Wstałam rano, w legowisku leżeli jeszcze prawie wszyscy wojownicy. Wyszłam na środek obozu. Świerkowa Kora wychodziła z obozu wraz ze swoją przybraną siostrą - Złocistą Rzeką. Podbiegłam do nich.
- Gdzie idziecie? - spytałam wesoło, uśmiechając się do nich.
- Idziemy na spacer - odpowiedział spokojnie Świerk - Chcesz pójść z nami?
- Hmm.. W sumie co mi szkodzi - odpowiedziałam. Szybko wyszliśmy z obozu, idąc w kierunku złotych traw. Złocista Rzeka nagle zatrzymała się, nasłuchując i pobiegła w las.
- Widziałaś już kociaki w żłobku? - zagadnął.
- Tak, przychodzę tam w sumie co drugi dzień, ciekawe czy któreś z nich zostanie moim uczniem - zamyśliłam się.
- Też chciałbym dostać ucznia - powiedział zdecydowanie, co było u niego rzadkością - Już pd dawna jestem wojownikiem, pewnie dostałbym już jakiegoś ucznia, gdyby nie to, że w ostatnim czasie nie było, żadnych kociaków - spojrzałam współczująco na kocura.
- Niedługo pewnie dostaniesz - powiedziałam i polizałam się po barku - Gdzie ta Złocista Rzeka się podziała - powiedziałam nerwowo.
- Chodźmy lepiej jej poszukać - powiedział Świerkowa Kora i poszedł w stronę, gdzie ostatnio widzieliśmy Złotą. Przedzieraliśmy się przez las, w pewnym momencie zapach się rozdzielał. Nie do końca wiedzieliśmy jak to możliwe, pewnie krążyła.
- Ja pójdę w prawo, a ty w lewo, dobrze? - powiedział, a ja kiwnęłam głową. Szłam w ciszy, w końcu poczułam zapach zagubionej. Pomiędzy krzakami zobaczyłam unoszące się kremowe futro.
- Złocista Rzeko...? - spytałam, wychylając się zza krzaków. Kotka leżała. Miała ranę w okolicy barków. Dość mocno krwawiła.
- Co się stało? - spytałam przerażona.
- To był jakiś ptak, polowałam na mysz i mnie zaatakował, wyrwałam się mu - powiedziała, głęboko dysząc.
- Zza krzaków wyszedł Świerk.
- Złocista Rzeko! - krzyknął - co się..
- Biegnij po medyczkę, ja poszukam w pobliżu pajęczyny, Turkawia Łapa mnie czegoś uczyła.
C.D.N
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz