak! Jest fajne i super bojowe! — pochwalił wybrane imię, dreptając wesoło.
* * *
Wraz z lekkim ociepleniem zielony kaszel opuścił ich obóz. Niestety zabrał ze sobą matkę Aronii Ognisty Krok. Kocur przeżywał śmierć rodzicielki, ale nie pokazywał tego po sobie. Wszelkie emocje zamknął szczelnie w sobie. Zmierzał w stronę legowiska medyczki. Dziś miał być pierwszy dzień Iskierki w kociarni. Słodki Język chyba cieszyła się jeszcze bardziej niż sam maluch. Aronia nie dziwił się jej, po tylu wschodach słońca w jednym legowisku z tym kociakiem każdy w końcu straciłby nerwy. Przez to, że maluch trafił do nich prawie na samym początku epidemii słaby i przemoknięty dopiero teraz, gdy wszystkie koty wyzdrowiały, opuszczał legowisko medyczki. Poza tym jego ględzenie jęzorem nie pozwała spać zdrowiejącym kotom, więc wystawiony przed wejściem do legowiska siedział lekko znudzony. Łapą tarmosił wystający z ziemi pęd trawy, a jego ogonem drżał zniecierpliwiony. Aroniowy Podmuch już teraz czuł bijące z niego podekscytowanie.
— Aroniowy Podmuchu! Aroniowy Podmuchu! — wołał go Iskierka, gdy zauważył czarno-białego wojownika.
Kocur machnął ogonem i przewrócił oczami.
— Czego się drzesz, przecież cię widzę — syknął, podchodząc do malca.
<Iskierko?>
G e j o w e i m i ę
OdpowiedzUsuńMokry pozdrawia XD
dobrze, że się nie poznali xd
Usuń"Maczek? Albo Stokrotek? — zastanawiał się kocur.
OdpowiedzUsuńAronia prychnął.
— Gejowe — ocenił z pogardą. — Prawdziwy wojownik powinien mieć bojowe imię. Krew, Pazur albo Śmierć — podał kilka godnych jego zdaniem uwagi."
Kocham te teksty Aronii XDD