Zastępczyni z uwagą oglądała, jak jej uczennica czai się na wyimaginowaną polną mysz. Skupienie na pyszczku Sosnowej Łapy było zabawne, jednak równocześnie — urocze. Ciernista Łodyga już dawno zapomniała o satysfakcji, wynikłej z uczenia kogoś bardzo młodego i teraz chłonęła ją pełną parą, pozwalając sobie zapomnieć o dotychczasowych troskach, które zdawały się nigdy nie maleć. Przeciwnie, zastępczyni przyzwyczaiła się wręcz, że wzrastały z dnia na dzień. Za to córka Tulipanowego Pąku, na szczęście, jeszcze nie musiała ich doświadczać i Ciernista uśmiechnęła się na tę myśl. Och, jak dawno temu mogła się postawić na jej miejscu? Trzydzieści księżyców temu? Czterdzieści?
Z przerażeniem uświadomiła sobie, jak ogromna jest to liczba. Niedługo stuknie jej pięćdziesiąty księżyc życia i w żaden sposób nie była w stanie się przed tym uchronić. To prawda, nie był to wcale sędziwy wiek. Jak na średnią swojego klanu, to mieściła się w ładnym środeczku, a nawet była jeszcze całkiem młoda. Problem w tym, że nie czuła się taka od wielu, wielu księżyców i rzadko kiedy przypominała sobie, że ma jeszcze wiele przed sobą.
Ale nie teraz! Teraz, patrząc na terminatorkę czuła się tak, jakby sama była w jej wieku i trenowała ze Rdzawym Ogonem u boku. Jakby dopiero co poznawała ten wielki, okrutny świat i myślała, że może nim zawładnąć. Ach, naiwność.
Koteczka skoczyła do przodu i pewnie gdyby jej wyimaginowana mysz naprawdę istniała, właśnie wydałaby ostatni, błagalny pisk, wyrażający tęsknotę za jeszcze nie utraconym życiem. Niestety (a może i dla owej myszy, stety) nigdy nie mogła pożegnać życia, którego nie otrzymała. Ciernista Łodyga pokiwała głową z uznaniem.
— Nieźle, nieźle — powiedziała, uśmiechając się delikatnie. — Mam wrażenie, że trochę szczególnie się zastanawiasz, zważywszy na fakt, że twojej ofiary nawet tutaj nie było, ale całość przebiegła dość płynnie. — Dumny uśmieszek na pyszczku Sosny wyrażał więcej, niż mogłaby powiedzieć. Pochwała od Ciernistej Łodygi nie była czymś codziennym i jej uczennicę wprawiła ona w nie lada satysfakcję. Cierń jednak nie zamierzała dopuścić, aby poprzestała na laurach. Nie pod jej nadzorem. — A teraz spróbujmy z praktyką... Ale nie tutaj. Przyda ci się trochę ruchu.
— Oczywiście! — zawołała Sosna. Właściwie, to Ciernistą Łodygę zastanawiał wybór Nocnej Gwiazdy. No bo, czemu ona? Niedawno skończyła trenować Ziołowy Nos, a przecież swoje mianowanie miało jej rodzeństwo! Cóż, bura miała jednak teorię, że Nocna Gwiazda brał na mentorów pierwsze lepsze koty, jakie zobaczył w tłumie. A skoro to ona truła mu dupsko, aby w końcu dzieciarnię mianował, bez wątpienia zobaczył i ją.
Uczennica i mentorka ruszyły przed siebie i miały odbić w stronę Południowego Zbocza, gdy wzrok Ciernistej przykuło wielkie, czarne cielsko, spoczywające u korzeni jednego z nielicznych znajdujących się na ich terenach drzew.
O wilku mowa, huh?
Kocica niemal od razu zatrzymała się, a po chwili zrobiła to także jej towarzyszka. Obydwie z wolna podeszły do Nocnej Gwiazdy. Były o długość drzewa od niego, gdy kocur podniósł się z trudem i zaczął... Wspinać na drzewo? Ciernista Łodyga stanęła w niewypowiedzianym szoku i wpatrywała się w poczynania swojego teścia. Czy jemu już do reszty padło na ten durny łeb?
Kocur poruszył się niezgrabnie po gałęzi i stanął nań, patrząc w dół.
— On chce skoczyć! — zawołała przerażona młodsza kotka. Cierń prychnęła z irytacją.
— Co za baran — warknęła — jeśli chciałby się zabić, wystarczyłoby, aby skoczył z poziomu swojego ego, na poziom swojej inteligencji.
Mentorka zobaczyła, że jej uczennica robi wszystko, aby tylko się nie roześmiać i wcale jej za to nie winiła, chociaż sama nie widziała w swoich słowach nic dziwnego. Zdecydowanym krokiem ruszyła przed siebie.
— Nocna Gwiazdo! — krzyknęła córka Białej Sadzawki, a spojrzenie zielonych oczu od razu przeniosło się na jej drobną, wychudzoną sylwetkę, z góry wydającą się jeszcze mniejszą i kruchą. — Co ty najlepszego wyprawiasz?!
Czarny kocur prychnął coś pod nosem, patrząc z dozą wyrzutu na matkę swoich wnuków.
— To, co powinienem już dawno! — odpowiedział jej, bez krzty emocji. — O wiele lepiej poradzicie sobie beze mnie.
Miał rację i pewnie gdyby nie był ojcem Brzoskwiniowej Gałązki, a nieopodal nie stała jej uczennica, słowa, które powiedziała Cierń, przeszłyby przez jej gardło jeszcze ciężej. A jednak, nawet i z tymi faktami nie było to nic łatwego do powiedzenia.
— Przestań gadać głupoty i złaź na ziemię! — rozkazała, tonem nie znoszącym sprzeciwu — Przestraszysz Sosnową Łapę!
Nocny za pewne zamierzał odpowiedzieć jej... Cóż, czymkolwiek, jednak gałąź, na której spoczywało jego wielkie cielsko uprzedziła go i runęła w dół, a Cierń zdążyła tylko z przerażeniem przekalkulować, że leci wprost na nią, nim drobne ciałko skoczyło na buraskę i odepchnęło ją z pola rażenia. Dopiero, gdy leżały na ziemi trochę dalej Ciernista Łodyga zrozumiała, co się stało. Z otępieniem spojrzała na swoją uczennicę.
— Sosnowa Łapo... Uratowałaś mnie — oznajmiła, patrząc na burzowiczkę. Ta uśmiechnęła się niepewnie.
— Ch-chyba tak... Ale jego nie. — Wskazała głową na bezwładne (po raz kolejny) ciało lidera, a Cierń pokiwała głową z goryczą. Matko, czy on naprawdę marnował swoje życia w tak głupi sposób? Co niby chciał osiągnąć? Pogorszyć sprawę, która i tak była już zniweczona?
— Poczekamy, aż się obudzi — zadecydowała — nikomu o tym nie mów, dobrze?
Koteczka pokiwała głową, wzdychając ciężko. Cierń ze smutkiem uznała, że jakaś część jej beztroski została właśnie zburzona. Kolejna rzecz, do kolekcji "Czynów, których nigdy nie wybaczy Nocnej Gwieździe".
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Po długim oczekiwaniu nowym zastępcą Owocowego Lasu została ogłoszona Sówka. Niestety jest to jedyne pozytywne wydarzenie jakie spotkało społeczność w ostatnim czasie. Jakiś czas po mianowaniu zwiadowczyni stała się rzecz potworna! Cały Owocowy Las obudził się bez śladu głównej medyczki, jej ucznia oraz dwójki rodzeństwa kocura. Zdruzgotana Świergot zgodziła się przejąć rolę medyka, a wybrani stróże – Orzeszek i Puma – są zobowiązani do pomocy jej na tym stanowisku.Daglezjowa Igła w razie spotkania uciekinkerów wydała rozkaz przegonienia ich z terytorium Owocowego Lasu. Nie wie jednak, że szamanka za jej plecami dyskretnie prosi zaufanych wojowników i zwiadowców, aby każdy ewentualny taki przypadek natychmiastowo zgłaszać do niej. Tylko do niej.
Obóz Owocniaków huczy natomiast od coraz bardziej wstrząsających teorii, co takiego mogło stać się z czwórką zaginionych kotów. Niektórzy już wróżą własnej społeczności upadek.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
19 grudnia 2018
Od Ciernistej Łodygi
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz