Narwana koteczka zaśmiała się wesolutko, wtulając się w jej obie mamy. Kochała je tak bardzo, że aż ciężko było to sobie wyobrazić.
- Zobaczycie! Jeszcze będziecie ze mnie dumne! - zawołała pewna siebie, wypinając pierś. Brzoskwiniowa Gałązka zaśmiała się cichutko, liżąc swoją córkę po głowie.
- W to nie wątpię, skarbie - jej czuły głos działał na Fiołka kojąco, koteczka jeszcze bardziej przywarła do boku mamy, pyszczek chowając w jej długim futerku.
- No, moje panie, pora wracać - zarządziła Ciernista Łodyga, wstając, otrzepując się i ruszając w stronę obozu klanu burzy. Dwie pozostałe kotki powolnym krokiem ruszyły za zastępczynią, ciesząc się Porą Nowych Liści, która zdecydowanie była cieplejsza od innych.
~*~
Było źle, wręcz tragicznie.
Upał doskwierał, ale nie tylko to przeszkadzało Fiołkowej Łapie. Co więc było tym problem? Może raczej kto? Cóż... Można było się spodziewać, że chodziło tutaj o nikogo innego jak Nocną Gwiazdę. Ten stary buc za nic w świecie nie chciał mianować szylkretowej koteczki, mimo iż sama Ciernista Łodyga oraz jej mentor, Czapli Potok, uważali, że nauczyła się już wszystkiego, czego powinna umieć, a kolejne treningi, które odbywali były tylko i wyłącznie stratą czasu.
- Wujku, ale ja już wszystko wiem - jęknęła bezradnie kotka, gdy już kolejny, bo 584297568 raz, wałkowali walkę. Miała już tego powoli dosyć. Owszem, treningi z Czaplą były nie tylko obowiązkiem, ale też OGROMNĄ przyjemnością, jednak w tym momencie młoda zmuszała się do tego.
- Wiem, Fiołeczku. Wracamy do domu. Dalsze powtarzanie nie ma sensu - stwierdził czekoladowo pręgowany kocur, trącając siostrzenicę nosem, po czym spokojnym krokiem ruszył w stronę obozu, nucąc coś pod nosem.
Mimo tak spokojnie zapowiadającego się dnia coś musiało pójść nie tak, w oddali dostrzegli słaniającego się na łapach Nocną Gwiazdę. Jednak kiedy dobiegli do kocura, ten leżał już martwy na trawie.
Czapli Potok westchnął głośno.
Ten pożal się boże lider, znowu stracił życie.
Idiota.
- Chodź Fiołku, zanieśmy go do obozu - polecił nauczyciel, nawet nie patrząc na swą terminatorkę. Koteczka skinęła niechętnie głową, pomagając wujkowi nieść ciało tego kretyna. Liczyła na to, że obudzi się dopiero w swoim leżu. Nie chciała dostać jeszcze opieprzu od lidera za sam fakt, że pomaga.
~*~
Wracając z polowania i niosąc w pysku bliżej nieokreślonego ptaka, Fiołek myślała, że wykituje. Słońce tak grzało jej w grzbiet, że to było nie do pomyślenia. Mimo wszystko - wypełniła swój obowiązek wobec klanu. Odłożyła ptaka, rozglądając się po obozie.
Musiała porozmawiać z Ciernistą Łodygą, odnośnie incydentu, który wydarzył się wczoraj. Mianowicie o utracie życia przez Nocną Gwiazdę. W sumie to jak o tym myślała, to coraz bardziej upewniała się w fakcie, że jej dziadek to idiota. Burzowe Serce mówił, że stracił życie przez udar.
JAK MOŻNA STRACIĆ ŻYCIE PRZEZ UDAR, DO DIABŁA?!
- Mamo...? - szepnęła, wsuwając pyszczek do leża lidera, gdy nigdzie nie mogła znaleźć swej matki. Nie weszła jednak dalej, głosy dochodzące z wnętrza sprawiły, że nie chciała przeszkadzać. Wolała posłuchać.
- Mianujesz ją w końcu czy nie? - syknęła, sądząc po głosie, Ciernista Łodyga. Fiołek zastanowiła się chwilę. Czyżby to o niej rozmawiali?
- Oh przestań! Ja tu jestem liderem, ja! To ode mnie zależy czy twój bachor, zostanie mianowany czy nie! Poza tym popatrz na nią! Nie ma jednego oka! Sam Burzowe Serce uważa, że może nie dać rady! Medyk, rozumiesz? MEDYK TAK UWAŻA! Zresztą, ty pewnie też - głos Nocnej Gwiazdy przesiąknięty był jadem i zawiścią. Podsłuchująca wszystko koteczka cofnęła się o krok przestraszona.
- Ja... - zaczęła Cierń. Fiołek już nie słuchała, zaczęła cofać się, aż nie wpadła na innego kota i nie narobiła hałasu.
Ze środka wyjrzała bura zastępczyni, od razu spoglądając na swoją córkę. Chciała już coś powiedzieć, jednak uczennica wtrąciła się jej w słowo.
- A więc to tak? Nawet ty uważasz, że nie dam sobie rady? Rozumiem jeszcze tego kretyna, ale ty? Jesteś moją mamą! Myślisz, że jestem słaba, że się nie nadaję, bo co? Bo nie mam oka?! Cudownie! Dziękuję za takie wsparcie! - wykrzyknęła ze łzami w oku, wybiegając szybko z obozu, gdy tylko dostrzegła, że wszystkie koty tu obecne, patrzą się na nią.
< Ciernista Łodygo? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz